
Dzień ojca jest obchodzony mniej hucznie niż dzień matki. Ma to pewne uzasadnienie, ponieważ oprócz tego, że matka rodzi, nawet jest poetycko nazywana rodzicielką, to potem dość często wychowuje dziecię sama. Nawet jeżeli ma męża. Chociaż teraz jest sporo małżeństw dzielących te obowiązki. Niestety, to nie jest norma. Rozwiedziony tatko widuje pociechy raz na tydzień, miga się i słabo uczestniczy w wychowaniu. Taka sytuacja jest i tak lepsza niż totalna ucieczka i brak alimentów. Pisałam już wam o tym, że w PRL-u ściągalność alimentów wynosiła ponad 70%. Czyli niepodległość przyniosła facetom wolność od płacenia, a kobietom kozi róg oraz upieprzenie.
