Słyszysz wkoło o zaletach stosowania CBD, ale nie bardzo wiesz jak się do tego zabrać? Oto kilka podpowiedzi, jak ja sam od wielu lat korzystam z dobrodziejstw codziennej suplementacji konopiami!
Maciej Kowalski - konopny rolnik, obywatel "Polski B"
W ostatnich latach przyjmowanie produktów z konopi – przede wszystkim olejków CBD – stało się bardzo popularne. Informacje w tym, jak wybrać odpowiedni produkt i jak go przyjmować są jednak często sprzeczne ze sobą: jedni mówią „minimum X procent CBD!” (co jest wierutną bzdurą, o czym piszę m.in. tutaj), inni z kolei zachwalają jedną metodę produkcji nad drugą… Jeszcze gorzej rzecz wygląda jeśli chodzi o kwestie samego działania konopi na organizm, a agresywny marketing (m.in. na licznych grupach facebookowych) zahacza niestety często o szarlatanerię. Ja osobiście korzystam z produktów z CBD z bardzo prostego, przyziemnego powodu – na dobry nastrój. Kolejnym źródłem informacyjnego zamętu jest kwestia dawkowania – urzędowe wytyczne nakazują bowiem producentom rekomendowania dawek duży niższych, niż preferuje większość użytkowników…
Dla mnie wybór produktu jest bardzo prosty, bo sam jestem producentem :) Zajmuję się konopiami blisko 20 lat i prowadzę pod Elblągiem firmę Kombinat Konopny, więc oczywiście korzystam z własnych wyrobów. Rozglądając się w ofercie dostępnych na rynku produktów warto jednak zwrócić przede wszystkim uwagę na dwie fundamentalne rzeczy:
Pierwsza, to o jakich w ogóle konopiach mowa :) Poniższy tekst NIE dotyczy marihuany, a legalnych konopi włóknistych, nazywanych niekiedy dość mylnie „CBD” (dla odróżnienia od THC, czyli głównego składnika psychoaktywnego w marihuanie). Jak już mamy ustalone, o jakiej roślinie mowa – to warto doprecyzować o jakiej jej części. Dostępne komercyjnie produkty to przede wszystkim wyroby z ziarna konopnego (oleje z ziarna, łuskane ziarno, preparaty białkowe itd.), które choć bardzo odżywcze, również nie stanowią przedmiotu tego „pamiętnika”. To o czym on jest? :) O wyrobach z kwiatostanów, czyli ziela konopi. Taki materiał zawiera zazwyczaj kilka procent kannabinoidów, z których najwięcej jest kannabidiolu (CBD), ale oprócz tego znajduje się tam kilkadziesiąt (niektórzy mówią, że wręcz kilkaset) innych, działających synergicznie związków.
OK – czyli mówimy o produktach CBD. Jakie wybrać? Dla mnie kluczem są naturalne proporcje zawartych w produkcie kannabinoidów. Miałem pod uprawami setki hektarów rozmaitych odmian konopi w całym kraju i wiem, czego należy się spodziewać po tych roślinach. Produkty zawierające wyłącznie jedną, wyizolowaną substancję („kryształ CBD”) – omijam szerokim łukiem. Osobiście nie stwierdziłem po nich najmniejszego wpływu na samopoczucie, kreatywność czy dobry sen – czyli powodów, dla których konopie mają tak istotne miejsce w moim życiu. We wszystkich produktach Kombinatu Konopnego proporcje dobroczynnych fitoskładników są dokładnie takie, jak „wymyśliła” to natura, bez żadnych modyfikacji, oczyszczania i frakcjonowania.
Wiedząc już, czego się szuka, warto oczywiście kierować się rekomendacjami znajomych (prawdziwych, nie wyczytanych w internecie – niestety wiele firm prześciga się w pisaniu „podstawionych” komentarzy na swój temat…), renomą i doświadczeniem firmy – ale także ceną (które potrafią się różnić nawet 10-krotnie za tę samą ilość naturalnego CBD!), czy smakiem. Osobiście… nie lubię (smaku) konopi (!) – ich gorycz jest dla mnie odrzucająca, dlatego opracowaliśmy metodę wstępnej obróbki suszu konopnego przed tłoczeniem oleju, tak by był on możliwie łagodny w smaku.
Dość teorii, czas na praktykę: jak ja sam korzystam z konopi?
Olej CBD Najpopularniejszą formą uzupełniania mojej codziennej diety w kannabinoidy jest przyjmowanie kombinatowego oleju CBD Forte na takiej samej zasadzie, jak tran – w popołudniowych godzinach zjadam po prostu łyżkę stołową tego specyfiku i po 1-2 godzinach zaczynam odczuwać błogą falę dobrego nastroju (i często wzmożonego apetytu – wszystko zaczyna smakować lepiej! :) )
Niektórym może się teraz zapalić w głowie lampka: "jak to się ma do informacji o zalecanej dawce, którą umieszczacie na opakowaniach?" Już odpowiadam: nijak. :) Niestety dawkowanie na opakowaniach jest dostosowane do wymogów urzędowych, które w zasadzie zmuszeni jesteśmy spełnić, jeśli chcemy utrzymać nasz produkt na rynku. To tyle w kwestii wyjaśnienia łyżka kontra 2 krople. Warto też dodać, że najczęstszą przyczyną tego, że „CBD na mnie nie działa”, jest po prostu zastosowanie zbyt małej dawki substancji aktywnej.
Kiedy mam trochę więcej czasu, fantazji i motywacji, codzienną łyżkę oleju zamiast jedzenia wprost, dodaję do potraw – zarówno na zimno, jak na ciepło. Dzięki wykorzystaniu przy produkcji kombinatowych infuzji konopnych oliwy, nasz olej CBD można wykorzystywać do pieczenia czy krótkotrwałego smażenia.
