Zmarł Jerry Buss, właściciel Los Angeles Lakers. Człowiek renesansu, który do swego bogactwa doszedł ciężką pracą. Ale swoje miliony potrafił też z rozmachem wydawać. Lakers kupił za 67 milionów dolarów. Dziś drużyna z Los Angeles warta jest miliard. Był twórcą potęgi Los Angeles Lakers. Przez trzy dekady swoich rządów jego drużyna zdobyła 10 tytułów mistrza NBA.
Gerald Hatten „Jerry” Buss zmarł w wieku 80 lat, w szpitalu w swoim ukochanym Los Angeles. Rok temu zdiagnozowano u niego nowotwór. Było za późno na leczenie.
Los Angeles = Lakers
„Chcę aby ludzie na całym świecie uważali że Los Angeles i Lakers to jedność. Myślę że udało mi się tego dokonać.” – mówił przed śmiercią. Buss kupił Lakers w 1979 roku od Jack’a Kent’a Cooke’a za 67,5 milionów dolarów. Wtedy to była największa sportowa transakcja w historii. W styczniu 2011 roku Forbes oszacował wartość Lakers na 643 miliony dolarów. Niektóre szacunki mówią nawet o miliardzie dolarów. Więcej warci są tylko NY Knicks. Ale sukcesów sportowych Bussowi mogą pozazdrościć wszyscy.
It’s Showtime
Lakers od połowy lat 50-tych zdobyli tylko jeden tytuł, w 1972 roku. Po zmianie właściciela niemal natychmiast zaczęły się sukcesy. Jerry Buss zrobił z Lakers markę na miarę Hollywood. Przez trzy dekady koszykarze z Los Angeles zagrali w 16 finałach NBA, 10 z nich wygrali. Ostatni w 2010 roku, pierwszy w 1980 – Kobe Bryant miał wtedy dwa latka.
Jerry Buss w sporcie (m.in.: tenisie) działał już zanim kupił Lakers. Ale zarządzanie klubem zostawił specjalistom. Zatrudnił legendę Lakers Jerry’ego West’a (to jego sylwetka jest w logo NBA). Schedę po nim objął Mitch Kupchak. W latach 80 – tych trenerem był legendarny Pat Riley. W XXI wieku jeszcze bardziej legendarny – ściągnięty z Chicago Bulls - Phil Jackson.
W latach osiemdziesiątych grali tu Magic Johnson, Kareem Abdul-Jabbar, James Worthy. To oni zdobyli 5 tytułów. Zasługując na miano drużyny grającej najbardziej widowiskową koszykówkę w historii, nazwaną: „Showtime”.
Lata 90-te były skromne. W NBA panowali Chicago Bulls Michaela Jordana. Długie 11 lat musieli czekać kibice w Los Angeles na kolejny tytuł, a właściwie 3 tytuły. Drużynę do tryumfu poprowadzili sprowadzony z Orlando Shaq O’Neal i zaczynający wielką karierę Kobe Bryant. Ostatnie dwa pierścienie wygrała już ekipa zbudowana wokół Bryanta. To było w latach 2009 i 2010.
Jerry Buss odnosił sukcesy ale był też uwielbiany przez swoich koszykarzy. O Lakers mówił: „moja rodzina”.
Człowiek renesansu
I to nie tylko dlatego, że tak właśnie chciał być postrzegany. W wieku 24 lat został doktorem chemii. Pracował w McDonnell-Douglas (producent myśliwców F-4, F-15, F/A-18, dziś to część Boeinga), był też wykładowcą na Uniwersytecie. Wielkiego majątku dorobił się jednak na nieruchomościach.
Okazał się przedsiębiorcą nie tylko skutecznym ale też innowacyjnym. Stworzył własną telewizję i sprzedał prawo do nazwy hali sponsorowi – gdy nikt o takich rzeczach jeszcze nie myślał. Dziś to standardowe działania każdego klubu sportowego.
Buss był wierny też renesansowej maksymie „żyj chwilą”. Mawiał, że gdy ma minutę wolnego to wstaje i zaczyna coś robić. Lubił „kalifornijski” styl: imprezy, samochody i dziewczyny – zawsze sporo młodsze od niego. Nieco zwolnił w 2007 roku, po tym gdy został zatrzymany przez policję, gdy prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Był zapalonym pokerzystą, często uczestniczył w turniejach na wysokie stawki.
Ma sześcioro dzieci i to one będą zarządzać klubem z Los Angeles. Szczególnie Jim, który i tak od 2010 roku faktycznie zastępuje ojca, a także Jeanie – prywatnie partnerka życiowa Phila Jacksona.
Jerry Buss do 1987 roku był też właścicielem klubu NHL LA Kings. Oprócz Lakers należy do niego zespół WNBA Los Angeles Sparks – dwukrotne mistrzynie ligi. 13 sierpnia 2010 roku Jerry Buss został członkiem galerii sław NBA.
Pieniądze nie przewróciły mu w głowie. Od lat pomagał organizacjom charytatywnym. Od kilku lat działa również fundacja Lakers, która pomaga młodym ludziom wchodzić w dorosłe życie. Dzieci, te o nazwisku Buss i te pod nazwą Lakers zostały bez ojca.