Jesteśmy właśnie w środku tak zwanych postanowień noworocznych. Czyli charakterystycznej dla przełomu roku (i nie tylko) epidemii wyrzutów sumienia związanych ze stanem własnego zdrowia, aktywności i ogólnego wyglądu. Taki stan rzeczy potrwa mniej więcej do końca marca potem wszystko wróci do normy... Jak nie stracić motywacji i nie stać się kolejną ofiarą sezonowej “napinki”?
Najlepiej “zakotwiczyć” nasze postanowienie w prawdziwej pasji, czyli w czymś co naprawdę nas angażuje! Ja tak zrobiłem i co roku mam trochę łatwiej... swoją pasję znalazłem wiele lat temu. Był nią odkąd pamiętam oczywiście sport. Jednak to, co konkretnie przełożyło się na poprawę mojego życia, także zawodowego, i zrobiło prawdziwą różnicę znalazłem stosunkowo niedawno - mowa o kulturystyce naturalnej!
Zwykle w tym momencie, gdy w gronie towarzyskim pada to hasło, zapada niezręczna cisza... Ha kulturystyka, czyli legendarny suchy ryż z kurczakiem i apteka suplementów 24 godziny na dobę! Nic bardziej mylnego!
Nie bój się “dziwnej” pasji
Oczywiście chodzenie na treningi i setki relacji na Insta dziennie to już w tej chwili nic nadzwyczajnego, ale udział w zawodach kulturystycznych to wciąż bardzo nietypowa sprawa. Mimo sportowego ‘backgroundu’ w tym od 3 lat pracy w branży fitness, od lat znaczna część mojego bezpośredniego środowiska zawodowego, a co za tym idzie także znajomych i przyjaciół, to managerowie, specjaliści itd. itp. tak zwani “pracownicy biurowi”, dla których sport nie jest całym życiem ani priorytetem. Stąd zdziwienie nie jest rzadkością Jak to? Po co? O co w tym chodzi? Nie szkoda Ci czasu? Ja bym nie dał rady itp. - na te pytania mam konkretną odpowiedź - znalazłem pasję, która zmusza mnie do: dyscypliny, rozsądnego odżywiania oraz schludnej sylwetki i ciekawych podróży. Jak dla mnie “pretty cool”.
hummus, surfing i ciężary
Kulturystyka naturalna to taka, w której podczas zawodów stosuje się badania lub testy antydopingowe. Osiągnięcie niskootłuszczonej sylwetki startowej jest bardzo trudne, w dodatku kanony męskich sylwetek od lat stają się coraz bardziej masywne.
W wielu przypadkach wymaga to, oprócz stosowania diety, zaawansowanych środków farmakologicznych. Pomijając aspekt prywatnych preferencji etycznych, o których można byłoby wiele napisać, wiąże się to z kosztami finansowymi, a w niektórych przypadkach zdrowotnymi. W zawodach kulturystycznych jest wiele federacji jednak tych faktycznie przeprowadzających badania antydopingowe jest niewiele. W Polsce, przynajmniej o ile mi wiadomo, nie ma takiej federacji. Dlatego od jakiegoś czasu jeżdżę za granicę. Przykładowo w 2018 roku, aby wziąć udział w międzynarodowych zawodach w Izraelu musiałem się wcześniej poddać badaniu wykrywaczem kłamstw (poligraf). Rywalizację ukończyłem z brązowym medalem. Resztę tygodniowego wyjazdu spędziłem na pięknych plażach Tel Avivu ucząc się surfingu i zajadając hummus. Wymarzony urlop dla sportowca amatora. W zawodach brał między innymi były żołnierz ranny podczas misji i wielu innych naturalnych sportowców.
Dasz radę tylko musisz znaleźć swój sposób!
Decydując się na tę drogę, podobnie jak każdy klasyczny “sezonowiec”, szukałem wyzwania i chciałem w swoim życiu coś poprawić. Lata marzeń o karierze sportowej już dawno miałem za sobą. Z kolei dwa fakultety studiów potem praca w “poważnych firmach” łączona z profesją trenera mocno nadwyrężyły zasoby czasowe i motywację. Pozostałem więc z pytaniem, jak dbać o swoje zdrowie i wciąż mieć “fun”? Jak utrzymać ogień i chęć do treningów z czasów młodego sportowca jednocześnie nie zaniedbując innych ważnych przestrzeni mojego życia?
Jak stawiać sobie poważne wyzwania sportowe nie wywracając do góry nogami całego życia? Odpowiedź dla mnie była dość prosta - musiałem jak najbardziej zindywidualizować cały proces, ale jednocześnie postawić sobie drabinkę wyzwań, która zmusi mnie do rozwoju. Uniezależnić się od oczekiwań i planów innych ludzi. Jednocześnie w odpowiednich momentach moje wyzwanie wymusza interakcję z innymi, żeby się nie zdemotywować.
Posłuchaj własnego lenistwa
Niektórzy twierdzą, że prawdziwym kołem zamachowym rozwoju cywilizacji jest lenistwo i chyba jest w tym trochę prawdy... Chciałem zrobić to wszystko, nie musząc się z dnia na dzień zamieniać w robota od treningów. Nie lubię też biegać czy stresować się planem z góry ustalonych zajęć grupowych. Chcę ćwiczyć efektywnie i wtedy kiedy czuję potrzebę. Podróżuję, muszę stale poszerzać wiedzę na temat treningów i poznawać ciekawych ludzi, także sportowców. Sam wyznaczam swoje treningi kiedy chcę i czuję ekscytację towarzyszącą rywalizacji sportowej, ale nie kończy się na niej świat. Czy kulturystyka jest dla każdego? Z pewnością nie. Jest wiele pasji, które też zrobią podobną robotę. Wystarczy tylko nie słuchać innych i iść tam gdzie prowadzi nas intuicja. Najlepiej jeśli wybrana pasja przełoży się w konsekwencji na inne obszary naszego życia.