Do październikowych wyborów w Gruzji pozostało równo 50. dni ( odbędą się 8 października). Sytuacja na tamtejszej scenie politycznej jest tak dynamiczna, że niewiele osób może za tym nadążyć. Potwierdza to także wynik lipcowego badania opinii społecznej – blisko 40 % wyborców nie zdecydowało jeszcze na kogo odda swój głos.
Opisanie „kto z kim” na gruzińskiej scenie politycznej przyjdzie stosunkowo łatwo. Odpowiedź na pytanie: „dlaczego?”, może już stworzyć większe problemy. Zupełną niewiadomą jest za to odpowiedź na pytanie: „co z tego wyniknie?”. Nie wiedzą tego sami Gruzini, dla których ostatnie demokratyczne wybory to seria rozczarowań. Rozczarowani rządami Saakaszwilego i jego Zjednoczonego Ruchu Narodowego pokazali mu czerwoną kartkę 4 lata temu. „Gruzińskie Marzenie”, stworzona przez kontrowersyjnego miliardera Bidzinę Iwaniszwilego koalicja partii opozycyjnych, także nie spełniło pokładanych weń nadziei.
Opublikowany w lipcu sondaż, przeprowadzony przez amerykański instytut NDI zwycięstwo z niewielką przewagą daje Gruzińskiemu Marzeniu ( 17% wśród wszystkich wyborców). Tuż za nimi plasuje się była partia Saakaszwilego – ZRN ( 15%), a na ostatnim stopniu podium z 4% poparciem ( poniżej progu wyborczego) znajduje się nowy ruch polityczny „Państwo dla Ludzi”. Wyniki nie uwzględniają grupy osób niezdecydowanych ( 38%), bądź odmawiających odpowiedzi (14%) – pokazują, że na ostatniej prostej kampanii wszystko jeszcze jest możliwe.
Obóz rządowy
Chaos w polityce kadrowej, marazm gospodarczy, rozliczanie poprzedniej ekipy za pomocą aparatu sprawiedliwości i sterowanie rządem z tylnego siedzenia – to zarzuty opozycji i części zagranicznych obserwatorów wobec rządu Gruzińskiego Marzenia. Finalizacja rozmów z UE i podpisanie umowy stowarzyszeniowej oraz rozsądne inwestycje infrastrukturalne – mówią zwolennicy. I jedni, i drudzy mają dużo racji, jednak większość Gruzinów jest niezadowolonych z rozwoju spraw ( głównie ze swojego statusu materialnego). Karuzela stanowisk na szczytach władzy ( 3 premierów w trakcie kadencji, niezliczona ilość korekt składu rządu) i permanentny kryzys polityczny sprawiły, że Gruzińskie Marzenie straciło swoich zwolenników i dzisiaj rozpaczliwie szuka poparcia, walcząc o utrzymanie palmy pierwszeństwa. W biedzie opuścili GM także dotychczasowi sojusznicy.
W skład koalicji rządowej wchodziły m.in. Republikanie (Dawid Usupaszwili), Nasza Gruzja- Wolni Demokraci ( Irakli Alasania), Partia Konserwatywna czy Przemysł Zbawi Gruzję. Wszystkie te partie planują oddzielne starty w wyborach, z nikłymi szansami na powodzenie. Poszukują zatem różnych form współpracy z sondażowym liderem. Współpraca polega m.in. na niewystawianiu kontrkandydatów w jednomandatowych okręgach, gdzie startuje kandydat innej partii, mający szansę na powodzenie.
Targany wewnętrznymi problemami rząd nie otrzymał od swoich europejskich partnerów koła ratunkowego – w czerwcu, na wniosek rządu Niemiec, Unia Europejska wstrzymała proces liberalizacji polityki wizowej wobec Gruzji. Zniesienie wiz dla obywateli Gruzji było przedmiotem wieloletnich starań i rozmów, wydawało się, że po podpisaniu umowy stowarzyszeniowej z UE, nastąpi to niemal automatycznie latem 2016 roku – max. od stycznia 2017. Sprawa istotna dla Gruzinów, którzy liczyli, że swoją sytuację ekonomiczną poprawią dzięki możliwości wyjazdów do pracy w Unii Europejskiej. Może to mieć negatywny skutek dla obozu rządzącego i pozbawić szans na reelekcję.
Gruzińskie Marzenie określa się jako partia centrolewicy, współpracuje z Partią Europejskich Socjalistów ( ma w niej status obserwatora).
