Wątpliwe jest, że AfD realnie myśli o przeforsowaniu kogokolwiek na stanowisko szefa Komisji Europejskiej. Swym oświadczeniem niemieccy eurosceptycy wzmacniają swój krajowy elektorat podtrzymując stereotyp zadłużonego południa Europy, na które łoży niemiecki podatnik. Pomysł z szukaniem kandydata w krajach Europy Środkowej jest sygnałem dla partii, które sprzeciwiają się nominacji Jean-Claude Junckera. To przede wszystkim brytyjscy Torysi, których lider David Cameron
głośno mówi o wecie dla Junckera. Do klubu należą też politycy polskiego Prawa i Sprawiedliwości, którzy niekoniecznie mają wyrobione zdanie na temat reprezentanta chadecji, ale którzy zrobią wszystko, aby wyróżnić się od Platformy Obywatelskiej, oficjalnie popierającej Junckera w rozgrywce o posadę szefa Komisji. Wejście do frakcji Konserwatystów wraz z Torysami i PiS-em jest więc faktycznym celem obecnych działań Alternatywy dla Niemiec. Po ewentualnym przyłączeniu się do stabilnej siły na arenie europejskiej, AfD będzie łatwiej budować dalszą pozycję w Niemczech. A to na krajowej scenie politycznej, a nie na Parlamencie Europejskim, skupiają się ambicje nowej niemieckiej prawicy.