Przy okazji dwa słowa o tym, jak powstaje nasz olej. W największym skrócie: zalewamy susz konopny oliwą, macerujemy i tłoczymy. Kropka. Oczywiście dla zapewnienia powtarzalności i jakości produktu jest on na każdym etapie badany, ale nie stosujemy przy produkcji żadnej „chemii”, czy kosmicznych technologii, które niepotrzebnie podnoszą koszty. Prosta, skuteczna i znana od tysięcy lat metoda, zapewniająca możliwie bliski natury skład produktu.
Ciasto CBD Wygodną „wyjazdową”, czy też „imprezową” formą suplementacji jest… piernik. W gruncie rzeczy nadaje się każde ciasto, w którego przepisie jest olej, natomiast smak piernika idealnie maskuje gorzki posmak konopny. Ja osobiście idę zazwyczaj po najmniejszej linii oporu i korzystam z gotowej mieszanki na Piernik Kętrzyński (swoją drogą o bardzo dobrym składzie), a pełną podaną w przepisie ilość oleju zastępuję olejem CBD z Kombinatu – „klasykiem”, lub Forte. Większy kawałek takiego wypieku potrafi mnie wprawić w przecudowny humor :)
Mleko CBD Najbardziej „nasenne” działanie ma na mnie… kubek zielonego mleka. No, bardziej brązowego ;) Nie będę czarować – nie jest to smaczne. Zwyczajowo przygotowuję je podgrzewając dużą szklankę mleka pełnego z kopiatą łyżką dekarboksylowanego suszu konopnego z Kombinatu. Trzymam w cieple przez około 15 minut, po czym filtruje na sitku, odciskam, następnie zazielenione mleko przelewam jeszcze przez papierowy filtr do kawy i… gotowe. Do smaku poprawiam je zazwyczaj miodem i kakao lub przyprawą korzenną.
Nalewka CBD Inną, rzadziej przeze mnie stosowaną, ale również zasługującą na wzmiankę metodą konsumpcji konopi jest przygotowanie z niej nalewki. Moje ulubione proporcje to 0,5 litra spirytusu na 100 gramów dekarboksylowanych konopi. Ważne, żeby był to min. 80% spirytus, nie wódka! Zmrożony alkohol łączę z suszem z Kombinatu, wstrząsam i… po kilku/kilkunastu minutach przelewam przez sito! Długotrwałą maceracja z mojego doświadczenia nie ma żadnego sensu – z czasem alkohol wyciąga więcej goryczy i nieprzyjemnych składników, zaś znakomita większość dobroczynnych kannabinoidów przechodzi do alkoholu natychmiast. Susz odciskam możliwie dokładnie, a odzyskany płyn (około 250 ml) filtruję na papierowym filtrze do kawy i przelewam do butelki. Pracując na dostępnym obecnie w Kombinacie dekarboksylowanym suszu z 4% CBD, dla mojej ulubionej „dziennej dawki” potrzebuję około 25 ml takiej nalewki. Uwaga: tak mocno stężony spirytus nie nadaje się do picia bezpośrednio! Tuż przed wypiciem rozcieńczam go zazwyczaj niewielką ilością wody i wypijam „jak lekarstwo”, lub dodaję np. do szklanki soku jabłkowego. Ważne, aby nie robić tego „na zapas”, ponieważ w ciągu kilku godzin z rozcieńczonego alkoholu zaczną wytrącać się kannabinoidy. Taka postać ma jedną wadę – z racji na zawartość alkoholu niezbyt nadaje się do codziennego stosowania.
Kapsułki z CBD Kiedy natomiast rozkład dnia, obowiązki służbowe lub rodzinne nie pozwalają na „głęboki relaks”, decyduję się zazwyczaj na delikatną suplementację kombinatowymi kapsułkami. U mnie najczęściej są to „zioła na koncentracje”, które towarzyszą mi zwykle w dłuższych podróżach samochodem, oraz "zioła na dobry nastrój", kiedy chcę działanie samych konopi „wzmocnić” uspokajającym działaniem waleriany i melisy. U pozostałych domowników zaś ulubionym sposobem przyjmowania konopi są „konopie w kapsułkach”, które synek nazywa ziołami na dobry apetyt ;)
Jak NIE przyjmuję CBD Nie palę. Brzydzę się paleniem i poza okazjonalnym (OCZYWIŚCIE medycznym) „śmiesznym papierosem” z marihuany, nie korzystam z konopi drogą wziewną. Choć być może mniej szkodliwe, niż palenie tytoniu, to wdychanie gorących oparów czegokolwiek do zdrowych ani przyjemnych (dla mnie przynajmniej) nie należy, stąd na powyższej liście brak być może najbardziej oczywistego skojarzenia – palenia.
„Tolerancyjna przerwa” Przy długotrwałym, nieprzerwanym stosowaniu preparatów z konopi zaczynam odczuwać nieznaczne „uodpornienie się” organizmu na działanie kannabinoidów. Z mojego doświadczenia najbezpieczniejszym i najskuteczniejszym schematem jest robienie sobie przynajmniej 1 dnia przerwy na tydzień suplementacji.
BHP Ważną dla mnie rzeczą przy przyjmowaniu naturalnych produktów konopnych jest kwestia bezpieczeństwa. Dobry nastrój to zdecydowanie pożądany towarzysz popołudniowego odpoczynku – ale niekoniecznie „poważnych” spraw, jak choćby kierowanie pojazdem.
Każda osoba musi też samodzielnie dobrać sobie stosowaną dawkę kannabinoidów, obserwując reakcje swojego organizmu. Opisane powyżej ilości dotyczą wyłącznie mojego osobistego doświadczenia.