„The Walking Dead”, czyli „Żywe trupy”. Nie, nie chodzi o serial Franka Darabonta pod tym tytułem. Chodzi o serię komiksową Roberta Kirkmana (scenariusz) i Charliego Adlarda (rysunki, zastąpił Tony’ego Moore’a). To na jej podstawie nakręcono serial, którego nota bene nie mogę oglądać – aktorzy tak odstają od komiksowego pierwowzoru, że nie mogę patrzeć…
Pomysł na serię jest taki: policjant budzi się ze śpiączki, a świat ogarnięty jest przez zombie. Glina szuka żony i dziecka, poznaje innych ludzi, którzy przetrwali. Stara się dotrzeć do jakiegoś miejsca, w którym byłoby bezpiecznie, w którym można by zacząć walkę z zarazą zombie… Bardzo pojemna formuła. Wszystko może się zdarzyć.
Wbrew pozorom „Żywe trupy” nie są jakąś jatką. To nie jest survival horror. To nawet nie jest klasyczny horror. Owszem, giną ludzie i mnóstwo zombiaków, ale komiks jest przede wszystkim dramatem psychologicznym. Prawdziwe dramaty rozgrywają się w psychice bohaterów, w relacjach między nimi. Zombie, który może ugryźć, jest jedynie problemem w tle. Kirkman stawia bohaterów w sytuacji ekstremalnej. Każe im przeżyć. Bohaterów – ludzi, otaczają zombiaki, potwory, które tylko przypominają wyglądem ludzi. W takich warunkach Kirkman każe nie tylko żyć i przeżyć swoim bohaterom, zmusza ich także do tego, żeby byli ludźmi, żeby zachowali człowieczeństwo. W tym sensie jest to dokładnie taka sama sytuacja, jak w „Innym świecie” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. W łagrach ludzie byli otoczeni przez bestie, też próbowali przeżyć i być ludźmi.
W ŻT bohater budzi się w innym świecie. Wszystko, co znał, nie istnieje. Nie wiadomo, co naprawdę się stało. Wiemy jedynie, jakie są efekty. Komiks nie jest o dochodzeniu do prawdy, nie rekonstruuje przeszłości (choć taki wątek się pojawia). Bohaterowie mają jeden cel – znaleźć spokojne miejsce, gdzie da się żyć. Szukają go, mimo że czasem nadzieje przygasa. Tym samym chwytem posłużył McCarthy w „Drodze”. Tam też jest świat po zagładzie i ojciec z synem, który stara się dotrzeć tam, gdzie będzie bezpiecznie.
Kto nie wierzy tym porównaniom, może sam je zweryfikować. Właśnie ukazał się 15 tom ŻT. Na szczęście Taurus Media, wydawca komiksu ruszył ze wznowieniami pierwszych części, więc swobodnie można zacząć czytać ab ovo, ale ostrzegam – lektura wciągnie nawet tych, którzy programowo nie lubią horrorów.