Obrona dobrego imienia Polski coraz częściej staje się tematem numer jeden wśród liderów opinii. Gdyby nie okoliczności temu towarzyszące (głównie te o politycznych konotacjach), można by stwierdzić, iż stał się cud. Od lat padały apele, by na poważnie podejść do budowy Marki Polska. W różnych sferach. Ale nadal brakuje zrozumienia, że na prestiż Marki Polska składa się także siła i renoma poszczególnych polskich marek. I że ich dyskredytowanie wpływa również na wizerunek naszego kraju.
Nigdy nie komentowałem zmian personalnych w spółkach i nadal nie zamierzam tego robić. O zmianach decydują właściciele, a ocenia je rynek. Święte prawo wolnego rynku. Tak samo, jak prawo dziennikarzy, publicystów i polityków do ich komentowania. Trzeba jednak mieć na względzie, że słowa, które dotyczą prezesów giełdowych spółek, zwłaszcza tych największych, nie pozostają bez konsekwencji.
Nagłe zmiany w Orlenie wywołały trzęsienie ziemi i nie tyle falę, co prawdziwe tsunami komentarzy. Także negatywnych. Nowy prezes nie zdążył jeszcze publicznie sprecyzować swoich planów, a już został przez niektórych skreślony. Nie tylko on, lecz cała spółka. Ba, nawet echa tąpnięcia na Wall Street, odczuwane w Polsce, zostały przypisane nowemu prezesowi.
Świadomie bądź nieświadomie, część komentatorów podważa zaufanie do jednej z silniejszych i bardziej prestiżowych polskich marek, jaką jest Orlen. Prezes tak strategicznego przedsiębiorstwa powinien znajdować się pod lupą dziennikarzy i analityków giełdowych, lecz żeby formułować oceny, najpierw trzeba mieć co oceniać.
Pan prezes swoją menadżerską karierę budował ostatnio jako szef Energi, jednej z większych polskich spółek energetycznych. I zostawia ją w dobrym stanie. Energa odnotowała najwyższy wśród spółek energetycznych notowanych na GPW, bo sięgający niemal 40 procent, wzrost kursu akcji. Przeszła też gruntowną restrukturyzację w dialogu ze związkami zawodowymi.
Stery Orlenu objął zatem człowiek, który nie wziął się znikąd i nie jest na rynku nowicjuszem. Nie ma oczywiście powodu, by dawać mu taryfę ulgową i traktować inaczej, niż każdego innego prezesa strategicznego koncernu. Po prostu wypada traktować go uczciwie i rozliczać za efekty. A nic nie zaszkodzi, by życzyć mu sukcesów – bo te sukcesy przełożą się na wzrost siły jednej z naszych cenniejszych narodowych marek.
Prestiż Polski to nie tylko rozsławienie w świecie wybitnych Polaków i pięknych kart naszej historii. To w dużym stopniu prestiż polskiej gospodarki. Orlen bywa nazywany perłą w koronie. Jeśli tak, to czy warto tę perłę kłaść na ołtarzu personalnych antypatii?