Sergio Perez, Reuters
Reklama.
Wysoki przedstawiciel UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Josep Borrell zdaje się popełniać zasadniczy błąd. Polega on na próbie uprawiania polityki niedrażnienia “rosyjskiego niedźwiedzia” stosując europejską bezwarunkową soft power w stosunku do Rosji. I to pomimo wydarzeń z ostatnich kilku tygodni.
Komisję Europejską słabo przekonują fakty otrucia nowiczokiem rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego przez władze na Kremlu, jego faktycznie bezpodstawny areszt po powrocie do Rosji i brutalne tłumienie demonstracji wsparcia Nawalnego w Rosji, w skutku czego zatrzymano kilka tysięcy manifestantów w całej Rosji. Borrell udając się do Moskwy w pierwszym tygodniu lutego na zaproszenie szefa MSZ Rosji Siergieja Ławrowa ma nadzieje, że jego rozmowy na Kremlu doprowadzą do uwolnienia Nawalnego i innych zatrzymanych. W Moskwie on chce odbyć strategiczną rozmowę o relacjach UE z Rosją, ponieważ Rada Europejska w marcu będzie miała sesję poświęconą całkowicie stosunkom Brukseli i Moskwy.
No dobrze, rozmawiać zawsze trzeba. Tym bardziej, że być może UE przed powrotem Nawalnego do Rosji zapewniła go, że nie pozostanie bierna wobec możliwego scenariusza wrzucenia go przez władze Rosji na długie lata do więzienia pod jakimkolwiek pretekstem. Tylko warto te negocjacje uwarunkować, poprzedzić je stosownymi gestami i uporządkować kolej rzeczy. I tutaj całkowitą rację ma szef MSZ Polski Zbigniew Rau. Po-pierwsze, przed wizytą do Moskwy Borrell miał by porozmawiać z Kijowem, a może także z Tbilisi i Kiszyniowem. Rozmowy telefoniczne byłyby gestem, wyraźnie pokazującym priorytety Brukseli i wsparcie dla krajów aspirujących do UE w obliczu agresji Rosji. Po-drugie, warunkiem sprzyjającym byłyby wcześniejsze konsultacje z nowym sekretarzem stanu USA, Antonym Blinkenem. To pokazałyby jedność Zachodu i wspólnotę wartości wobec działań Rosji. W zasadzie jeszcze nie jest za późno, żeby przeprowadzić takie rozmowy. Ale czy zdobędzie się Borrell na wyjście poza strategię „niedrażnienia niedźwiedzia”? Ta kwestia pozostaje otwarta.
Rau ma rację, że Kreml najpewniej wykorzysta wizytę Borrella do Moskwy dla celów propagandowych, podkreślając swoją unikatowość i ważność dla Europy i upewniając się po drodze, że wszystko mu zejdzie z rąk. Komisja Europejska gra na zwłokę próbując budować strategię wobec FR, a Moskwa zaczyna zbierać profity. Rosyjskie propagandowe media już zaczynają przekonywać, że obowiązujące od 2014 roku sankcje UE przeciwko Rosji za agresje przeciwko Ukrainie i zestrzelenie malezyjskiego MH17 z prawie 300. osobami na pokładzie, nie działają i trzeba już pomyśleć o resecie. Sugerują, że wizyta Borrella może być dobrą okazją do tego. Póki UE przymierza się do jakichś decyzji na temat sankcji, Moskwa już zagospodarowała temat i prawie odtrąbiła zwycięstwo na europejskim polu.
Rosja najpewniej nie uwolni Nawalnego po wizycie Borrella. Na Kremlu liczy się nie siła dyplomacji, a zwykła siła. Tylko język siły, czyli sankcji, najbardziej tych gospodarczych, jest dobrze rozumiany na Kremlu. Rozmowy o rzekomym resecie tylko bardziej ośmielają Rosję do dalszych agresywnych posunięć na arenie międzynarodowej. I to potwierdzają wydarzenia ostatnich dwóch dekad, m.in. w Gruzji, na Ukrainie, w Syrii etc.
A tym czasem na wschodzie Ukrainy od początku tego roku już zginęło kilkoro ukraińskich żołnierzy od kuli najpewniej rosyjskich snajperów w rosyjsko-ukraińskiej wojnie hybrydowej. UE powinna o tym pamiętać przy każdym uścisku dłoni na Kremlu.