Krystyna Janda - Aktorka, Prezes Fundacji Krystyny Jandy na Rzecz Kultury
Dwie pary rzęs.
Podkład.
Puder w kamieniu.
Kredka do brwi.
Czerwona szminka do ust.
Mleczko do demakijażu.
Paczka wacików.
I tym zestawem teoretycznie trzeba by wykonać charakteryzacje od Marii Stuart do Kopciuszka.
Oczywiście, wszystkie aktorki mają swoje szminki, kupują je wciąż, im dalej w las tym więcej, uroda niektórych waży coraz więcej, wielkie ciężkie kufry, bo szminki mają to do siebie, że bardzo wolno się wyczerpują i ciągle są, a starzeją się dość szybko. Mnie ciągle upominają nasi charakteryzatorzy:
– Po co pani to kupiła? Mamy jeszcze dużo cieni do oczu, pamięta pani? Jeszcze te, co pani z Powszechnego przyniosła się nie skończyły (z Teatru Powszechnego tzn. około 10 lat temu)
–To wywalaj do kosza! – odcinam się. – Wyrzucajcie! Na litość Boską!
– No wie pani?! – jeszcze są całkiem dobre! I jeszcze długo posłużą!
– A nie śmierdzą?
– A skąd?! – Cienie? Niektóre szminki do ust, śmierdzą, ale te wyrzucę jak znajdę chwilę czasu. A poza tym co to za smród? Trochę zjełczałe i tyle. Ale za to jakie trwałe!
Zapach starego pudru. Zapach starych szminek, podkładów, różu. Uwielbiam go. Nie mam na nic uczulenia. Mogę się malować szminką z okresu międzywojennego i nic mi nie jest. Różany zapach teatru, pudrowy zapach, piżmowy zapach. Zapach teatralnego kurzu. Starych dekoracji. Kostiumów. Starych koronek. Już prawie tego nie ma. A ja ten zapach, te zapachy , pamiętam tak dobrze.
Szkoła charakteryzacji, szkoła malowania. Zanikła. Już aktorzy się tego nie uczą. Charakteryzatorzy są coraz częściej z przyuczenia tylko i malują aktorki „na ładne” nie uwzględniając odległości teatralnych i podkreślania wyrazistości rysów. Westchnienia starych aktorek z mojej młodości, które siadając przed lustrem mówiły do charakteryzatorek „namaluj mi twarz” są już nieaktualne. Niewiele osób już umie namalować twarz, do każdej roli inną.
Jest jeszcze kilka aktorek, aktorów – ekspertów w tych sprawach. Uwielbiam ich. Krysia Tkacz mówi zawsze – można malować oczy na kurę i na sarnę, ale kto dziś umie na sarnę?!!!
Malowanie się do spektaklu. Rytuały. Zarosty, klejenie zarostów. Rzęsy, peruki, modelowanie twarzy, dorabiania nosów nie widziałam już ze dwadzieścia lat, chyba ostatni raz widziałam jak kleił nos Jan Świderski do Fryderyka Wielkiego, zmieniał uszy za mojej pamięci, Tadeusz Łomnicki do „ Pluskwy” Majakowskiego, Aleksandra Śląska miała specjalny sposób malowania się, ale zdumiewał mnie, młodą aktorkę, pamiętam, cień na „przedziałku między piersiami”.
Mój Boże. Dziś patrzę na Ignacego Gogolewskiego w genialnej roli, a raczej trzech rolach, w naszym spektaklu „ 32 omdlenia” i podziwiam, jak umie jednym ruchem grzebienia ucharakteryzować swoją postać, przyklejonymi brwiami, zmienić się zdumiewająco.
Dziś połowa kobiet ma sztuczne rzęsy przyklejone na stałe, sztuczne paznokcie na stałe, sztuczne piersi na stałe, włosy, zagęszczone, przedłużone, nie mówiąc o kolorach tych włosów.
Wtedy na początku mojej drogi teatralnej, aktorki dzieliły się na takie, które zawsze w peruce i z klejonymi rzęsami, bez tych atrybutów nie umiały grać, i takie, które za wszelką cenę bez peruk i broń Boże sztucznych rzęs, bo przeszkadzają (to ja na przykład). Teraz aktorki przed kamerę i na scenę wchodzą jak stoją, z ulicy, jak my to nazywamy, lub zmalowane jak stare płoty, ale bez pojęcia.
Beata Tyszkiewicz zawsze malowała się sama i maluje do dziś i powinna udzielać wykładów w tej materii. Jak malować się i wyglądać z klasą.
No nic, koniec tego. Bo wszystko dlatego ze przypomniałam sobie 2 pary rzęs, puder w kamieniu, podkład , waciki i czarna kredka z przydziału. Tuszu do rzęs nie było w przydziałach nigdy. No bo po co, jak dwie pary sztucznych rzęs było w zestawie.
Och teatrze, dziwny świecie. Można by pisać długo o ozdobach, talizmanach, maskotkach, kartkach, sentencjach , które wiszą w garderobach teatralnych, rzeczach, którymi otaczają się aktorki na szczęście. No, ale nie o tym i nie czas. Choć to kocham.
I jeszcze coś – pisanie szminka czy kredką na lustrze. Przecież to najlepszy i najpewniejszy środek komunikacji i pamięć podręczna najlepsza.
Dobrego teatru. Dobrego dnia. Zdjęcia z garderób te co pod ręką, nie mam czasu szukać.