Szwajcarzy niemalże jednogłośnie zagłosowali za ukróceniem kontrowersyjnych przywilejów dla kadry zarządzającej i top managerów w szwajcarskich korporacjach czy bankach. Już nie rady nadzorcze, ale akcjonariusze z osobna będą decydowali o wysokości odpraw i premiach zarządu. Nie można wyciągnąć z tego wniosku, że cel został już osiągnięty. Przed rządem w Bernie długa batalia prawna o wdrożenie wyniku referendum w życie. Kiedy to nastąpi? Nie wiadomo.
Mamy do czynienia z państwem słynącym z solidnego systemu finansowego oraz mającym opinię raju podatkowego. Szwajcaria nierzadko ze względu na specyficzne prawo bankowe i uproszczony system podatkowy jest destynacją dla najbogatszych przedstawicieli globu. Jak to możliwe więc, że ten kraj w sposób bezprecedensowy i najzwyczajniej legalnie powiedział systemowi „dość”?
Za całą tą historią stoi inicjatywa obywatelska pewnego szwajcarskiego przedsiębiorcy Thomasa Mindera (ur. 1960). Obecnie polityk niezależny, w roku 2001 prowadził firmę produkującą kosmetyki – Trybol AG. Wówczas jego firma miała podpisany kontrakt z potężną linią przewozową Swiss Air. W tym samym roku gigantyczny narodowy przewoźnik bez cienia wcześniejszych podejrzeń po prostu splajtował. „Jak to możliwe, że szereg dostawców, klienci i sieć potężnych zależności na poważną skalę z dnia na dzień tracą płynność bytową czy finansową, a sami odpowiedzialni za zaistniałą sytuacją dostają ogromne odprawy?” – pytał wściekły Minder. Mały, rodzinny interes Mindera przetrwał. Jednak sprawa ta potężnie poruszyła biznesmena z północno-wschodniego kantonu Schaffhausen i tym samym zadecydował on o powzięciu zdecydowanej reakcji.
Początkowo artykuły pisane do najważniejszych tytułów prasowych przerodziły się w pełni obywatelską inicjatywę ustawodawczą znaną jako „Abzocker-Initiative”. (po fantastycznym zwycięstwie „Minder- Initiative”). Mimo zebranych już w 2008 roku ponad 100 tyś. podpisów popierających inicjatywę, Bern dopiero w poprzednim roku zajął się kontrowersyjnym dla siebie projektem ustawy, sugerując obywatelom jej bezsensowność i niepowetowaną szkodę dla szwajcarskiej gospodarki. Bo jak można nakazać biznesowym grubym rybom odgórnie regulować wysokość premii i bonusów na dorocznych zjazdach udziałowców danej spółki lub firmy? Sugestie Thomasa Mindera świat polityczny uznał za niedorzeczne i naruszające integralność firm.
Wielu przypomina zawziętość Mindera w walce z niesprawiedliwością i chciwością prezesów wielkich zarządów. W kwietniu 2008 roku próbował on wtargnąć na spotkanie udziałowców banku UBS. Ponoć chciał wręczyć Marcelowi Ospel – CEO, dyrektorowi generalnemu banku szwajcarski kodeks cywilny (Das Schweizerische Zivilgesetzbuch - ZGB). Ta dość bezceremonialna akcja paradoksalnie zamiast mu zaszkodzić, wywindowała go na fotel deputowanego Rady Kantonu (Ständerat) Schaffhausen, z którego pochodzi.
Tym, co mocno cechuje działalność potężnych spółek i korporacji to brak (od)górnych limitów w wynagrodzeniach dla senior managers, chief officers i innych. Nie bez znaczenia w zaistniałej sytuacji były ogarniające kraj raz po raz „tłuste” skandale m.in. z Danielem Vasella, byłym prezesem Novartisu (w tym znaczeniu bardziej beneficjentem), który na „do widzenia” otrzymał 72 mln franków odprawy. Były zleceniodawca Mindera, szef Swiss Air – Mario Corti za rażącą niegospodarność w roku 2001 otrzymał także wielomilionową odprawę. Kwoty na tyle duże, że można tylko zgadywać, ile milionów franków szwajcarskich mieści się w zdaniu „pięć rocznych odpraw”. Kryzys, nie kryzys ten schemat działania wielkiego biznesu spowodował powstanie Ruchu Oburzonych do którego dołączali kolejni.
