W żeglarstwie morskim nie ma początku sezonu ani jego końca. Żegluje się o każdej porze, a jeśli komuś doskwiera zimno to wybiera sobie akweny cieplejsze jak Karaiby lub Seszele. Zresztą w pogoni za nieustającym sezonem niektórzy żeglarze płyną dookoła świata wybierając tę półkulę, na której akurat panuje lato!
Żeglarze śródlądowi, nazywani przez żeglarzy morskich szuwarowo-bagiennymi, czekają na ocieplenie jak na zbawienie i gdy wreszcie nachodzi, i to wraz z tygodniowym weekendem majowym, tłumnie wyruszają na wodę. O tym jak bardzo popularne jest żeglarstwo świadczy dobitnie tłok na Mazurach w pełni sezonu. W statystykach liczy się polskich żeglarzy na 1-2 milionów.
Do uprawiania żeglarstwa nie jest potrzebny własny jacht, za umiarkowaną cenę można wynająć stosowną jednostkę w każdym większym ośrodku leżącym nad wodą.
Niewielkie pływadełka z żaglem nie wymagają żadnych patentów, na większe trzeba mieć uprawnienia albo znaleźć wśród znajomych kogoś, kto uprawnienia te posiada.
Żeglowanie można zaczynać w każdym wieku, ośmioletnie maluchy ścigają się w klasie Optimist o mistrzostwo świata, a –warto dodać – Optimist to jednoosobowa klasa regatowa, choć wygląda jak wanienka, w którą wstawiono maszt z żaglem. Górnej granicy wieku nie ma.
Nie każdy musi się ścigać, najpopularniejsza jest rekreacja czyli turystyka, gdzie płynie się niespiesznie z punktu do punktu, raz stając w marinie, innym razem w bindudze, gdzie spławia się drewno, innym razem w zacisznych szuwarach.
Prowadzenie jachtu jest łatwe w opanowaniu, ale wymaga orientacji skąd wiatr wieje i sporej dozy wiedzy z aero- i hydrodynamiki, by lepiej wykorzystać naturalne warunki, w jakich się znajdziemy. Trzeba też zważać na zmieniającą się pogodę i zachować ostrożność. Satysfakcja gwarantowana.