Z licznych nekrologów, które się ukazały, okazjonalnych artykułów i opracowań wyłania się sylwetka zmarłego przed tygodniem Profesora Wiesława Chrzanowskiego przede wszystkim jako Człowieka Zasad. Doskonale wykształcony, świetny prawnik, wybitny polityk – prześladowany w na szczęście minionej już epoce, kiedy kariery przebiegały wątpliwymi ścieżkami, a doceniony w pełni w czasie wolnej już Polski – osiągnął szczyty w każdej z tych dziedzin, ale był przede wszystkim wychowawcą.
prawnik, b. Prezes Trybunału Konstytucyjnego, Uczelnia Łazarskiego
Nie tylko uniwersyteckim, ale także naturalnym niejako autorytetem dla wielu młodych ludzi, którzy szukali u niego indywidualnych wskazówek jak żyć i pracować dla Polski niezależnie od poglądów i światopoglądów. Przypominano ostatnio o Jego tytułach, odznaczeniach, stanowiskach, ale kto wie, czy przypadkiem nie był przede wszystkim wychowawcą.
Był człowiekiem prawym i niezwykle rzetelnym. To sprawiało, że ubiegano się o Jego rady i konsultacje z różnych stron. Powszechnie znana jest Jego rola jako doradcy kolejnych prymasów, doradcy „Solidarności”.
W czasach Sejmu kontraktowego nie udzielał się bezpośrednio jako ekspert – wybrał już wtedy drogę polityczną, ale członkowie Komisji Samorządu Terytorialnego Senatu I kadencji uznali jeszcze w 1989 r., że będzie lepiej dla pierwszych projektów ustaw samorządowych, jeśli Profesor rzuci na nie okiem. Kiedy prosiłem go o konsultację w tej sprawie, poprosił, by dostarczyć Mu tekst projektu ustawy ustrojowej do pociągu do Lublina, by w trakcie podróży mógł je spokojnie przeczytać. Pamiętam swoje uczucie radości i ulgi, kiedy po kilku dniach zatelefonował z opinią, że z projektu wyłania się dojrzała postać samorządu.
Nie był zaangażowany bezpośrednio w prace Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego w latach 1993-97, ponieważ był wtedy poza parlamentem, ale przygotowywał wraz z Zespołem do Spraw Konstytucji Episkopatu Polski stanowisko Kościoła wobec kolejnych projektów, co sprawiło, że Konstytucja z 2 kwietnia 97r. uzyskała w wielu punktach optymalny, bardzo wyważony charakter. Rękę Profesora wyrażająca się w lapidarności i precyzji słowa, wyrobioną zapewne w trakcie wnikliwego studiowania aktów prawnych przygotowywanych w Komisji Kodyfikacyjnej II Rzeczypospolitej, można poznać po stylu wielu ustaw okresu przełomu – chociażby w pierwotnym kształcie ustawie o stowarzyszeniach. Myślę, że w najbliższym czasie dowiemy się znacznie więcej o tego rodzaju działalności Profesora, unikającej medialnego szumu, ale po prostu łączącej efektywność z prawdziwą troską o sprawy Ojczyzny.
Był Profesor Wiesław Chrzanowski wykładowcą na Wydziale Prawa KUL od początku jego działania po aktywizacji prawa bodaj w roku 1984, ale przez ostatnie lata (od 1994 r.) był także profesorem mojej Uczelni – Uczelni Łazarskiego, prowadząc tu zajęcia z prawa cywilnego. Zdarzało się, że przyjeżdżał na nie w ostatnich latach wprost ze szpitala. Na ostatniej Radzie Wydziału przed dwoma tygodniami zaskoczył nas wszystkich zgłaszając ad hoc celną propozycje rozwiązania pewnego problemu. Miał zajęcia ze studentami jeszcze nawet w dniu swojej śmierci.
Pisząc, prześladowany w minionej epoce, nie mogę przecież pominąć tego, co uczynili Mu w wolnej już Polsce w politycznym zaślepieniu Jego partyjni koledzy - i to ze stronnictwa, które założył i którego był pierwszym prezesem - skazując Go na wieloletnie cierpienia przez bezpodstawne umieszczenie Jego nazwiska na tzw. liście Macierewicza.
Niekiedy odnosiłem wrażenie, że Profesor jakby stale był zdziwiony, że w świecie polityki nie funkcjonują jednak sami intelektualiści i gentlemeni. Jakby stale to na nowo odkrywał. Był mądry i rozważny, a jednak…