Pamiętam, jak wiele lat temu w ramach moich zawodowych obowiązków prowadziłem poszerzone wywiady z klientami. Jedno z pytań dotyczyło tego, czy klient jest osobą wierzącą, czy też nie. Jakie było moje zdziwienie kiedy ci klienci, którzy na moje pytanie odpowiadali „nie”, jednocześnie mieli potrzebę uzasadnienia swojego stanowisko, co często robili z oburzeniem w głosie : jak mam wierzyć skoro ksiądz, kościół…..i tu przywoływane były różne historie uzasadniające ich stanowisko. Mówili m.in. o pedofilii o zachłanności księży. Kiedy mówiłem , że nie interesuje mnie ich stosunek do kościoła, tylko to, czy wierzą w Boga, zupełnie nie rozumieli o co mi chodzi. Dla nich wiara i kościół, to jedno.
Pasjonuje mnie psychika człowieka. Jestem pod wrażeniem jej ogromnego wpływu na nasze życie
Kiedy rozmawiam z moim ojcem na temat kościoła i jego problemów, najczęściej słyszę : jak możesz atakować wiarę, w której zostałeś wychowany. Nie docierają do niego argumenty, że kościół to organizacja, której zadaniem jest promowanie wiary chrześcijańskiej, a Bóg i wiara w niego, to zupełnie dwie różne kwestie.
Myślę, że zdecydowana większość osób deklarujących swoją przynależność do kościoła katolickiego, ma dokładnie takie same skojarzenia jak mój ojciec. Jestem przekonany, że bardzo wiele osób, które odrzucają wiarę w Boga, zrobiły to z powodu utożsamiania kościoła z Bogiem.
Moim zdaniem to skojarzenie, które jeszcze do nie dawna było dla kościoła bardzo wygodne i które kościół mocno promował, dziś zniechęca i odsuwa wiele osób od wiary. Poprzez to skojarzenie wiele osób alergicznie reaguje na Biblię, tak cenne źródło wiedzy o tym jak żyć. Przykro mi, że kościół do którego należę ( a może dokładniej znacząca cześć jego duchownych), postępuje w tak dużej sprzeczności z jego Konstytucją - Katechizmem Kościoła Katolickiego. Chyba, że inaczej ją rozumiem. Czytam w niej, że owocem Ducha Świętego, którego otrzymaliśmy podczas chrztu jest : miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowania (736).