Prawica zamraża in vitro
Przymus urodzenia dziecka w najbardziej dramatycznych okolicznościach i odebranie szans na leczenie metodą in vitro parom zmagającym się z bezpłodnością - w tym tygodniu pod obrady Sejmu trafiają dwie ustawy, które mogą cofnąć Polskę o parę epok w historii medycyny. Niektórzy politycy – pod pozorem troski o rodzinę – obsesyjnie próbują narzucać Polkom i Polakom prawa, których jedynym źródłem jest ideologiczny fundamentalizm i troska o poparcie własnego elektoratu.
Projekt zaostrzenia ustawy aborcyjnej to jedna z najbardziej radykalnych inicjatyw legislacyjnych ostatnich lat. Pod obrady Sejmu trafił w wyniku inicjatywy społecznej, ale poparcie dla niego zadeklarowało już wielu posłów PiS. Projekt wprowadza całkowity zakaz aborcji niezależnie od okoliczności, a surowe kary - nawet do pięciu lat pozbawienia wolności - grożą zarówno matce, jak i wszystkim innym osobom, które doprowadziły do śmierci dziecka poczętego. Dzieckiem, zgodnie z przepisami ustawy, jest zarodek od chwili połączenia się żeńskiej i męskiej komórki rozrodczej.
W myśl zaproponowanych przepisów lekarz od odpowiedzialności karnej może się uchylić wyłącznie, jeśli jego działanie było konieczne dla uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia matki.
Takie sformułowanie oznacza, że kobietę w ciąży będzie można ratować w przypadku krwotoku, ale już zapobieganie takiej sytuacji może narazić lekarza na odpowiedzialność za spowodowanie śmierci dziecka. Mimo, iż od wielu lat medycyna wypracowała skuteczne metody ochrony życia i zdrowia kobiety, np. w przypadku ciąży pozamacicznej. Na kanwie nowych przepisów lekarz nie będzie w stanie pomóc kobiecie w pierwszym możliwym momencie, ale będzie musiał czekać aż pojawi się bezpośrednie zagrożenie życia. Przepisy ustawy spowodują również wstrzymanie procedur badań i terapii prenatalnych. Jeśli leczenie skończyłoby się niekorzystnie, lekarzowi groziłaby kara do trzech lat więzienie za nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Który z lekarzy podejmie ryzyka ratowania kobiety i dziecka, jeśli za niepowodzenie - będące niestety ryzykiem wpisanym w praktykę medyczną - grozi mu kilka lat w więzieniu?
W praktyce ten projekt nie ratuje życia, ale odbiera szanse na rodzicielstwo i zdrowie dla nienarodzonych dzieci. Trzeba też podkreślić, że do donoszenia ciąży i porodu autorzy ustawy chcą zmusić również ofiary gwałtów i kobiety noszące w sobie ciężko uszkodzone płody, mające szanse na przeżycie co najwyżej kilku dni lub godzin w głębokim cierpieniu. To są realne konsekwencje ideologicznego projektu.
Zamrażanie in vitro
Fundamentalizm ideologiczny zdaje się być także podstawą innej - wprowadzanej po cichu pod obrady - ustawy de facto zamrażającej możliwość skutecznego przeprowadzania zabiegów in vitro.
Jej autorzy - w większości posłowie z Klubu Kukiz 15, ale i parlamentarzysta z Platformy Obywatelskiej - nie uznali za stosowne, by prawo regulujące ważne procedury lecznicze np. poddać szerokim konsultacjom ze środowiskami medycznymi. Projekt ustawy wychodzi z tego samego założenia co ustawa antyaborcyjna – zarodek jest dzieckiem. W imię ochrony zarodka, projektodawcy wprowadzają daleko idące ograniczenia do procedur in-vitro: uniemożliwienie mrożenia zarodków i ograniczenie liczby wszczepianych zarodków do jednego.
Te dwie zmiany zabijają procedury in-vitro z medycznego punktu widzenia, bo radykalnie zmniejszają ich skuteczność. Jak zwracają uwagę eksperci spadnie ona przeciętnie z 35% do poniżej 9% w przeliczeniu na jeden rozpoczęty cykl. Dla kobiet oznaczają także konieczność wielokrotnej punkcji jajników - czyli pobierania komórek jajowych w znieczuleniu ogólnym.
Dla pewności, projektodawcy dodatkowo powiązali los zarodka z przepisami karnymi o „zabójstwie prenatalnym”, a tym samym z góry stawiają wszystkie osoby zaangażowane w proces in vitro w cieniu absurdalnej odpowiedzialności karnej. Projekt ustawy nakłada konieczność transferu zarodka w każdym przypadku po zapłodnieniu w ciągu 72 godzin. Odstąpienie od takiego zabiegu, na przykład powodowane powikłaniami wcześniejszych procedur u matki, mogłoby zostać potraktowane jako narażenie jego życia i obarczać odpowiedzialnością karną lekarza.
Teoretycznie projekt nie zamyka całkowicie drogi do in-vitro, ale kto odważy się ją stosować, jeśli przepisy są sprzeczne z aktualną wiedzą medyczną, a lekarza narażają na więzienie?
Szanowni posłowie i posłanki z prawicy - “bohaterscy obrońcy życia”! Nieszczęście może przydarzyć się każdemu. Bezpłodność, diagnoza nowotworu w ciąży, nieuleczalna choroba płodu - nie chronią przed nimi najbardziej konserwatywne poglądy i mogą się przydarzyć waszej żonie, córce, czy siostrze. Nie uchroni przed nimi nikogo również drakońskie prawo, które chcecie wprowadzić. W każdym z tych przypadków wasze prawo może natomiast uniemożliwić skuteczne leczenie lub pozbawić kogoś zdrowia lub życia. Pomyślcie o tym, kiedy będziecie głosowali nad tymi ustawami.