Postanowiłem zostać prosumentem i założyć panele fotowoltaiczne na dachu. Pomimo mojego wcześniejszego sceptycyzmu chce wykorzystać nowy program tak szeroko reklamowany przez ministerstwa ( PROSUMENT) i dołączyć do indywidualnych producentów energii. Moje podejście – jak zawsze idealistyczne i inżynierskie – właśnie zderzyło się z twardymi realiami współczesnego biurokratyczno-rozdzielnikowego rynku.
REKLAMA
Zacząłem jak energetyk i inżynier ( osoba dzisiaj zupełnie nieprzystosowana i działająca w ramach starych, zaściankowych przyzwyczajeń) od silnego nakierowania na instalacje i sukces w postaci działania urządzenia. Przestudiowałem literaturę fachową i dostępne modele paneli fotowoltaicznych. Z taśmą mierniczą dokonałem zgrubnych pomiarów dachu oraz określiłem położenie domu w stosunku do kierunków świata. Z radością stwierdziłem, że podstawowy dach mojego domu patrzy dokładnie na południe. Wysłałem zapytania ofertowe do firm i otrzymałem pierwsze wyliczenia przewidywanej produkcji mojej instalacji. Potem przyszło najtrudniejsze – przeprowadziłem poważne rozmowy z moim domowym działem finansowym (żona) i zniosłem dwa ciche wieczory, po wstępnej propozycji, że w tym roku będziemy mieli fajne panele słoneczne zamiast dodatkowych wakacji w Grecji. Byłem właściwie gotowy, z finansami, zamówieniem , projektem technicznym, odchudzonym stanem konta. Miałem już rozpocząć samą inwestycję, kiedy zorientowałem się, że przecież muszę zaaplikować do programu PROSUMENT po możliwe dofinansowanie (ogłaszane jako 40 %). Wydawało mi się, że jest to dziecinnie proste – przecież wszystko już mam i sam załatwię, wypełnię dwa trzy druczki, gdy tymczasem firma zamontuje nowe urządzenia i jeszcze tego lata, ekologiczny prąd popłynie z mojej minielektrowni do sieci.
Nic bardziej mylnego …..
Program PROSUMENT ruszył 26 maja, ale w praktyce wygląda zupełnie inaczej niż wydawało się naiwnemu inżynierowi.
Mit 1 – program skierowany do indywidualnych inwestorów (prosumentów). Wcale NIE!!! Dzisiejsza transza i nabór aplikacji (notabene przez fajny oldschoolowy system informatyczny miło przypominający lata 90-te) skierowany jest wyłącznie do samorządów. Bynajmniej jako osoba prywatna nie możemy zgłosić się do NFOŚiGW (decydenta a może instytucję pośredniczącą – jakoś się to nazywa) tylko do własnej gminy (samorządu) i tylko jeśli ona złożyła aplikację i otrzymała pule do rozdzielenia dofinansowania – wtedy pewnie czekają nas kolejne druki i umowy. Na razie trzeba czekać czy akurat nasz dom leży w samorządowym obszarze dofinansowania.
Mit 2 – buduje za własne pieniądze i dostaje dofinansowanie. Tak jakoś mi się wydawało, że jest to najprostsze, odciąża państwo i minimalizuje formalności. Wcale NIE !!! Program skupiony jest na udzieleniu pożyczki na budowę instalacji (nie można inaczej, nie można wkładu własnego, itp.) i to w wybranym banku na wybranych warunkach. Trzeba zaaplikować i wziąć tą pożyczkę, a potem dostanie się umorzenie (40%) a 60 % do spłacania przez odpowiednia ilość lat (chyba 8)
Mit 3 – buduje się własną instalację i taką jaką chce. Wcale NIE!!! Po pierwsze próg dofinansowania jest jeszcze ustalony kwotowo (zł na kW mocy zainstalowanej – dokładnie chyba max 8 tys. za 1kW w panelach) i to określa maksymalne 40 % dofinansowania. Poza tym – piękne wyjaśnienie na stronie NFOŚIGW na pytanie czy właściciel domu może sam wybrać wykonawcę instalacji – „Nie. Beneficjentem pomocy jest samorząd, a więc to on jest odpowiedzialny za przeprowadzenie postępowania przetargowego i wybór wykonawcy lub kilku wykonawców”
Nic dodać nic ująć. Właściwie można by jeszcze dodać kolejne problemy z projektem włączenia instalacji w sieć i czekaniem na zaakceptowanie przez zakład dystrybucyjny. Na razie wystarczy mi samego rozczarowania jeśli chodzi o dofinansowanie. Jako naiwny i nieprzystosowany do nowoczesnego świata inżynier-energetyk, wciąż nie rozumiem dlaczego, jeśli coś buduje się na swoim domu to nie może być moje, to ja nie mogę wybrać producenta i projektu, dlaczego nie mogę budować za moje własne pieniądze, a musze podwyższać zadłużenie państwa (w końcu ten kredyt jest fundowany przez III RP). Właściwie to każdy zna odpowiedzi na te wszystkie pytania. Z punktu widzenia ministerstw, samorządów i wysokiego lotu rządowego – wszystko jest w porządku i program działa i wszystkich wspieramy. Z punktu widzenia inżyniera – trzeba zacisnąć zęby i znowu wrócić do źródeł. Będę kontynuował moją inwestycję z własnych środków. Niestety nie otrzymam dofinansowania. Zgłoszę moją instalację i będę walczył o pozwolenie podłączenia do sieci. Tylko proszę mi nie opowiadać że uruchamiamy fajny projekt wsparcia mikroinstalacji.
