
O wannach w teatrach wrocławskich jako rekwizytach centralnych, kondensacyjnych, zagęszczających narrację, sytuujących dialogi, uzasadniających niekompletność szat pisałem już przed laty. To w tym fragmencie armatury Szekspir ułożył Senatora we Współczesnym, to tam Przybyszewska unurzała Czarnika w Polskim, to tam Witkacy ujawnił nagą Dytko, w czerwcu 2011, Na Strychu. Jednak na Małej Scenie WTW wariant konserwatywny, z żelaznym zbiornikiem, ustąpił ekstremum, jakim okazał się brodzik. W nim to, wokół niego, rozgrywał się rodzinny dramat, już to realistyczny, już to wydumany.
