O technologii, prawie, biznesie, polityce i tym co w danej chwili mnie intryguje
Agencja Reuters już drugi raz w ciągu kilku miesięcy donosi, że Donald Tusk rozważa dymisję ministra finansów. Ile w tym prawdy ciężko powiedzieć, ale nie ulega wątpliwości, że minister Rostowski osobiście oraz całe kierowane przez niego ministerstwo mają ogromny problem z kształtowaniem wizerunku. Bez trudu jestem w stanie wymienić przynajmniej 10 tekstów w stylu "Ministerstwo Finansów planuje opodatkować/zakazać/zaostrzyć...", które średnio pasują do lansowanego (kiedyś) wizerunku PO przyjaznej biznesowi i wspierającej liberalne idee gospodarcze.
Teraz jednak nadarza się znakomita okazja na tzw. ucieczkę do przodu i dokonanie manewru, który mógłby przywrócić PO szereg zniechęconych wyborców. Wystarczy, żeby Donald Tusk zaproponował Balcerowiczowi objęcie teki ministra finansów. Byli już kiedyś w jednej partii, więc nie jest to bardzo egzotyczny scenariusz. Dla Tuska byłaby to okazja do pokazania się w roli męża stanu, który pokonuje osobiste uprzedzenia i zaprasza swojego krytyka do rządu.
Gdyby Leszek Balcerowicz się zgodził, to miałby także okazje do uporania się z tematem naszych emerytur. Zarówno powstanie OFE jak i obecne ograniczenie ich roli to działania raczej o bieżącym charakterze, natomiast żadne z nich nie rozwiązują problemu, iż system emerytalny z roku na rok wypłaca dużo więcej świadczeń niż otrzymuje środków w postaci składek. I nożyce te będą się rozwierać z czasem coraz bardziej. Leszek Balcerowicz - którego można oceniać różnie - swoim wielokrotnymi decyzjami pokazał, że nie jest koniunkturalistą i potrafi podejmować decyzje bolesne dla wielu Polaków tu i teraz w imię korzyści za kilka, kilkanaście lat. A tylko takie podejście daje szanse na uratowanie systemu emerytalnego przed zawaleniem za parę lat, co pozbawi świadczeń wszystkich.
Dlatego zatrudniając Balcerowicz wygra Tusk, bo zyska kilka punktów procentowych w sondażach (liczni przeciwnicy Balcerowicz to nie wyborcy PO), ale wygramy też my wszyscy (nawet Ci, których reformy początkowo dotkną najmocniej), jeśli uda się przeprowadzić prawdziwą reformę emerytalną, bo dzięki temu być może znów warto będzie odkładać pieniądze w publicznym systemie emerytalnym.