
Zapewne zastanawialiście się, dlaczego – skoro żyjemy w najlepszym z możliwych systemów – tak dużo doświadczamy problemów: od biedy, głodowych pensji i bezrobocia począwszy, a na pełnych przemocy konfliktach społecznych i wojnach skończywszy. Niektóre odpowiedzi prawdopodobnie znaleźliście dzięki analizie sprzeczności w tezach głoszonych przez polityków i dziennikarzy głównego nurtu, inne – dzięki przenikliwym komentarzom politologów, ekonomistów, socjologów, psychologów społecznych czy też po prostu aktywistów-praktyków. Jednak znalezienie złożonych, wieloaspektowych i w miarę wyczerpujących wyjaśnień współczesnych bolączek społecznych i gospodarczych nie jest rzeczą łatwą. A właśnie taką propozycję znajdujemy w książce południowokoreańskiego ekonomisty.
Być może najbardziej uderzający zestaw danych statystycznych dotyczy pogorszenia się wskaźników makroekonomicznych po wprowadzeniu neoliberalnych zmian w krajach wysokorozwiniętych, a także porównania krajów o bardzo aktywnej polityce gospodarczej państwa z tymi, które realizują – zazwyczaj pod presją MFW, Banku Światowego i rządów najbogatszych krajów – wolnorynkowe dogmaty. Liczby w miażdżącym sposób świadczą przeciwko efektywności deregulacji i o tym, że wycofanie się państwa z aktywnej roli w procesach społeczno-gospodarczych kończy się tragicznie. Bezmyślność albo – co bardziej prawdopodobne – hipokryzja nakazuje ekonomistom reprezentującym interesy najbogatszych państw doradzać rządom krajów rozwijających się dokładnie coś odwrotnego, niż to, co niegdyś zapewniło szybki wzrost Wielkiej Brytanii czy USA, które skorzystały dzięki ochronie własnych, rozwijanych dopiero gałęzi przemysłu przed zagraniczną konkurencją.
