Centrum Warszawy: oaza ciszy i spokoju; dom ludzi ceniących niczym niezmącony sen; wymarzone miejsce dla wielodzietnych rodzin. Kraina uśmiechu i sąsiedzkiej życzliwości. Ale czy to już koniec sielanki? Czy mieszkańcy Śródmieścia zmuszeni będą pożegnać się z idyllą dawnych dni? Na klatkach schodowych i w bramach kamienic z ust do ust wędruje wieść o przenosinach znanej klubokawiarni.
Śródmieście, sobotnie popołudnie. Nieliczni przechodnie oglądają wystawy sklepowe, przyglądają im się ziewający sprzedawcy. Młody człowiek wyprowadza spokojnie psa na świeżo wyremontowanym chodniku Marszałkowskiej. W kawiarni na placu Zbawiciela grupka sąsiadów kończy kulturalną partyjkę szachów. W przerobionej na kafejkę dawnej kasie dworca Powiśle mieszkańcy apartamentowca z ul. Kruczkowskiego urządzają właśnie pokaz slajdów z podróży na Bali. Ale coś wisi w powietrzu. Ludzie z siatkami z delikatesów Opera skupiają się w większych grupkach i nerwowo o czymś dyskutują. 75-letnia Pani Agata, warszawianka od 55 lat, znajduję chwilę, aby z nami porozmawiać. - Klub Komediowy sprowadzają, wódkę będą pić i śmiać się po nocy. Czytałam, że ich z Woli wyrzucili, bo ludzie ścierpieć ich nie mogli, narkotyki, krzyki, śmiertelne nawyki - mówi spoglądając nerwowo na boki. - To jest, proszę pana, kulturalna dzielnica, a nie slumsy dla niedoważonych komediantów - mówi odchodząc szybkim krokiem w kierunku przystanku autobusu 522.
To prawda! Pod do niedawna spokojny adres Noakowskiego 16, do wyglądającej niegroźnie księgarnio-kawiarni Ukryte Miasto przenosi się Klub Komediowy Chłodna. Legenda Woli. Dla jednych kultowa kolebka kulturalnego życia stolicy, dla większości - burdel i mordownia z rozbieranymi występami, gdzie mikrofon do ręki może dostać każdy, nawet najmniej uzdolniony stand-upper. Przegrane boje Klubu z lokalną wspólnotą mieszkaniową przeszły do historii i wielu kartotek policyjnych. Dziś naucza się o nich na seminariach dotyczących konfliktów i komunikacji, administracji publicznej, strategii wojen podjazdowych i kryminalistyki. Teraz Klub przeprowadza się do Śródmieścia. Czy faktycznie jest się czego bać?
Namawiamy na rozmowę znaną architekt, mieszkankę ekskluzywnego osiedla przy Centrum Nauki Kopernik, a zarazem dobrego ducha śródmiejskich klubokawiarni. - Nasza lokalna młodzież umie się znakomicie bawić. Sama czasem aż nie mogę nie wyjść na balkon i im nie pomachać, kiedy idą nad Wisłę ze śmiechem a ustach. Niekiedy namawiam, żeby dla bezpieczeństwa zostawili kolarzówki po mojej stronie bramy. Jest przy tym dużo radości i przekomarzanek. Ale na takie relacje mieszkańcy Noakowskiego, pl. Politechniki czy Nowowiejskiej raczej nie moją co liczyć. Chłodna ściągnie największe szumowiny nie tylko z Woli czy Ochoty. Tam przecież bywali wszyscy. Pojawią się zapijaczone gęby z Bielan i drąca nieustannie ryje hołota z Żoliborza. Przyjadą obszczymurki z Mokotowa i lewactwo z prawego brzegu. Już teraz radziłabym tamtejszej wspólnocie rozejrzeć się za prawnikiem - ostrzega nasza rozmówczyni.
Ale nie wszyscy widzą przyszłość w czarnych barwach. Pan Artur, 21-letni student kierunku humanistycznego jednego z warszawskich uniwersytetów, cieszy się z przeprowadzki. - Warszawa to martwe miasto. Gdyby Nietzsche mieszkał w Warszawie, to by nie pisał o Bogu, tylko o Warszawie. Bo ona jest martwa. Nie żyje - mówi młodzian w czapce z prostym daszkiem. - Byłem ostatnio w Holandii, tam się upiłem, skułem, kąpałem w kanałku... W Warszawie też tak zrobiłem, ale czułem się inaczej. Bo Warszawa jest martwa - podkreśla.
Czy warszawiacy przez “życie” będą rozumieć wieczory z historiami opowiadanymi przez przypadkowe osoby, które za swe anegdoty nagradzani będą wódką? Przekonamy się już 10 maja, bo Klub Komediowy startuje swym standardowym Nawijakiem. Boże, miej nas w swej opiece. Jeśli żyjesz.
***
Klancyk zaprasza na spektakl Longplay
10 maja, 19:00
Klub Komediowy Chłodna / Ukryte miasto / Noakowskiego 16, Warszawa