Ostatecznie w momencie głosowania 67, 9 % głosów tych niezadowolonych, ustanowiło trzeci rekordowy wynik w historii głosowań bezpośrednich w Szwajcarii. Okazało się, że wysoce kontrowersyjna inicjatywa ma ogromne poparcie społeczeństwa. Za tymi liczbami z referendum powszechnego z 26 kantonów kryje się nawołanie do transparentności i prośba o zaprzestanie słynnego „golden hello” i „goodbye”, czyli hojnego obdarowywania świeżych lub/i odchodzących prezesów przy absolutnie nieprzystawalnych kwot do kondycji firmy (banku). Na mocy referendum nie będzie też więcej możliwe „podkupywanie” szefów innych firm. Kary za nieprzestrzeganie nowego prawa, jak tylko wejdzie ono w życie będą bardzo bolesne. Politycy straszą konsekwencjami a biznesowe lobby już wieszczy odpływ firm i kapitału ze Szwajcarii. Głośno mówi się też o największym oponencie ruchu a zarazem największym przegranym, czyli o Szwajcarskim Związku Przedsiębiorców – Economiesuisse na czele z szefem Pascalem Gentinetta.
Zachwycone są z kolei Niemcy, które często biorą działania Szwajcarów za przykład. Chwalony przez niemiecką prasę Minder jest nazywany nowym Robin Hoodem czy Wilhelmem Tellem, zaś jego poczynania są już historyczne przyrównywane niemal do walki Dawida z Goliatem. „To fantastyczne, jak mocno kontrowersyjny system działania zarządów nie tylko bankowych, ale też w korporacjach i firmach przestaje mieć rację bytu” – relacjonują zachwycone media zza Oceanu. Francuskie „Les Echos” mówi o prawdziwej rewolucji, która prowadzi do nowej demokracji w biznesie”.
Teraz nad propozycją ustawy musi pochylić się Berno. Ostatni ruch należy do tutejszego parlamentu (Bundesrat) i szybkości procesu legislacyjnego (teoretycznie rok) . Mimo, że inicjatywa przeszła z dużą większością głosów - batalia nie została zakończona. Wiadomo, że Bundesrat nie jest zachwycony wynikiem głosowania z 3 marca. Wciąż też nie wiadomo, jak ustawa zadziała w praktyce, dla wielu oponentów politycznych i biznesowych pewne punkty ustawy są nie do przyjęcia m.in. trzyletnia kara więzienia za nieprzestrzeganie nowych przepisów. Izba Gospodarcza, która wydała aż 8 mln franków szwajcarskich na kampanię przeciw inicjatywie Mindera ostrzega przed odpływem firm ze Szwajcarii. Nie wiadomo jak będą głosować akcjonariusze (udziałowcy) w zarządach, którzy zgodnie z nową ustawą mają mieć prawo głosu w sprawie ustalania pensji dla szefów korporacyjnych. Gdyby zaproponowane punkty ustawowe weszły dziś w życie, stałyby się najostrzejszą ustawą w tym zakresie na całym świecie.
Jak wypowiada się sam pomysłodawca Thomas Minder: „Nie jest moim zamierzeniem redukcja pensji top managerów. Chcę tylko, aby udziałowcy wzięli odpowiedzialność za wysokość wynagrodzeń. Jeśli ich życzeniem jest marnować pieniądze na niedorzeczne wysokie odprawy to ich problem”. Batalia po zwycięskim głosowaniu, nabiera teraz nowego rozpędu.