Nic bardziej mylnego …..
Program PROSUMENT ruszył 26 maja, ale w praktyce wygląda zupełnie inaczej niż wydawało się naiwnemu inżynierowi.
Mit 1 – program skierowany do indywidualnych inwestorów (prosumentów). Wcale NIE!!! Dzisiejsza transza i nabór aplikacji (notabene przez fajny oldschoolowy system informatyczny miło przypominający lata 90-te) skierowany jest wyłącznie do samorządów. Bynajmniej jako osoba prywatna nie możemy zgłosić się do NFOŚiGW (decydenta a może instytucję pośredniczącą – jakoś się to nazywa) tylko do własnej gminy (samorządu) i tylko jeśli ona złożyła aplikację i otrzymała pule do rozdzielenia dofinansowania – wtedy pewnie czekają nas kolejne druki i umowy. Na razie trzeba czekać czy akurat nasz dom leży w samorządowym obszarze dofinansowania.
Mit 2 – buduje za własne pieniądze i dostaje dofinansowanie. Tak jakoś mi się wydawało, że jest to najprostsze, odciąża państwo i minimalizuje formalności. Wcale NIE !!! Program skupiony jest na udzieleniu pożyczki na budowę instalacji (nie można inaczej, nie można wkładu własnego, itp.) i to w wybranym banku na wybranych warunkach. Trzeba zaaplikować i wziąć tą pożyczkę, a potem dostanie się umorzenie (40%) a 60 % do spłacania przez odpowiednia ilość lat (chyba 8)
Mit 3 – buduje się własną instalację i taką jaką chce. Wcale NIE!!! Po pierwsze próg dofinansowania jest jeszcze ustalony kwotowo (zł na kW mocy zainstalowanej – dokładnie chyba max 8 tys. za 1kW w panelach) i to określa maksymalne 40 % dofinansowania. Poza tym – piękne wyjaśnienie na stronie NFOŚIGW na pytanie czy właściciel domu może sam wybrać wykonawcę instalacji – „Nie. Beneficjentem pomocy jest samorząd, a więc to on jest odpowiedzialny za przeprowadzenie postępowania przetargowego i wybór wykonawcy lub kilku wykonawców”
Nic dodać nic ująć. Właściwie można by jeszcze dodać kolejne problemy z projektem włączenia instalacji w sieć i czekaniem na zaakceptowanie przez zakład dystrybucyjny. Na razie wystarczy mi samego rozczarowania jeśli chodzi o dofinansowanie. Jako naiwny i nieprzystosowany do nowoczesnego świata inżynier-energetyk, wciąż nie rozumiem dlaczego, jeśli coś buduje się na swoim domu to nie może być moje, to ja nie mogę wybrać producenta i projektu, dlaczego nie mogę budować za moje własne pieniądze, a musze podwyższać zadłużenie państwa (w końcu ten kredyt jest fundowany przez III RP). Właściwie to każdy zna odpowiedzi na te wszystkie pytania. Z punktu widzenia ministerstw, samorządów i wysokiego lotu rządowego – wszystko jest w porządku i program działa i wszystkich wspieramy. Z punktu widzenia inżyniera – trzeba zacisnąć zęby i znowu wrócić do źródeł. Będę kontynuował moją inwestycję z własnych środków. Niestety nie otrzymam dofinansowania. Zgłoszę moją instalację i będę walczył o pozwolenie podłączenia do sieci. Tylko proszę mi nie opowiadać że uruchamiamy fajny projekt wsparcia mikroinstalacji.
