"Start odbędzie się w Faro Dungeness tam gdzie Ocean Spokojny łączy się z Oceanem Atlantyckim. Pierwszy etap to będzie rozgrzewkowy trekking na dystansie 34 kilometrów; później 270 kilometrów na rowerze. Trudno mówić czy to dużo czy mało, każdy zawodnik i drużyna ma swoją miarę. Natomiast wiejący w tamtym rejonie wiatr, prosto w twarz, największym twardzielom potrafi odebrać siły" - mówił podczas odprawy w Punte Arenas dyrektor wyścigu Patagonia Expedition Race - Stiepan Pavicic. W tym roku trasa będzie liczyła sobie ponad 600 kilometrów. Aby zaliczyć ten wyścig, dwadzieścia drużyn z całego świata, powinny ją pokonać w mniej niż - 10 dni. Wygra oczywiście ta drużyna, której zajmie to jak najmniej czasu.
Bez artystów wszelkiej maści świat byłby jeszcze gorszy i jeszcze głupszy niż jest aktualnie
Spirit of Poland to nazwa naszego zespołu. W jego skład wchodzą: Rafał Nowakowski - kapitan zespołu, Agnieszka Dziadosz, Krystian Mokrycki, i Paweł Maleńczuk. Rafał i Paweł w przeszłości należeli do elitarnej jednostki wojskowej GROM. Agnieszka pracuje w Wojsku Polskim, kilkukrotnie zdobywała Mistrzostwo WP w biegach na orientację i radioorientację. Krystian jest ratownikiem górskim grupy Wałbrzysko - Kłodzkiej. Wielokrotnie startował w maratonach i biegach górskich.
Polski zespół od kilku dni przebywa w Chile w Punte Arenas. Miasto to wysunięte jest bardzo daleko na południowy kraniec kontynentu amerykańskiego. Zajmowali się kompletowaniem sprzętu. Przed komisją organizatorów, musieli zaliczyć testy z wywrotki kajaka i wejścia z wody do kokpitu oraz technik wspinaczkowych. Oprócz żelaznej kondycji, również te umiejętności będą potrzebne na trasie.
Śmiałkowie biorą ze sobą w trasę wyłącznie plecaki o wadze mniej więcej 12 kilogramów wraz z wodą. Obligatoryjnie muszą mieć ze sobą: kijki do trekkingu, raki, podstawowy sprzęt wspinaczkowy służący do podchodzenia i zjazdu na linie; do tego oczywiście - namiot, karimata, kurtka puchowa, dwie zmiany bielizny termicznej, porcje jedzeniowe na dwa lub trzy dni. Na poszczególnych punktach kontrolnych będzie czekało na nich, wcześniej przygotowane i zapakowane jedzenie.
Największym problemem dla wszystkich dwudziestu drużyn będzie zmienna pogoda i straszliwy wiatr przed, którym nie ma gdzie się schować. Dodatkowo w górach nawigację może utrudniać niski pułap chmur. W czasie trwania wyścigu, uczestnicy są zdani wyłącznie na samych siebie. Zdarza się, że zespoły pokonują setki kilometrów nie spotykając po drodze człowieka, konfrontując się wyłącznie z dziką, nie dotkniętą ręką człowieka - przyrodą. Nie mogą używać urządzeń GPS; mają do dyspozycji telefon satelitarny, który może służyć wyłącznie do wezwania pomocy.
Kapitan "Spirit of Poland" Rafał Nowakowski, pytany o to jakie są warunki sukcesu czyli zaliczenie wyścigu, wskazał cztery punkty. Najważniejsze jest działanie zespołowe członkowie teamu muszą się wspierać, motywować i pomagać. Kontuzja lub poddanie się na trasie powoduje dyskwalifikację całej drużyny. Awaria sprzętu: roweru czy też kajaka może spowodować uniemożliwienie dalszego pokonywania trasy. Ponieważ nie można używać urządzeń GPS nawigacja prowadzona za pomocą kompasu i map - wybranie optymalnej trasy z punktu A do punktu B - jest kluczowe dla ostatecznego wyniku. Na koniec to co w życiu jest najważniejsze - wiara w swoje siły i możliwości. Rafał Nowakowski dodał również, że prawdziwy wyścig zaczyna się dopiero trzeciego dnia. Wtedy daje znać o sobie pogłębiające się zmęczenie. Wtedy zwyciężą siłą charakteru.
Drużyna "Spirit of Poland" jest dobrej myśli. Od wielu miesięcy mocno trenowali, praktycznie w każdy weekend były zajęcia poświęcone zagadnieniom technicznym. Na sztucznej ściance wspinaczkowej, Krystian Mokrycki sprawdzał umiejętności i uczył wyrafinowanych technik wspinaczkowych; drużyna pływała kajakiem po Kanale Żerańskim i Wiśle, na basenie ćwiczyli przewrotki i wchodzenie do kajaka z wody. Oprócz tego każdy z członków zespołu realizował treningi biegowe i rowerowe. Ponieważ startują pierwszy raz w tak ekstremalnych wyścigu w takiej pogodzie, będą się wszystkiego szybko uczyli po drodze.