Taniec Antoniego
Taniec Antoniego Krystyna Kofta

Prokuratura opublikowała dokument w którym wieloaspektowo ukazuje działalność Macierewicza w sprawie zniszczenia Wojskowych Służb Informacyjnych. Rozmaici prokuratorzy oraz śledczy analizują, pokazują oraz rozkładają ręce. Są za, a nawet przeciw, żeby zacytować klasyka. Był winien, zniszczył służby, oszkalował ludzi, pomówił ich, złamał im życie. Tak jest, obywatelu generale, tak się, k…, stało, jednak nie możemy go za to skazać, bo był osobą k… prywatną i nie pobierał za opluwanie wynagrodzenia. I uwaga: wierzył, k…, w to co robił i co pisał w swoim raporcie!

REKLAMA
W Dzienniku ustaw natomiast opublikowano postmodernistyczną powieść. To bowiem nie był dokument, jeno radosna twórczość Antoniego. A jednak na jego podstawie Państwo nasze, jak również Państwo którzy to czytacie musieliśmy zapłacić pomówionym. W zasadzie to nie Państwo płaci, bo ono bez nas nic nie ma, to nasze są podatki, które mogłoby by być przeznaczone na inne cele. Cóż, prokuratura umyła łapki tylko częściowo, za paznokciami został brud. Znów nikt k…, nie jest winien.
Wniosek: Jeśli ja napiszę teraz tekst w którym wykażę, że Antoni Macierewicz działając w taki sposób w jaki działał zasłużył się obcemu mocarstwu, względnie obcym mocarstwom zdradzając nasze tajemnice, jeśli pójdę dalej, posunę się do stwierdzenia, że był – rosyjskim agentem, zwerbowanym przez samego Putina, i miał za zadanie ojczyznę naszą wolną doprowadzić do kolejnego rozbioru na zlecenie hipotetycznego mocodawcy – to nic mi nie grozi, bo piszę w dobrej wierze i nie pobieram za to wynagrodzenia! Czyż nie? Może nawet jakieś pismo opublikowało by foto mix, jak to Putin dziękuje Macierewiczowi za bohaterskie czyny? Pytam was, czy Antosza może być? Trochę mało pamiętam z rosyjskiego.
Oczywiście nie pisałabym czegoś podobnego w dobrej wierze, bo agentura skonała by ze śmiechu. Gdyby ktoś taki jak Antoni M. został rosyjskim agentem i tyle gadał, tyle pisał, tak się ośmieszał, to długo by tym agentem nie był. Pewnie napił by się przypadkiem samogonu ze strychniną, albo potknął się o własne nogi na prostej drodze.
Wszyscy jak jeden mąż (i jedna żona) domagają się komisji ponad podziałami. Każdy będzie liczył na co innego, każdy, za przeproszeniem, członek, będzie się mizdrzył, pokazywał z najlepszej strony. Przed wyborami nie mogła im się trafić lepsza gratka. A największy sukces odniesie kto? Antoni M, będzie nawijał i nawijał, jemu też się trafiło ziarnko, jak kurze z bielmem na oku, bo odkąd prezes zabronił gadać o parametrach oraz brzozie, pozbawił go przywództwa w terenie, Macierewicz chodzi jak struty. Czuje się niedopieszczony, a tu nagle na horyzoncie pojawia się taka gratka!
Jeszcze jedno: Jeśli Macierewicz robił to wszystko jako „osoba prywatna” to dlaczego nie może sam zapłacić oszkalowanym zasądzonych kwot? Nie myślcie, kochani, że się nie wywinie. Biegli stwierdzą, że rozwiązując WSI nie był poczytalny, co niektórzy widzieli gołym okiem, na chwilę zapakują go w kaftan bezpieczeństwa (tym razem zewnętrznego) i spoko! Wyjdzie jak nowy i wróci do polityki.