O technologii, prawie, biznesie, polityce i tym co w danej chwili mnie intryguje
Temat na pierwszy rzut oka bardzo filozoficzny. Nie jestem filozofem, więc nie będę swoimi wywodami próbował konkurować z tym, co od wieków piszą na ten temat wybitni niejednokrotnie myśliciele. Nie będę też przedstawiał przeglądu ich poglądów, bo to nie praca magisterska, żeby bezmyślnie przepisywać poglądy innych.
Filozofem jest za to Janusz Palikot, który z pewnością zna literaturę przedmiotu w tym zakresie. Wie zatem z pewnością, że dominujący pogląd (o ile można o czymś takim mówić w filozofii) mówi, że wolność i równość to przeciwieństwa. Nie przeszkodziło mu to jednak ogłosić, że wśród filarów na których budowana ma być jego nowa partia jest zarówno wolność jak i równość. Czyli mieć ciastko i zjeść ciastko.
Bo jeśli bliżej się temu przyjrzymy, to wolność i równość są na swój sposób przeciwieństwami. Ciekawie, acz sceptycznie na temat możliwości łączenie wolności z równością wypowiada się Milton Friedman (film trwa tylko minutę i jest z polskimi napisami):
Dylemat ten ma przede wszystkim wymiar bardzo praktyczny. Jeśli ma być bardziej równo, to komuś trzeba coś zabrać: czas, pieniądze, możliwości. A ponieważ ludzie, nie lubią oddawać takich rzeczy dobrowolnie, to niestety trzeba często jakieś władzy, która zmusi ich do świadczenia. A czy zmuszanie kogoś do czegoś to nie jest właśnie ograniczanie jego wolności? Dlatego dążenie do większej równości bardzo często będzie odbywać się kosztem wolności.
Od samego powstania partii Palikota dostrzegałem ten dysonans, ale teraz zabrzmiał on w całej pełni. Bo czyż zakaz eksmisji na bruk (postulat równościowy służący do zapewnienia każdemu dachu nad głową) nie jest ograniczeniem wolności właściciela tego mieszkania? Albo stajemy po stronie prawa do mieszkania dla każdego, a więc równości, albo po stronie świętego prawa własności, które daje mi wolność decydowania o tym kto mieszka, a kto nie w moim mieszkaniu (zwłaszcza jeśli nie płaci). Idąc dalej czy liberalizacja kodeksu pracy, ułatwiająca zwolnienia pracownika (a więc zwiększająca wolność pracodawcy do decydowania o swoim przedsiębiorstwie), nie narusza równościowego postulatu pracy dla każdego? Nie przesądzając kto ma rację, obu stanowisk bronić się nie da, bo są sprzeczne.
Inna sprawa, że sprzeczność można zarzucić tylko tym, którzy jakieś poglądy mają, a nie koncentrują się na załatwianiu sobie poparcia kolejnych grup wyborców załatwiając ich partykularne interesy.