Z przyjemnością testuje na sobie wprowadzane do Almy wina i sery
Kiedy rok temu prowadziliśmy rozmowy o ewentualnej współpracy przy tworzeniu filmu z producentem – Jackiem Rzehakiem, byłem bardzo ciekawy finalnego produktu. Znałem przecież poprzednie filmy Smarzowskiego i wiedziałem, ze jest to kino mocne, w jakimś sensie fascynujące. Nie wahałem się ani chwili, bo lubię być tam, gdzie dzieje się coś ważnego, a filmy Smarzowskiego niewątpliwie są ważne dla polskiej kinematografii i dla naszej, narodowej świadomości.
Pracownicy Alma Market wczoraj jako pierwsi w Polsce obejrzeli jego najnowszy film na przedpremierowym pokazie z udziałem reżysera, producenta i producenta wykonawczego.
Reżyser jak nikt inny pokazuje mroczną prawdę, która drzemie w zakamarkach duszy każdego człowieka, często nieujawniona. Smarzowski słynie z tego, że nazywa rzeczy po imieniu, nie unika tematów trudnych, niemalże zmusza do otwierania oczu tam, gdzie przeciętny człowiek odruchowo odwraca głowę. Rozlicza nas swoimi obrazami zadając pełne ironii pytanie: „myślisz że jesteś lepszy, inny”?
Charakterystyczny styl Smarzowskiego, rozpoznawalny od pierwszych minut filmu, doskonale dozowany niepokój, dobrze prowadzona opowieść o przeciwnościach losu, życiowych upadkach i próbach odnalezienia samego siebie. Jerzy - główny bohater, w którego rolę wcielił się znakomity Robert Więckiewicz, zmaga się z chorobą alkoholową i z determinacją stara się pokonać własne słabości. To właśnie dramatyczna walka z własnymi demonami zajmuje kluczowe miejsce w filmie. Fenomenalny główny bohater, doskonała kreacja Kingi Preiss, Andrzeja Grabowskiego, Iwony Bielskiej, Arkadiusza Jakubika.
Duże wrażenie wywarł na mnie motyw tzw. Lumpeninteligencji, a nawiązanie do współczesnej prozy rosyjskiej i jednego z jej twórców, który jest tzw. ”prekursorem” tego gatunku - Wieniedikta Jerofijewa - było doskonałym posunięciem.
To właśnie on, Wienia Jerofiejew, jak nikt inny, potrafił z własnej perspektywy - człowieka głęboko zagnieżdżonego w pijackim nałogu - oddać wiernie emocje towarzyszące alkoholikowi na co dzień. I nie ma tu najmniejszego znaczenia, że ów alkoholik jest wybitnym pisarzem, bo wobec nałogu wszyscy są równi. Upadek na samo dno i upodlenie do granic zarezerwowane jest nie tylko dla marginesu społecznego; reżyser przekrojowo pokazuje, że może to dotyczyć każdego, bez względu na wiek i stanowisko.
Jestem przekonany, że także tym razem sympatycy talentu Smarzowskiego się nie zawiodą. Reżyser powiedział na jednej z pierwszych konferencji prasowych, że: „z powieści Jerzego Pilcha oraz mojego (reżysera) niegrzecznego widzenia kina można zmontować extra-mocny koktajl”. Zgadzam się powstał extra – mocny koktajl, po którego wypiciu nie można wrócić do domu i po prostu napić się wina.
Dziś wieczorem z pewnością obejrzę film raz jeszcze, tym razem z żoną na uroczystej premierze w kinie Kijów