"I Józef Stalin i Józef Stalin / Ono pielęgnuje"... Tak kiedyś śpiewałem drugą zwrotkę kolędy „Dzisiaj w Betlejem”. Byłem dzieckiem, dokoła szerzył się kult Wodza Światowej Rewolucji, gdzieżbym przypuścił, że opiekunem świętego Jezuska może być (w kolędzie) jakiś „Józef stary”. Musiał być nim Józef Stalin, to jasne.
Maciej Cisło. Poeta, eseista, krytyk. Studiował architekturę, najwyraźniej po to, by uprawiać literaturę. Cóż, jak mówią neodarwiniści: „Wszelka ewolucja błąka się po omacku, nie znając z góry swoich celów”.
Wiadomo jakie są dalekosiężne skutki dziecięcych obałamuceń: oto do dzisiaj lubię dosyć Stalina, choć oczywiście nauczyłem się go także nienawidzić, jako potwora politycznego. A ponieważ lubię, akceptuję też różne składniki jego legendy, na przykład wiersze o nim.
I oto laurkowa „Pieśń o Stalinie” Gałczyńskiego, chyba niezła warsztatowo, chciałbym ją tu przypomnieć. Niektórzy twierdzą, że Konstanty Ildefons płaszczył się przed Wielkim Wodzem, równocześnie drwiąc z niego, zgodnie z naturą błazna lirycznego, która go cechowała. Wiersz został napisany na 70 urodziny Dżugaszwilego, przypadające w roku 1949.
"Stalin pokój niesie światu,
Stalin – Wolność, Stalin – radość;
Stalin – wódz proletariatu,
Jemu sława.
Jemu dzisiaj śpiewa flaga,
Jemu pieśń jak wichr się wzmaga,
Jemu Moskwa, czeska Praga
I Warszawa.
Dzięki Niemu, pod kul gradem,
Runął gad pod Stalingradem,
A my z Moskwą dziś, jak z bratem,
Już nie sami!
I dlatego, w dzień urodzin,
Wszędzie, gdzie praca pieśń rodzi,
I gdzie walczą, tam śpiewają:
Stalin z nami".