Życie podporządkowane EURO 2012, widziałam dziś miasto pełne cudzoziemców, spokojnych kibiców w barwach czeskich i portugalskich, dużo też biało-czerwonych, samochody oflagowane. Ulice są uporządkowane, prezentują się nieźle, nawet stojący w korkach kierowcy nie narzekają. Zamyśliłam się nad śmiercią generała Petelickiego. Jak to możliwe? Taki twardy facet?
Krystyna Kofta. Pisarka, felietonistka Twojego Stylu. Urodzona w czepku
Dawno go nie widziałam, nie było go na moich ostatnich dwóch promocjach. A zwykle przychodził. Przechodzę przez jezdnię, patrzę w prawo, bo ulica jednokierunkowa. Zatrzymał się uprzejmy minibus, idę więc pewnie, a zza niego wypada jakaś furiatka w super aucie, ledwo zdążyłam się cofnąć. Jak jedziesz suko!- wołam. Chyba usłyszała także ciąg dalszy, którego nie przytoczę ze względów parlamentarnych. Zaraz przeprosiłam wszystkie psie suki, bo one niewinne. Za taką jazdę traci się punkty. Gdyby babsko mnie rozjechało, to poszłoby do paki. Niestety nie było akurat nikogo, kto by ją spisał. Zapamiętałam numer, bo pamięć mam wyćwiczoną jak agent, ale machnęłam ręką. Zawsze bronię kobiet, jednak nie takich kretynek. Trochę się przestraszyłam. Nie chciałabym zginąć w tak głupi sposób. Chociaż może to przynajmniej byłoby szybko. Jednak istnieje niebezpieczeństwo, że cię zdrowo potrącą i będziesz człowieku leżał na wpół albo całkiem sparaliżowany i dawał znaki oczami, że chce ci się pić.
I tak doszłam do rodzajów śmierci. Zginąć w wypadku to chyba nie jest śmierć naturalna. Jest gwałtowna, tragiczna. Jeśli ktoś widział tak zwaną śmierć naturalną w szpitalu czy w domu, umieranie z bólu, w bólach, to pewnie zgodzi się ze mną, że nie ma śmierci naturalnej. Samobójstwo nią nie jest, ale być może bywa dla kogoś jedynym wyjściem. Znałam generała Petelickiego. Mam do niego, a raczej miałam do niego słabość, chociaż jestem raczej pacyfistką, bez przesady jednak, bo walkę obronną uważam za słuszną. Niestety Generał umarł i od teraz będzie żył jedynie w czasie przeszłym. Miał w sobie sporo ludzkiej czułości, potrafił współodczuwać z cierpiącymi. Ja tego doświadczyłam podczas choroby, rozmawialiśmy szczerze przy czerwonym winie. Pytał wprost. Chciał pomóc. Może potrzebne jakieś lekarstwo? Może z zza granicy? Nic nie potrzebowałam, ale wzruszył mnie. Na fotografii widać moje dopiero co odrośnięte po chemioterapii włosy. Nie pamiętam dokładnie kiedy została zrobiona ta fotka.
Czy podczas promocji mojej książki „Gdyby zamilkły kobiety”? Bo Generał czytał, zadawał pytania, chciał zrozumieć punkt widzenia kobiet. Nie miał w sobie nic z szowinisty. A może była to promocja książki Jarosława Rybaka GROM.PL, mam tę książkę, z dedykacjami autora i Generała. Przeczytałam ją nawet. A może sfotografowano nas podczas pokazu walki na samurajskie miecze, bo interesowała go taka broń, znał się na tym jak mało kto w Polsce. Byłam z mężem na takim pokazie walki. Mogłam dotknąć ostrza miecza z jego kolekcji. Oceniam Generała w wymiarze ludzkim właśnie a nie generalskim. Bał się chorób. Niedołęstwa. Tak samo jak wielu cywilów, jak wy, jak oni, my, jak ja się bałam i boję. Nie obchodzi mnie co gęgają i kwaczą na jego temat politycy. Uważam, że zrobił to co musiał. Widocznie tak mu wyszło, gdy podsumował swoje życie. Oczywiście, że wszystko należy wyjaśnić. Jestem za. Dziwię się tak jak inni, albo trochę mniej, że nie zostawił listu. Zresztą może jeszcze list się znajdzie? Może leży w jakimś sejfie? Zastanawiałam się także nad sposobem zadania sobie śmierci. Strzał w usta. Celny, jedyny, ostateczny. Jak to było? Gdyby nie chciał byśmy wiedzieli, że to samobójstwo, to zrobiłby to inaczej. Kto jak nie taki facet zna sposoby upozorowania śmierci. Auto i drzewo byłoby rozwiązaniem. Przedawkowanie leków. Niewykrywalna trucizna. Sztucznie wywołany zawał albo wylew. Nie wiemy na razie zbyt wiele o motywach. Tajemnica wojskowa.