Z końcem kwietnia ubiegłego roku miałem zaszczyt i przyjemność towarzyszyć Lechowi Wałęsie w jego krótkiej podróży do Tunezji. Właśnie stamtąd wróciłem po trzech bardzo intensywnych dniach.
prawnik, b. Prezes Trybunału Konstytucyjnego, Uczelnia Łazarskiego
Ta pierwsza wizyta, zorganizowana z myślą przede wszystkim o podtrzymaniu ducha tunezyjskiej pokojowej rewolucji, miała swoją kontynuację. Kilka tygodni później profesor Jerzy Regulski wraz z ekipą współpracowników przedstawiał tamtejszym politykom osiągnięcia naszej decentralizacji, której zasady miałem możność przedstawić wcześniej jedynie w zarysach. Profesor miał wdzięczne zadanie – w końcu co jak co, ale samorząd nam się udał i jest się czym chwalić – ja natomiast miałem teraz mówić o polskim wymiarze sprawiedliwości.
Z jednej strony wypada się cieszyć, że moja sugestia sprzed roku pod adresem gospodarzy, aby tym tematem zająć się w pierwszej kolejności trafiła na podatny grunt, ale z drugiej strony… czym się tu specjalnie chwalić?
Nasz wymiar sprawiedliwości nie przedstawia się najlepiej na tle innych krajów europejskich. Odkryłem przy okazji, że pod względem liczby pracowników administracyjnych w sądownictwie jesteśmy na drugim miejscu po Hiszpanii, w tyle zostawiając takie kraje jak Francja, Wielka Brytania, czy Niemcy – i to w liczbach bezwzględnych.
U nas na stanowiskach urzędniczych pracuje np. 32 tyś. osób, a we Francji (przecież od nas ludnościowo większej) tylko 18 tyś. Dane zaczerpnąłem z zeszłorocznego raportu Rady Europy, więc ze źródła absolutnie wiarygodnego, z pewnością zasilanego danymi zbieranymi oficjalnie w poszczególnych państwach.
Imponująca jest też już liczbą asystentów sędziego. Skąd więc to narzekanie na braki w tym zakresie? Pewnie gdybyśmy zaczęli badać jakość administracji rzecz by się nieco skomplikowała.
Ale miało być o samej konferencji i w ogóle o Tunezji.
Zacznijmy od ogólnej charakterystyki sytuacji. Z pewnością jest to kraj, który od początku liderował przemianom w północnej Afryce, konsekwentnie czynił to na drodze pokojowej i wszystko wskazuje na to, że tak nadal będzie. Ben Ali - były dyktator - siedzi cicho najprawdopodobniej w Arabii Saudyjskiej i najwyraźniej nie chce przeszkadzać. W czasie pożegnalnej kolacji z ministrem sprawiedliwości, miejscowa telewizja publiczna pokazywała skutki zamachu w Syrii.
To są już dwa różne światy.
W listopadzie ubiegłego roku wybrana została konstytuanta, która ma zakończyć prace w ciągu roku i rozwiązać się. Wybory do konstytuanty sprawiły, że nie spotkałem już nikogo z poprzednich rozmówców, bo w wyniku tamtych listopadowych wyborów powołano całkiem nowy rząd, ale nie przeszkodziło to jak widać w konsekwentnej współpracy zagranicznej z naszą stroną.
Właśnie niebawem ma być ogłoszona ustawa konstytucyjna na podstawie której będą przeprowadzone wybory do parlamentu funkcjonującego już na normalnych zasadach i do samorządu terytorialnego. Na marginesie ciekawostka: tamtejszy system źródeł prawa ma być wzbogacony o ustawy konstytucyjne, a niezależnie od tego jeszcze o ustawy organiczne, stojące wyżej w hierarchii, wzorem francuskim, od ustaw zwykłych.
Wygląda na to, że w ten sposób Tunezyjczycy zafundują sobie bardzo sztywny system źródeł prawa – ale może to jest cena za spokój i większą stabilizację na początku.
Gospodarka nadal leci w dół, ale są już pewne symptomy wzrostu na przykład w budownictwie – tak mi mówiono, ale tego gołym okiem jeszcze nie widać. Ale nie widać też po roku, jakiegoś pogorszenia na przykład infrastruktury, funkcjonowania służb publicznych. Społeczeństwo najwyraźniej nie zdradza objawów niepokoju, ale co się kryje po warstwą wierzchnią?
Sama konferencja świetna. Zorganizowana przy pomocy Międzynarodowego Stowarzyszenia Prawników Europejskich miała za przedmiot siedem wyraźnych tematów. Każdy zaczynał się prezentacją stanu faktycznego w Tunezji w wykonaniu specjalistów miejscowych, a następnie czterech ekspertów – z Włoch, Norwegii, Rumunii i Polski – referowało sytuację w swoich krajach. Na sali przez dwa dni od 9-tej do 17-tej około 200 osób - głównie sędziów, dziennikarzy i młodych pracowników naukowych, urzędników ministerialnych. Chodziło o to, by szybko się dowiedzieć jak jest w tych krajach, a jednocześnie by od razu na gorąco dyskutować propozycje rozwiązań w kontekście stanu obecnego.
Przez cały czas był obecny albo sam minister sprawiedliwości albo ktoś z jego gabinetu. Pytań pod adresem ekspertów było mnóstwo. Publiczność świetna. To, że wszyscy tam mówią doskonale po francusku, to rzecz tam normalna, ale widziałem, że rzadko kto sięgał po słuchawki także i wtedy, kiedy głos zabierał ekspert anglojęzyczny.
Niezależnie od tego byłem jeszcze przez cztery godziny uczciwie wymaglowany w Ministerstwie Sprawiedliwości zaraz pierwszego dnia po przylocie przez bardzo kompetentnego młodego urzędnika zajmującego się od kilku lat współpracą zagraniczną.
Nie przypominam sobie tak dobrych konferencji w czasie naszej transformacji. Zwykle byliśmy atakowani jednostronnie przez Marriott Brigades…
Oby, tak jak dotychczas, szło im tak dalej.