...ten cytat z polskiego rapu rzadko (na szczęście), ale co jakiś czas, pojawia się w polskiej przestrzeni internetowej. Zawsze zastanawiam się o co w tej konstatacji chodzi bardziej?
Czy o to, że MTV się zmienia, czy też o to, że ktoś ma problem z ludźmi innymi od siebie. Może to objaw obyczajowego konserwatyzmu, i to w bardzo niebezpiecznej formie, czyli pod płaszczem fajności? Bo przecież rap jest fajny. Rap jest prawdziwy (we’re keepin’ it real!) no i rap jest dla prawdziwych twardych heteroseksualnych chłopaków. No właśnie, nie do końca...
Bo świat się zmienia, Gienia. Szkoda tylko, że my jak zwykle mamy z tym problem. Może Polska pozostanie jedynym bastionem straight rapu (takie pojęcie nie istnieje na szczęście, uff .) Tylko nasz rap będzie prawdziwy?... Chyba nie. W ogóle tego typu dywagacje są bez sensu. Bo to już nie jest sprawa, która budzi emocje na świecie. Idzie młode i nowe. Wśród Millenialsów (w Polsce na szczęście też) kwestie związane z orientacją seksualną stają się drugo-, albo trzecioplanowe.
Dzieje się tak, ponieważ między innymi wśród największych tuzów biznesu muzycznego (a szczególnie tradycyjnie homofobicznego odłamu Hip hop, R&B ) pojawiają się artyści, którzy otwarcie mówią o miłości do osoby tej samej płci. Objawienie zeszłego roku - Frank Ocean, wydając swoją rewelacyjną płytę Channel Orange, przyznał, ze jest gejem i że to wielka stygma w środowisku. Jego płyta, wydana przez kultowe Def Jam Recordings, uznawana jest za najlepsza płytę Hip hop/R&B 2012 roku, praktycznie przez wszystkich. Frank Ocean jest częścią mainstreamowej awangardy, formacji Odd Future Wolf Gang Kill Them All, czyli kolektywu Tylera The Creatora. Do tego samego kolektywu (OFWGKTA) należy też The Internet, czyli lesbijski rap z 2011 roku. Coming out Oceana został przyjęty pozytywnie. Szczere wyrazy wsparcia popłynęły tweeterowym strumieniem. Branża stanęła po stronie młodego kolegi. Artyści Hip hop nie należą do głupich. Wiedzą, że wsparcie w tym przypadku to po prostu objaw normalności. Zresztą innej postawy główni odbiorcy ich twórczości, czyli przedstawiciele pokolenia Millenijnego (pokolenie Y), by po prostu nie przyjęli. Warto przypomnieć, że drogę wytyczyli już kilka lat temu sami Beastie Boys zmieniając teksty swoich starych kawałków na koncertach wyrzucając z nich homofobiczne wersy.
W badaniach młodzieży wykonanych na zlecenie MTV kwestia orientacji seksualnej nie jest w ogóle poruszana. Pytanie o to jest bez sensu, wręcz naraża badającego na śmieszność i może wywołać zażenowanie. O wiele bardziej na miejscu są pytania o dumę narodową, tożsamość, tolerancję. To są kwestie, które faktycznie mają wpływ na dzisiejsze trendy w mediach i nie tylko.
Wynika z nich na przykład, że poczucie dumy z tego, gdzie się mieszka, rośnie z roku na rok. Rośnie zainteresowanie elementami kultury, które świadczą o lokalności i wyjątkowości. Aż 76 proc. młodych Polaków uważa, że podtrzymywanie miejscowych tradycji jest ważne. Średnia światowa to 77 proc. Stąd zainteresowanie folklorem, tradycyjną kuchnią, specjałami regionalnymi. Millenialsi, jak zwykle pragmatyczni, uczestniczą w życiu globalnej wioski, ale jednocześnie szukają rzeczy, które będą stanowić o wyjątkowości ich kawałka tej wioski, który mogą nazwać swoim. Wiedzą, że podobnie jak w biznesie, w życiu obowiązuje maksyma: wyróżniaj się, albo giń.
Czyli jest przyszłość dla polskiego rapu. Nie ma chyba lepszej formy mówienia do młodych o tym, co dla nich ważne i lokalne. Dzięki polskim tekstom można trafiać w punkt mówiąc o tym, co czyni nas wyjątkowymi. Mam tylko nadzieję, że homofobia nie będzie jedną z tych rzeczy. Jeśli tak będzie, to nasz rap będzie skazany na przydomek „retro” i stanie się rapem z gatunku „alekogotoobchodzi”.
P.S. Wielkie dzięki dla Pawła Heby za dostarczanie ciekawych informacji na temat wszystkiego, co związane z muzyką i nie tylko.