Opozycja
Liderem opozycji wciąż pozostaje ugrupowanie założone przez Micheila Saakaszwilego – Zjednoczony Ruch Narodowy. Rozbite aresztowaniami, skompromitowane ostatnimi latami rządów, pozbawione lidera ( pozbawiony gruzińskiego obywatelstwa Saakaszwili obecnie pełni funkcję Gubernatora Odessy), wciąż cieszy się dużym poparciem społecznym. W osiągnięciu sukcesu wyborczego ma pomóc start w wyborach żony Saakaszwilego – Sandry Roelofs, która wystartuje w JOW w Zugdidi na zachodzie Gruzji. Zjednoczony Ruch Narodowy jest partią centro-prawicową, posiadająca status obserwatora w Europejskiej Partii Ludowej (EPP).
Konkurencja w obozie opozycyjnym urosła za sprawą startu w wyborach znanego śpiewaka operowego Paaty Burczuladzego i jego ugrupowania „Państwo dla Ludzi” , trzeciej siły w sondażach przedwyborczych. W ostatnich dniach dołączyli do niego byli politycy ZRN, którzy założyli własne ugrupowania – Giorgi Waszadze ( Nowa Gruzja) i Zurab Japaridze ( Nowe Polityczne Centrum- „Szyszka”). Sformowali blok polityczny, który razem wystartuje w wyborach. Łączy ich prozachodni kurs w polityce zagranicznej oraz wola podjęcia zdecydowanych reform gruzińskiej gospodarki.
Opcja prorosyjska
Na marginesie gruzińskiej sceny politycznej znajdują się partie otwarcie prorosyjskie – nie odegrają kluczowej roli w październikowych wyborach. Na pewno nie dokona tego nowe ugrupowanie – Centryści – założone przez Temura Chacziszwilego i Lado Bedukadze. Zgłoszenie komitetu wyborczego zostało odrzucone z powodów formalnych przez Centralną Komisję Wyborczą. Chwilę przed decyzją CKW zaprezentowany został spot wyborczy partii, który wzbudził gwałtowny sprzeciw większości środowisk politycznych Gruzji. Jej program zawiera m.in. propozycje uznania niepodległości okupowanych prowincji – Abchazji i Osetii Południowej ( usankcjonowania obecności wojsk rosyjskich na tych terenach) czy wprowadzenia możliwości otrzymywania podwójnego obywatelstwa rosyjsko-gruzińskiego. Ich spot został skomentowany nawet przez premiera Gruzji Kwirikaszwilego, który uznał postulaty centrystów jako niekonstytucyjną, antypaństwową propagandę.
Sami założyciele partii to osoby już znane na gruzińskiej scenie politycznej. Chacziszwili był szefem MSW za czasów Eduarda Szewarnadze, aresztowanym w 1995 roku za przygotowanie zamachu na ówczesną głowę państwa. Po spędzeniu 7 lat w więzieniu, wyemigrował do Rosji po Rewolucji Róż. Bedukadze zaś, jako funkcjonariusz służby więziennej nakręcił i opublikował filmy z torturowania więźniów za czasów Saakaszwilego. Film wywołał masowe protesty i odsunął od władzy Zjednoczony Ruch Narodowy.
Do opcji prorosyjskiej możemy zaliczyć także Nino Burdżanadze i jej Ruch Demokratyczny-Zjednoczoną Gruzję. Była spikerka gruzińskiego parlamentu i sojuszniczka Saakaszwilego w początkowym okresie po Rewolucji Róż postuluje neutralność Gruzji wobec bloków militarnych ( w zamyśle chodzi o NATO). Na tego rodzaju pomysły wpada zapewne podczas licznych podróży do Moskwy, ostatnio spotkała się tam z przewodniczącym Dumy Siergiejem Naryszkinem.
Gruzja na proeuropejskim kursie?
Przebieg kampanii oraz programy głównych politycznych graczy pokazują, że Gruzja obrała jasną ścieżkę – integracji z UE i NATO. Nie istnieją poważne środowiska polityczne, które postulowałyby całkowite przemodelowanie relacji międzynarodowych. Choć wynik wyborczy jest trudny do przewidzenia, kurs na współpracę z Zachodem zostanie utrzymany niezależnie od tego, kto te wybory wygra. Kwestia toczy się o to, czy przyśpieszony zostanie proces reformowania kraju i czy po wyborach nie nastąpi proces rozliczeń poprzedniej ekipy podobny do tego z lat 2012-2014, kiedy to wsadzano do więzień byłych ministrów i działaczy ZRN i odbijano z ich rąk instytucje, media, etc. Zburzyło to wizerunek Gruzji, dotychczas przedstawianej w regionie jako wzór reform. Oby Gruzja zdała kolejny test z demokracji!
**Wybory w Gruzji odbywają się w systemie mieszanym – 77 spośród 150 deputowanych wybieranych jest wg listy krajowej, pozostałych 73 w jednomandatowych okręgach wyborczych . Do głosowania uprawnionych jest około 3.5 mln wyborców, wg badań 2/3 z nich deklaruje udział w wyborach. Na razie zgłosiło się 36 komitetów wyborczych.