Dzień ojca jest obchodzony mniej hucznie niż dzień matki. Ma to pewne uzasadnienie, ponieważ oprócz tego, że matka rodzi, nawet jest poetycko nazywana rodzicielką, to potem dość często wychowuje dziecię sama. Nawet jeżeli ma męża. Chociaż teraz jest sporo małżeństw dzielących te obowiązki. Niestety, to nie jest norma. Rozwiedziony tatko widuje pociechy raz na tydzień, miga się i słabo uczestniczy w wychowaniu. Taka sytuacja jest i tak lepsza niż totalna ucieczka i brak alimentów. Pisałam już wam o tym, że w PRL-u ściągalność alimentów wynosiła ponad 70%. Czyli niepodległość przyniosła facetom wolność od płacenia, a kobietom kozi róg oraz upieprzenie.
Krystyna Kofta. Pisarka, felietonistka Twojego Stylu. Urodzona w czepku
Nie mówię, że nie ma wyrodnych matek. Znam przypadek matki tak zapiekłej, że zerwała kontakt z synem, bo poszedł na pogrzeb ojca! Inna znów umieściła dziecko u swoich rodziców mieszkających za granicą i nie zdradziła adresu ojcu dziecka, który kochał syna i chciał go widywać. Są i takie mamuśki, ale to promil.
Staram się być obiektywna. Nie mówię, że nie ma dobrych ojców. Są, i wcale nie jest ich tak mało.
Zastanawiałam się nad ojcostwem i obowiązkami ojca przy okazji pisania tekstu dla Gazety Wyborczej, która z okazji tego dnia prowadzi cykl: „W imię ojca, córki i syna”. To dobry pomysł, żeby pokazać ojców. Facetów, mężczyzn przyzwoitych ludzi. Ojców z krwi, ciała i kości. A nie tylko tego co dał nazwisko i figuruje w papierach. Napisałam tam o moim tacie, którego uważałam za „małego bohatera”. Bohater, bo przedłożył godność ponad strach, gdy miał wyrzec się polskości podczas drugiej wojny, kiedy zaproponowano mu, jako urodzonemu w Rzeszy „Rajsdojcza”. A mały bo był niewysoki, miał mniej niż 160 cm wzrostu. Nie napisałam tam, że śmiał się i mówił, że nie urósł bo zaczął palić gdy skończył 12 lat. Ja nigdy nie paliłam. No może skręta, ale jakoś mi to nie służyło.
Miałam ojca „na własność”. Był blisko. Podczas gdy ojcowie moich koleżanek i kolegów byli niedosiężni. Zamknięci w pokojach bogowie, którym nie wolno było przeszkadzać, a nie wiadomo było co takiego, kurdybanek bluszczyk, robili. Mój był obok stale. Pewnie dlatego, że był ciężko chory, pracował w domu. Astma zawały serca, przy trzech byłam obecna, czwartego nie przeżył. Był już starszym człowiekiem gdy się urodziłam. Najmłodsze dziecko! I to dziewczynka. Wpadka z małżeńskiego kalendarzyka. Jednak doczekał się wnuka, na którego czekał, uznał, że mój i Mirka syn, jego najmłodszy wnuk, ma po nim poczucie humoru. A dzieciak miał trzy tygodnie, gdy to powiedział.
Rano parzył kawę, która matka nazywała diabelską smołą. Palił na czczo. Czytał przy tym gazetę. Potem mówił: „teraz czas wziąć się do dalszej bezowocnej pracy”. Fakt, że kokosów nie przynosiła. Ja też tak mówię. Jednak pracuję codziennie i to dużo. Tak jak on.
Nie mogę opisywać tu po raz drugi tego, co napisałam w gazecie, kto ciekawy może znajdzie, bo przecież wszystko wisi w sieci. W naszej rodzinie mieliśmy wstręt do powtarzania. Nie moglibyśmy być politykami. Mój starszy brat, po dłuższym pobycie w Niemczech Zachodnich (był tam gdy istniał jeszcze podział), nagrał swoją opowieść, bo wciąż przychodzili nowi goście i domagali się opowieści. Puszczał im z taśmy nagranie a sam szedł „na papierosa”. Też „kopcił” chociaż mniej niż tata.
Ojciec był bardzo konserwatywny, nic dziwnego, urodził się w 1901 roku! Nie mógł pojąć, że oficer prowadzi wózek z dzieckiem. Uważał to za obrazę munduru! A jednak był bardzo nowoczesny zarazem, bo przecież zajmował się dzieckiem, czyli mną. Wpoił we mnie przekonanie, że dam sobie radę, i że nie trzeba iść „po trupach”, żeby coś osiągnąć. Wiem, że przyzwoitość jest wartością. Ojciec był złośliwy, ale też dobry i cierpliwy. Mogłam się z nim dogadać, choć zakazów było za dużo. Nauczył mnie negocjować.
Może też dlatego, mimo „feministycznego odchylenia”, jak mówią niektórzy, i mimo że nie straszny mi „dżender”, zawsze lubiłam facetów, miałam i mam przyjaciół i wiem, że istnieją w przyrodzie świetni ojcowie.
Wszystkim tym ojcom, życzę, by córki i synowie dobrze ich wspominali.