Zaprezentowane zostało eksperckie podsumowanie finałów piłkarskich Mistrzostw Europy – rzecz jasna, nie w sferze futbolu, bo tu najlepsze były komentarze kibiców na internetowych forach…, lecz dotyczące przełożenia wielkiej sportowej imprezy na rozwój turystyki i budowę wizerunku Polski na świecie.
prezes Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego "Teraz Polska"
Wiemy już, że Polskę odwiedziło ponad 677 tys. zagranicznych gości, a na stadionach bawiło się ok. 300 tysięcy z nich. To są twarde fakty, natomiast w raporcie, przedstawionym przez spółkę PL.2012, dalej zaczynają się przypuszczenia. Czytamy m.in., że „dzięki EURO 2012 Polskę każdego roku może odwiedzać o 766 tys. turystów zagranicznych więcej, wobec prognozowanych 498 tys. osób. Wyższe od zakładanych mogą być również dodatkowe wpływy z turystyki zagranicznej w latach 2013-2020 (…). Skalkulowany pozytywny wpływ Euro 2012 na PKB w latach 2008-2020 może wynieść 21,3 mld zł”.
Nie kwestionując słuszności i prawidłowości tych wyliczeń – trudno pozbyć się wrażenia, że zafundowano nam żonglerkę liczbami, bez podania konkretnych uzasadnień. Czy organizacja jednego, choć wielkiego sportowego wydarzenia, w dodatku na krótko przed olimpiadą w Londynie, faktycznie przełoży się na rewolucję w zakresie postrzegania naszego kraju jako atrakcyjnego miejsca do wypoczynku? Taka teza wydaje się, łagodnie mówiąc, niezwykle ryzykowna. EURO to ważny element w budowaniu wizerunku Polski jako kraju, który warto odwiedzić, ale jednorazowe działanie rzadko kiedy przekłada się na trwały sukces. Niewątpliwie wartością samą w sobie jest opracowana i opisana logistyka tej rangi imprezy.
Polska coraz częściej bywa gospodarzem międzynarodowych imprez sportowych, również w dziedzinach, które mają miliony kibiców. Przykładem może być siatkówka: w 2013 r. jesteśmy wraz z Danią współgospodarzem mistrzostw Europy, a w 2014 r. – gospodarzem siatkarskich mistrzostw świata. Nie sądzę, by siatkarskie mistrzostwa były pretekstem do budowy nowych autostrad, ale powinny być wykorzystane jako świetna okazja do promocji Polski i jej miast. A będzie to tym łatwiejsze, że nasi siatkarze mają na koncie naprawdę duże sukcesy. Dobrze się stanie, jeśli Polski Związek Piłki Siatkowej nie będzie pozostawiony samemu sobie w zmaganiu się z trudnym, organizacyjnym wyzwaniem. Liczę – i mam nadzieję, że nie tylko ja – na konkretne wsparcie rządu. Choć wydaje się, że w obecnym gabinecie premiera futboliści stanowią wpływową większość, to jednak pomoc siatkarzom będzie na pewno równie trafioną inwestycją w wizerunek kraju. Jeśli z kilkudziesięciu tysięcy siatkarskich kibiców, którzy tu przyjadą, powróci do nas choć jedna czwarta, to optymistyczne wyliczenia specjalistów, podane przy okazji EURO, mogą naprawdę się spełnić!