27 lipca 2005 roku Sejm RP ustanowił dzień 31 sierpnia „Dniem Solidarności i Wolności” jako święto państwowe. Sejm podjął tę ustawę w celu upamiętnienia 25.rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych, jako zrywu Polaków do wolności. Pierwszy raz i wydaje mi się, że zarazem po raz ostatni, święto to było obchodzone wspólnie, ponad podziałami, właśnie w 2005 roku.
Jerzy Borowczak - Polski polityk i działacz związkowy, poseł na Sejm III, VI i VII kadencji.
Wówczas Fundacja Centrum Solidarności (FCS) w zgodnej współpracy z NSZZ „Solidarność”, Instytutem Lecha Wałęsy, Miastem Gdańsk oraz, co należy podkreślić, przy znaczącym wparciu rządu Marka Belki i ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, zorganizowała na wielką międzynarodową skalę obchody 25.rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. Nikomu wówczas nie przeszkadzał fakt przewodniczenia Komitetowi Honorowemu Obchodów tej rocznicy i Radzie FCS przez Lecha Wałęsę, czy przewodniczenia NSZZ „Solidarność” przez Janusza Śniadka. Nikomu nie przeszkadzało przewodniczenie głównej części obchodów, wielkiej trzydniowej międzynarodowej konferencji „Od Solidarności do Wolności” przez Bronisława Geremka. Pracowaliśmy wspólnie, aby godnie upamiętnić tę rocznicę w której wzięło udział ponad dwudziestu urzędujących szefów rządów i państw, niezliczona ilość urzędujących ministrów z wielu państw oraz byłych przywódców i wielu dostojnych gości, łącznie z 64 państw. Owocowało to ponad 700 artykułami w najbardziej prestiżowych tytułach prasowych na całym świecie i kilkuset relacjami telewizyjnymi. Należy wspomnieć niezapomniany koncert na terenie Stoczni Gdańskiej francuskiego wybitnego artysty Jeana-Michela Jarre’a z udziałem rekordowej 170-tysięcznej widowni. To były nie tylko prestiżowe międzynarodowe obchody, ale społeczne, z udziałem setek tysięcy uczestników na żywo i milionami przed telewizorami. Przypomnieliśmy wówczas Polsce, Europie i światu to nasze wielkie dokonanie, czym cały świat się zachwycał 25 lat wcześniej.
Dlatego dzisiaj budzi mój wielki smutek i żal to co się dzieje wokół tej rocznicy, która jako jedna z niewielu powinna nas jednoczyć i powinna być świętem radości, tak jak 4 czerwca. Niezrozumiałym dla mnie była inicjatywa pomorskiego KOD, w której ubiegał się de facto o wyłączność nad miejscem, które w 1980 roku gromadziło dziesiątki tysięcy obywateli radujących się z osiągniętego Porozumienia, które otwierało drogę do wolności. Nie trzeba być nadmiernie przenikliwym obserwatorem życia politycznego, aby domyślić się, że taka inicjatywa spotka się z równie nieprzemyślaną do końca kontrreakcją ze strony NSZZ „Solidarność” i Wojewody. A przecież mogło być w miarę przyzwoicie. Każdy mógł, z poszanowaniem podmiotowości innych uczestników chcących upamiętnić ten dzień, organizować własne, zgodne ze swoją wrażliwością, obchody tego święta państwowego.
Przypomnę stronom, które weszły na „wojenną ścieżkę” z okazji tego święta, słowa wypowiedziane przez prof. Zbigniewa Brzezińskiego, właśnie w 2005 roku podczas wspólnych i solidarnych obchodów tej rocznicy. Prof. Brzeziński powiedział w swoim wystąpieniu podczas sesji specjalnej konferencji „Od Solidarności do Wolności”, między innymi: Dlaczego Solidarność zwyciężyła? Bo była czymś dużo bardziej znaczącym niż ruchem politycznym, niż związkiem zawodowym, niż nawet chęcią odzyskania niepodległości. Była nie tylko ruchem, ale Duchem – potężną siłą moralną, opartą na wartościach humanistycznych, religijnych i demokratycznych. Była koalicją bez nienawiści klasowej i narodowej, koalicją nie dla rozliczenia się z przeszłością, ale dla budowy lepszej przyszłości, opartej na pojednaniu społecznym i na pojednaniu z sąsiadami. Ten Duch był źródłem zwycięstwa Solidarności, bodajże najważniejszej udanej bezkrwawej rewolucji w historii.
Wszystkim, którzy chcą uszanować pamięć o tym „Dniu Solidarności i Wolności”, życzę, aby odnaleźli tego Ducha Solidarności, bo on prowadzi do dialogu, współpracy i pojednania.