Profesora Leszka Balcerowicza znałem dotychczas jako specjalistę od zagadnień z dziedziny ekonomii. Zawsze z zainteresowaniem słuchałem jego wypowiedzi, stąd kiedy wystąpił jako zaproszony gość w radiu TOK FM skupiłem moją uwagę na tym, co ma do powiedzenia. Ku mojemu zaskoczeniu profesor autorytatywnie wypowiadał się o szczęściu.
Pasjonuje mnie psychika człowieka. Jestem pod wrażeniem jej ogromnego wpływu na nasze życie
Jego zdaniem nie powinno się jednoznacznie definiować czym jest szczęście gdyż wolność, która jest dziś naszą największą wartością, upoważnia każdego do indywidualnej interpretacji tego uczucia. Próba jednoznacznego definiowania szczęście pachnie Orwellem, jak twierdzi profesor.
W zakresie zagadnień z dziedziny ekonomii nie śmiem oceniać prof. Leszka Balcerowicza, jednak jego stanowisko na temat szczęścia, uważam za błędne. Dobrowolność w pojmowaniu czym jest szczęście, prowadzi do uznania i akceptacji tych uczuć, które w doznaniach są podobne, ale jednocześnie mogą być destrukcyjne nie tylko dla osoby, która je odczuwa.
Pozytywne, silne doznania z poczuciem satysfakcji pojawiają się zarówno wtedy, kiedy na przykład spełnią się marzenia, kiedy zrealizują się ważne dla człowieka cele, ale również mogą pojawić się wtedy, kiedy na przykład kupi on samochód uznanej marki, lepszy od tych jaki mają koledzy w pracy. Niektórzy ludzie mają silny mechanizm porównywania się do innych. Kiedy wynik tego porównania jest dodatni, wówczas może pojawić się uczucie, które człowiek ten diagnozuje jako szczęście. Jego główną motywacją staje się nieustanne dążenie właśnie do tego uczucia, stąd robi on wszystko, aby wynik konfrontacji był zawsze dodatni. Lepszy samochód, bardziej atrakcyjny urlop, to dobra ostentacyjne, które pozwalają mu osiągnąć uczucie rozumiane przez niego jako szczęście.
Inni szczęście mogą wiązać tylko ze swoim partnerem. Uznają, że tylko on swoim odpowiednim zachowaniem jest w stanie dać im to uczucie. W ten sposób wręcz uzależniają się od bliskiej osoby.
Jak twierdzi profesor Balcerowicz, każdy ma prawo do swojego szczęścia. Trudno to zakwestionować, jednak czy słusznym jest nie mówienie o tym, nie obnażanie tych odcieni tego uczucia, które są destrukcyjne, o czym zresztą mówią jednoznacznie psychologowie. Wolność nie oznacza pełnej aprobaty dla wszystkich poczynań człowieka, dlatego na przykład palenie papierosów, czy picie alkoholu jest głośno napiętnowane.
Pozytywne doznania przypominające szczęście, a wynikające z konfrontacyjnej postawy, gdzie pojawia się potrzeba budowania statusu niemalże za wszelką cenę, niszczy człowieka, jak również jego relacje. Z kolei uzależnienie od innych, sprawia że człowiek taki podporządkowuje swoje życie komuś innemu, traci poczucie własnej tożsamości, a w pogoni za swoim „szczęściem” nie dostrzega tego, co tak naprawdę buduje jego życie.
Zgadzam się z profesorem Leszkiem Balcerowiczem co do jednego: że trudno o jednoznaczny model szczęścia. Jednak nie powinniśmy pozostawiać pełnej dobrowolności w jego definiowaniu.