Chyba każdy uważa, że ma poczucie humoru. Nawet największy ponurak kiedyś się zaśmiał, choćby na pogrzebie. Jednych śmieszy do łez Jaś Fasola, innych Woody Allen. Kogoś bawi humor sytuacyjny, czyjś upadek na nos, a już jak komuś opadną spodnie dostaje czkawki ze śmiechu. Kogoś powala mocny humor serialu „Dwie spłukane dziewczyny”, inna osoba zachwyca się „Teorią wielkiego podrywu”, w którym Sheldon odprawia pogrzeb zepsutego komputera. Poczucie humoru może rozładować napięcie, problem leży w tym czy rozumiemy te same żarty. Jeśli nie to wieje grozą. Facet lubiący pieprzne, ociekające seksem jak śledź oliwą żarty „koszarowe”, nie powinien brać za żonę kobiety chichoczącej przy Kabarecie Starszych Panów. Bo gdy minie seksy namiętność, z pewnością dojdzie do burzliwego rozstania.
– Bardzo panów przepraszam, czy panowie są ze ZOMO?
– Tak – odpowiedzieli chórem.
– To czy w takim razie mogą panowie zabić mi karpia?
Niektórzy ludzie mają wrodzony talent dowcipnego komentowania rzeczywistości. W „Szkle kontaktowym” często pojawiają się takie trafiające w sedno SMS-y, których nie pojmie osobnik o osobowości autorytarnej, bo tacy nie mają ani za grosz ani za euro, poczucia humoru.
