
Śmierć Aarona Swartza, amerykańskiego programisty, publicysty, działacza politycznego i internetowego, nadaje ludzki wymiar debatom, które w innym przypadku sprowadzają się do niewielemówiących skrótów, takich jak ACTA. Ale, i co być może ważniejsze, podobnie jak przypadki doktora G. i Barbary Blidy, zwraca on uwagę na nieludzki wymiar działalności policyjnego aparatu państwa. Powiedzieć o działaniach apartu państwa, o którym mówi się "IV RP", że były porównywalne z tymi, którymi posługiwano się w czasach stalinowskich to posłużyć się nadużyciem. Były jednak one niewątpliwie podobne tym, którymi posłużyła się w spawie Swartza prokuratura w Bostonie. I w podobny sposób doczekują się dziś zasłużonego potępienia.
