Przeczytałem w ostatnim Dużym Formacie wstrząsający artykuł o dziewczynce, która od 14. roku życia była molestowana przez księdza. Ksiądz zniewolił ją psychicznie i fizycznie. Został aresztowany, odsiedział wyrok. Jest na wolności. Kościół zapewnił mu jakieś tajemnicze refugium. Nie wiadomo, czy poddany został terapii. Dziewczyna po długiej walce z depresją nie była w stanie sprostać dalszemu życiu. Przed śmiercią napisała list do arcybiskupa Michalika. Żadnej odpowiedzi. To była ta kropla, która przepełniła czarę czarnej rozpaczy.
Doktor historii filozofii, poeta, artysta,psychonauta.
Wraz z krakowskim poetą Tomaszem P. podjęła próbę samobójczą. W jej wypadku udaną, Tomek przeżył. Na krótko. Po kilkumiesięcznym pobycie w szpitalu psychiatrycznym zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach. Utonął w Odrze.
Akurat tak się składa, że przygotowując swoją "Encyklopedię Polskiej Psychodelii" wielokrotnie rozmawiałem z Tomaszem Pułką, bo właśnie o niego tu chodzi. Tomek był zrozpaczony. Rzucił się w wir wszelkiego rodzaju substancji psychoaktywnych i dopalaczy. Ten wrażliwy chłopak o twarzy amorka wypróbował na własnym organizmie chyba wszystkie dostępne środki odurzające. Pędził autostradą w kierunku śmierci. Nie mógł się pogodzić, że jego dziewczyna nie przeżyła próby samobójczej. W Encyklopedii zamieściłem jego wiersz sprzeciwiający się delegalizacji dopalaczy. Tomek był bezkompromisowy.
Wystarczył jeden list biskupa, a być może ta dwójka pięknych utalentowanych młodych ludzi by żyła. Arcybiskup Józef Michalik nie miał czasu napisać tego listu, bo między innymi jako arcybiskup przemyski zainicjował Archidiecezjalne Dni Młodzieży. Wspierał działalność Akcji Katolickiej i Caritas. Troszczył się o sanktuaria maryjne. Założył również Radio Przemyśl, jest bardzo zaangażowany w tysiące superważnych inicjatyw. Przecież nie będzie pisał listu do jakiejś tam panienki.
Kilka lat temu arcybiskup bronił księdza z Tylawy. A jeszcze wcześniej, gdy inny chłopiec molestowany przez księdza prosił go o pomoc, nic nie uzyskał. Chłopiec się powiesił. Katechizm katolicki zawiera bardzo rozbudowane nauki etyki. Każdy czyn mierzy się wedle wybranego przedmiotu, zamierzonego celu, czyli od intencji oraz okoliczności działania.
Przedmiot, intencja i okoliczności stanowią "źródła", czyli elementy konstytutywne moralności czynów ludzkich.
Chciałbym zapytać, ja grzesznik, szanownego purpurata: jaki wedle tych nauk scharakteryzować zachowanie Jego Eminencji. Dlaczego przedmiot, czyli ta zrozpaczona dziewczyna nie była warta Jego szanownej uwagi? I co było intencją braku odpowiedzi na jej prośbę. Czy też jakieś okoliczności może wytłumaczą jego zaniechanie. Może był bardzo zajęty, gdyż uczestniczył w jakiejś arcyważnej konferencji moralno-teologicznej w Watykanie. A propos Watykanu, to podobno nowy papież Franciszek Pierwszy osobiście zadzwonił do 35-letniej ciężarnej rzymianki, samotnej matki. Chwycił za telefon, gdy napisała do niego w liście, że została porzucona przez partnera, bo nie chciał mieć dziecka. Czy arcybiskup nie mógł zadzwonić do dziewczyny Tomka Pułki.
Coraz bardziej mam wrażenie, ze polscy purpuraci są miliony lat świetlnych od nowego papieża. Od Jezusa zaś dzielą ich miliardy tych lat.