Wywołane pandemią spowolnienie gospodarcze szerokim echem odbija się na kondycji polskiego rynku pracy. Te firmy, które chcą utrzymać się swoje cash-flow coraz częściej zmuszane są bowiem do redukcji płac i zatrudnienia, a tym samym szukania alternatywnych sposobów na pozyskiwanie zasobów niezbędnych do realizacji zleceń. Dlatego w dobie COVID-19 znaczenia nabiera kontrakting, z którego dziś z sukcesem korzystają międzynarodowi giganci.
Marcin Kosedowski - odpuściłem sobie studia i etat, żeby prowadzić małą firmę. Prowadzę kilka własnych projektów związanych z marketingiem internetowym.
Deficyt specjalistów o najbardziej pożądanych na rynku umiejętnościach spowodował, że znaczenie umowy o pracę zmieniło się znacząco. Kiedyś najważniejsza dla pracowników, na przestrzeni ostatnich lat stała się dla nich swego rodzaju uwiązaniem, niepozwalającym na sprawną migrację pomiędzy przedsiębiorstwami oferującymi lepsze możliwości rozwoju, bardziej ambitne zadania czy lukratywniejsze benefity i zarobki. To pracodawcom trudniej było zatrzymać pracowników na dłużej, szczególnie tych najbardziej kreatywnych i ambitnych.
Tak było do momentu pandemii, której wybuch diametralnie odwrócił sytuację na rynku pracy. Dziś, jak alarmuje Konfederacja Lewiatan, coraz więcej firm rozważa wejście w fazę zwolnień grupowych. Lawinowe redukcje zatrudnienia, które nie ominą praktycznie żadnej branży, w optymistycznym wariancie szacowanym przez resort rodziny, pracy i polityki społecznej, mają pozbawić pracy 1,4 miliona osób. W pesymistycznym wariancie bezrobocie sięgnie 10 proc. Ograniczenia w poruszaniu się, ale i strach przed utratą źródła dochodu powodują, że firmy tracą zlecenia i wraz z malejącym popytem na produkty i usługi szukają oszczędności – także redukując zatrudnienie. Już dziś wielu przedsiębiorców nie ma środków na wypłatę pracownikom wynagrodzeń, alarmują eksperci Konfederacji Lewiatan.
Zamiast zwalniać, znajdźmy alternatywę
Przekonuje Tomasz Szpikowski, CEO firmy rekrutacyjnej Bergman Engineering. W opanowaniu sytuacji kryzysowej ma pomóc kontrakting – nowy trend na polskim rynku pracy, z powodzeniem stosowany na zachodzie. Jednym z jego liderów jest światowy gigant Google, który współpracuje z ponad dwustu tysiącami pracowników. Mniej niż połowa (102 tys.) to pracownicy pełnoetatowi, a ponad połowa (121 tys.) to właśnie pracownicy kontraktowi.
– Ten trend cały czas rośnie, bo zgodnie z badaniami CXC do 2025 roku w światowych korporacjach pracownicy kontraktowi mają stanowić od 30 do 50% ogółu pracowników. W Polsce te liczby także będą wzrastać, bo w dobie i po pandemii próby utrzymania firmy przy konieczności zmniejszania kosztów jej prowadzenia będą generować inwestycję w rozwiązania najbardziej ekonomiczne i opłacalne – mówi Tomasz Szpikowski.
Dziś firmy na całym świecie sięgają po pracowników kontraktowych, traktując to alternatywę dla uzupełnienia zespołu czy wręcz pozyskania specjalistów o wąskich kompetencjach, jak również – jako narzędzie pozwalające rozwijać biznesową ekspansję. Potwierdzają to badania Booz&Company, zgodnie z którymi przedsiębiorstwa, które podczas recesji radzą sobie najlepiej to te, które zamiast obniżać koszty, wydają jeszcze więcej środków na badania i rozwój, co w dłuższej perspektywie daje im wzrost rentowności i konkurencyjności. Do podobnych wniosków doszli eksperci z Gartner, którzy zbadali sytuację rynkową 30 firm, które wyszły obronną ręką z globalnego kryzysu finansowego z lat 2007-2009. Okazało się, że wszystkie zainwestowały w rozwój i wychodząc poza podstawową działalność, zamiast obniżać koszty, odniosły rynkowy sukces.
Kontrakting jest naturalnym efektem problemów rynku pracy
Na czym polega kontrakting? W tym modelu firma wynajmuje specjalistów, nie ponosząc odpowiedzialności za zapewnienie im tradycyjnych świadczeń, takich jak konieczność opłacania składek ZUS, zdrowotnych czy zaliczek na podatek PIT. Działa to na podobnych zasadach, co umowa o dzieło czy umowa zlecenie podpisywane z osobami fizycznymi, z tym że w tym przypadku kontrakt zawarty zostaje pomiędzy przedsiębiorstwami rozliczającymi się na podstawie faktur VAT, konkretnie między firmą poszukującą pracowników a firmą, która pracowników dostarcza. Pracodawca nie musi wiązać się umową na czas nieokreślony, a często nawet zapewniać miejsca czy sprzętu do pracy, bo większość kontraktingowców pracuje zdalnie. Może najmować wykwalifikowanych specjalistów do projektów krótko czy długoterminowych, a cała opieka nad pracownikiem, także w kwestii płatnych urlopów czy zasiłków chorobowych leży po stronie wynajmującego. To on na ten czas musi też wypełnić powstałą lukę kadrową.
Kontraktingowi towarzyszy szereg korzyści dla obu zainteresowanych stron. Pracownicy, podpisując kolejne kontrakty, mierzą się z nowymi przedsięwzięciami i mogą poszerzać swoje umiejętności w zderzeniu z różnorodnymi oczekiwaniami. Dzięki temu zdobywają zróżnicowane doświadczenie, a ich wartość, na obecnie bardzo trudnym rynku pracy, rośnie w szybkim tempie. Jednocześnie mają zapewnione bezpieczeństwo zatrudnienia, bo wiążą się z firmą kontraktującą umową o pracę lub działają na zasadzie B2B. Z kolei pracodawcy zyskują dostęp do specjalistów, którzy pozwalają na realizację ustalonych zadań i celów biznesowych, bez nadwyrężania znacznie uszczuplonych zasobów budżetowych.
- Kontrakting jako forma współpracy okazuje się być oczywistą odpowiedzią na trudności, z jakimi mierzyli się przez ostatnie lata zarówno przedsiębiorcy, jak i wykwalifikowani specjaliści. Warto bowiem zauważyć, że nie jest on niczym innym, niż próbą sformalizowania tego, co i tak dzieje się na rynku – podsumowuje Tomasz Szpikowski.