W powiecie łomżyńskim jest takie miasteczko, Miastkowo. Nic wielkiego, szczerze mówiąc, raczej wieś niż miasteczko. Wikipedia podaje, że znajduje się tam kościół, siedziba parafii Matki Bożej Różańcowej. Przez miejscowość przepływa strumień Bździążek, który obecnie jest w stanie zaniku oraz rzeka Ruż, granicząca z wsią Zaruzie. Na terenie Miastkowa rozwinął się przemysł drzewny, a znajdujący się na terenie gminy tartak jest miejscem pracy ok. 150 osób. Jak czytamy w Wikipedii, w Miastkowie dynamicznie rozwijają się też usługi.
Jakie to usługi, tego już Wikipedia nie zdradza, ale można przypuszczać, że w gminie jest przynajmniej jeden sklep spożywczo-chemiczny. Zaopatrują się w nim z pewnością nie tylko okoliczni mieszkańcy, ale także goście rozlicznych gospodarstw agroturstycznych - Kwatery Prywatnej Zaremby, Agro-Kwatery Na Różanej czy Agrotursytyki Pliszki.
Oto jest Miastkowo, na pierwszym planie szkoła, w głębi kościół.
Mnie interesuje jednak bardziej to, co w górze. Spójrzmy na chwilę w miastkowskie niebo.
Nie jest ono dziś specjalnie zachmurzone, więc jeżeli wytężyć wzrok to może się uda dostrzec, hen wysoko nad Miastkowem, punkt, w którym międzynarodowy przemysł lotniczy znajduje się w idealnej równowadze.
Miastkowo, w powiecie łomżyńskim jest bowiem matematycznym centrum międzynarodowych połączeń lotnicznych.
Jeden z amerykańskich magazynów wyliczył średni punkt centralny ponad 61,000 międzynarodowych tras przelotowych na podstawie danych zgromadzonych w bazie danych Openflights. Tak jak centrum kwadratu jest punkt, w którym przecinają się linie łączące jego narożniki, tak centrum międzynarodowych połączeń lotnicznych jest uśredniony punkt centralny wszystkich tras łączących międzynarodowe lotniska. W modelu Quartz każde lotnisko policzono tyle razy, ile jest mających w nim swój początek lub koniec połączeń.
Oto, gdzieś wysoko nad miastkowskim tartakiem przecinają się (przynajmniej, matematycznie rzecz biorąc) trasy transkontynentalnych lotów z Nowego Jorku do Singapuru, z Kopenhagi do Nairobi.
Niby nic takiego, ale w zalewie tych wszystkich beznadziejnych informacji ("Cztery pitbulle zagryzły kobietę. Atak podczas joggingu"; "Zakopywał na działce fragmenty ludzkich ciał. "Sto ton odpadów medycznych. To groziło epidemią"; "Nowy wirus pojawił się we Francji. Jest groźniejszy od SARS"), pomyślałem sobie, że ta jest inna. W informacji o miastkowskim niebie jest może zawarta informacja o jakiejś ukrytej, metafizycznej strukturze rzeczywistości. Może niebo nad Miastkowem jest w jakimś sensie obietnicą innego (niż to na miastkowskiej ziemi) pełniejszego życia? I jest w tym może jakaś nadzieja dla nas wszystkich?