Od kliku lat zaangażowałem się w działalność społeczną na terenie wsi gdzie mieszkam. Czas ten, w którym zarówno inicjowałem jak i współorganizowałem wiele przedsięwzięć, dał mi możliwość poznania przeszkód jakie spotyka na swojej drodze działacz społeczny. To interesujące doświadczenie. Ponadto pokazuje ono jednoznacznie, gdzie tkwi problem w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego.
Pasjonuje mnie psychika człowieka. Jestem pod wrażeniem jej ogromnego wpływu na nasze życie
Z racjonalnego punktu widzenia osoby zaangażowane społecznie powinny być obdarzone głównie życzliwością osób, na rzecz których działają. Nic bardziej błędnego. Kiedy rozmawiam z innymi, którzy również są aktywni społecznie okazuje się, że nie jestem odosobniony w mojej ocenie.
W każdej grupie społecznej można wyróżnić liderów, osoby bierne, oraz oponentów. Liderzy inicjują, organizują, a w przypadku odpowiednich przedsięwzięć marketingowo-promocyjnych, są w stanie włączyć do działania również osoby bierne. Kiedy korzystając ze środków unijnych organizowaliśmy festyn, bez trudu udało się włączyć w jego przygotowanie dużą grupę mieszkańców wsi.
Szczególną grupę tworzą oponenci. W ich postawie przebija się podejrzliwość i krytycyzm. Niektórym z nich trudno uwierzyć, że możliwa jest działalność non profit. W ich rozumieniu aktywność na rzecz innych zawsze ma drugie dno. Potrafią nawet głośno pytać: ile na tym zarobiliście? Oponenci niemalże z lubością rozprawiają o rzeczach, które jeszcze nie zostały zrobione, jak również o potknięciach i błędach tych, którzy inicjują działania na rzecz dobra wspólnego. Są wyjątkowo głośni i bardzo zabiegają o to, aby ich krytycyzm przebił jakiekolwiek formy podziwu dla osiągnięć społeczników.
Taką postawę oponentów można i trzeba zignorować, szczególnie tych najbardziej zatwardziałych. Praktycznie niemożliwe jest wciągnięcie ich we wspólne działania. Zdecydowanie większą przeszkodę stanowią ci, którzy aktywizują się, ale na rzecz niszczenia tego, co stworzyli inni.
Dosłownie w chwili kiedy piszę ten tekst dowiedziałem się, że ktoś oblał farbą tablicę z naszą wiejską Konstytucją. Niemalże dwa lata temu stanęła w centrum naszej wsi, którą od kilku lat nazywamy Naszą Małą Ojczyzną. Treść Konstytucji powstała w wyniku konsultacji społecznych i została zaakceptowana przez znaczną część mieszkańców. Jak się okazuje, ktoś dziś poczuł potrzebę wyrażenia sprzeciwu wobec idei wiejskiej Konstytucji. Być może wartości i zasady w niej zawarte były w dużej sprzeczności z jego zasadami i wartościami.
W niezamierzony przeze mnie sposób, w trakcie pisania tego tekstu, pojawił się dowód na jeszcze jedną przeszkodę w działalności społecznej. Okazało się właśnie, że poza podejrzliwością i krytyką, z jaką mogą spotkać się działacze społeczni, mogą również pojawić się osoby, które fizycznie będą niszczyły to, co stworzą inni. Czuję się tak, jak gdyby ktoś mnie napomniał do uwzględnienia jeszcze jednej przeszkody. Dziwne uczucie.
Ktoś zniszczył tablicę z naszą Konstytucją, ale nie zniszczy idei, która nam przyświecała w chwili jej powstawania. W jej preambule napisaliśmy, że przestrzegamy wartości chrześcijańskich. Powołując się na nie, nie mamy wątpliwości, że wcześniej czy później, ale dobro zawsze zwycięży zło. Ja w to wierzę, i mimo przeszkód, które chyba już wszystkie wyczerpałem, dalej będę działał społecznie na rzecz ludzi i miejscowości, w której mieszkam.