Lekcje niemieckiego, czyli o tym co i jak robią nasi sąsiedzi zza Odry
Do zjednoczenia doszło 3 października 1990 roku. Wschodnia Niemiecka Republika Demokratyczna została przyłączona do zachodniej Republiki Federalnej Niemiec. Rozpoczęto proces wielopoziomowego scalania dwóch nieprzystających do siebie tworów. Niemcy zachodnie w 1990 roku były liderem światowego eksportu, czwartą gospodarką świata, drugim krajem w Europie pod względem liczby mieszkańców (61,7 mln).
W efekcie zjednoczenia Republika Federalna odziedziczyła po NRD pięć krajów związkowych zamieszkałych przez prawie 17 mln mieszkańców. Kraj będący sowiecką satelitą znajdował się w opłakanym stanie. Przemysł ciężki zatruwał środowisko, a komunistyczna ideologia zatruwała ludzkie umysły. Co 30 człowiek w NRD był współpracownikiem tajnych służb.
„Do 2000 roku stworzymy 2,5 miliona nowych miejsc pracy” – czytam w magazynie Berliner Illustrirte wydanym 23 lata temu z okazji zjednoczenia. „Do 2000 roku możliwe jest wyrównanie poziomu płac pomiędzy wschodnimi i zachodnimi landami” – wyrokuje autor kolejnej analizy. Gazetę będącą wspaniałym dokumentem historycznym wygrzebałem w antykwariacie na przedmieściach Chemnitz. To trzecie co do wielkości miasto (241 tysięcy mieszkańców) w kraju związkowym Saksonia skupia w sobie wszystkie zrealizowane i niezrealizowane marzenia związane ze zjednoczeniem kraju.
Przez ubiegłe dwie dekady wschodnie landy odtruwano, restaurowano i kapitalizowano. Zamknięto szkodzące środowisku zakłady. Na terenach byłych kopalni utworzono zalewy pełniące funkcje turystyczne. W centrach miast przeprowadzono remont generalny. Drogi, budynki publiczne, jak i cała infrastruktura zostały zmodernizowane, przez co „wschodnie” miasta często sprawiają lepsze wrażenie od wielu miast zachodnich.
Jednak nie wszystko złoto co się świeci. Odrestaurowane kamienice w Chemnitz stoją puste całymi rzędami. Pomimo zaniżonych czynszów i zachęt socjalnych w postaci wolnych miejsc w przedszkolach i darmowej edukacji, mieszkańców wciąż ubywa. Nieopodal centrum biegnie ulica Brühl, w NRD pełniąca funkcję reprezentacyjnego deptaku. Obecnie miasto powołało biuro mające przywrócić ulicy dawny blask. Instytucja finansowane jest z wszelkich możliwych źródeł, zaczynając od środków miejskich, na Komisji Europejskiej kończąc. Pomimo wysiłków urzędników, Brühl prezentuje głównie sklepowe witryny zabite deskami i pozostawia przechodnia z dojmującym uczuciem pustki.
Na przykładzie Chemnitz można zaobserwować, jak na gospodarcze zapóźnienia ery NRD nakładają się współczesne procesy przepływu ludności i kapitału z małych oraz średnich miast do metropolii. Nieustające dotacje i rozwinięty w Niemczech system ogólnokrajowej solidarności pozwalają wschodnim landom na dostanie życie. Myśląc długoterminowo wciąż niewiele tu pomysłów na samodzielny rozwój.