“Genius without education is like silver in the mine.” ― Benjamin Franklin
Tomasz Grzelak pochodzi z Sochaczewa, skąd od razu po maturze udał się na studia ekonomiczne na Ludwig Maximilians Universität (LMU) w Monachium. Po skończeniu studiów Bachelor, pracował przez kilkanaście miesięcy w kilku państwach, zajmując się między innymi badaniami makroekonomicznymi. Obecnie jest studentem ostatniego semestru Uniwersytetu w St. Gallen (HSG). W czasie studiów odbył praktyki w szwajcarskim funduszu private equity oraz londyńskim banku inwestycyjnym.
Na pytanie, z czym kojarzy się Szwajcaria, większość Polaków odpowiedziałaby pewnie: z zegarkami, serem, Alpami oraz bankami. Okazuję się, że jest w Szwajcarii takie miejsce, w którym znajdziemy bez problemu nie tylko wszystkie te rzeczy, ale także jedną z czołowych światowych szkół biznesowych. To miejsce to niewielkie miasto St. Gallen, położone u podnóży Alp na wysokości ok. 700 m n.p.m., będące miejscem zamieszkania dla ok 75 tyś mieszkańców. A ta szkoła, to Uniwersytet St. Gallen, znany potocznie również jako HSG od Hochschule St. Gallen.
Historia HSG sięga początku końca dziewiętnastego wieku, a dokładnie 1898 roku, kiedy miasto St. Gallen było europejskim centrum branży włókienniczej. Lokalni kupcy, chcąc zapewnić miastu dobrze wykształconych handlarzy tkanin założyli akademię handlową, dzisiaj znaną jako Universität St. Gallen. Wkrótce okazało się, że był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę, gdyż Uniwersytet bardzo szybko zdobywał renomę i zaczął być miejscem studiowania również dla licznych obcokrajowców. Obecnie, HSG jest powszechnie uważane za najbardziej prestiżową uczelnie biznesową w świecie niemieckojęzycznym. Niektórzy nazywają HSG nawet szwajcarskim Harvardem. Według oficjalnych statystyk, 25% menadżerów najwyższego szczebla w 500 największych firmach działających w Szwajcarii, to absolwenci HSG. Szczególnie w Niemczech, Uniwersytet cieszy się ogromnym szacunkiem, gdzie panuje powszechnie również opinia, iż jest to prywatna, bardzo droga i elitarna szkoła biznesowa. W rzeczywistości jednak, Uniwersytet jest publiczny i nie aż tak drogi, szczególnie w porównaniu do swoich konkurentów. Od kilku lat, Uniwersytet coraz bardziej otwiera się na świat i jego renoma wychodzi poza niemieckojęzyczne państwa. W ostatnich rankingach Financial Times, kierunki Master in Strategy & International Management lub Master in Banking & Finance zajęły odpowiednio pierwsze i piąte miejsce na świecie. Można bez wątpienie dyskutować o słuszności i przydatności takich rankingów, jednak fakt faktem, HSG bardzo dobrze sobie radzi w tego typu porównaniach i również dzięki temu zdobywa światową renomę oraz przyciąga coraz więcej ambitnych studentów z zagranicy. Wśród studentów HSG zdecydowanie przeważają jednak Szwajcarzy, co jest rezultatem ustawowego ograniczenia proporcji zagranicznych studentów do 25%. Limit ten jest co roku wyczerpywany, głównie ze względu na ogromną podaż młodych Niemców zainteresowanych studiami w St. Gallen, którzy są również zdecydowanie największą grupą obcokrajowców studiujących na HSG. Na uczelni, studiują poza tym w sporych liczbach studenci z Austrii, Włoch, Francji, Rosji, a także z położonej rzut beretem maleńkiej Federacji Lichtensteinu (przyp. to tam gdzie Siara miał konto typu zaskórniak). Są oczywiście również studenci z naszego kraju w mocnej grupie ok. 15 osób. Jeśli chodzi o samo dostanie się na uczelnie, nie jest to tak proste jak uzyskanie indeksu na przykładowej Wyższej Szkoły Wszystkiego Najlepszego (WSWN) w Warszawie. Mianowicie, w przeciwieństwie do Szwajcarów, którym wystarcza pomyślnie zdana matura, obcokrajowcy muszą zdać egzaminy wstępne bądź międzynarodowe testy kwalifikacyjne takie jak GMAT albo GRE. Średnie wyniki osiągane przez zaakceptowanych kandydatów na wspomniane wyżej kierunki magisterskie są porównywalne z średnimi wynikami studentów dopuszczanych do wiodących światowych programów MBA uczelni takich jak Harvard, Wharton czy Stanford. Poziom samych studiów jest również wysoki i z moich rozmów ze studentami po studiach Bachelor na czołowych europejskich szkołach ekonomicznych (np. LSE, HEC, Bocconi), wynika, że na HSG jest o wiele więcej nauki, potrzebnej na pomyślne zdanie egzaminów. Ok, ale co ma tak naprawdę ta uczelnia do zaoferowania i jak mniej więcej wygląda życie jej studenta?
Otóż, oferta edukacyjna HSG to przede wszystkich wszelakie kierunki ekonomiczne. W rzeczywistości jednak zdecydowana większość z ok. 7500 studentów specjalizuję się w bankowości. Trochę na drugim planie są tutaj studia prawnicze oraz stosunki międzynarodowe, uczęszczane głównie przez Szwajcarów. Sam system studiów jest standardowy, tzn. podlega systemowi Bolońskiemu. Jest również możliwość podjęcia studiów MBA, o których nie mam zbyt wielu informacji, więc nie będę ich opisywał. Studia Bachelor do wyboru w języku niemieckim (a także od semestru jesiennego 2013 również w języku angielskim) trwają z reguły 6 semestrów. Pierwszy rok to tak zwany Assessment Year, kiedy to rzeczywiście nowi studenci są rygorystycznie sprawdzani pod względem ich zdolności do ukończenia całych studiów licencjackich. Już na tym etapie odpada ok. 30-40% studentów. Natomiast, studia magisterskie trwają wg regulaminu trzy semestry. Pozornie krótko, jednak liczba osób np. z mojego kierunku, którym udaję się skończyć studia w tak krótkim czasie jest porównywalna z liczbą dobrych polskich komedii z ostatnich 5 lat. Jeśli chodzi o wybór przedmiotów w ramach studiów, to jest on dosyć spory, a samo przydzielanie na wykłady odbywa się za pomocą licytacji puli punktów, które każdy student ma do rozdysponowania na początku semestru. Jest to system trochę irytujący, gdyż żeby dostać się na naprawdę ciekawe przedmioty trzeba poświęcić dużo punktów i niekiedy dobierać mało ciekawe wykłady. Z roku na rok, sytuacja się jednak poprawia, więc pewnie za kilka lat tego problemu może już w ogóle nie być. Aby zaliczyć dany przedmiot, trzeba często poza egzaminem, oddać jakiś paper (artykuł naukowy) oraz np. zrobić prezentację w grupie z innymi studentami. Egzaminy zdaję się często już w trakcie semestru, a nie dopiero w sesji, którą tak naprawdę można zupełnie ominąć. Wszystko zależy od konkretnej klasyfikacji przedmiotu i formy jego zaliczenia. Jest również możliwość wzięcia udziału w seminariach, mających miejsce poza St. Gallen, np. w Paryżu, Frankfurcie, Luksemburgu czy nawet Singapurze. Dla wielu studentów sporym zaskoczeniem jest także to, iż poza typowymi przedmiotami finansowymi, należy zdać egzaminy z min. kilku przedmiotów z zakresu tzw. świadomości kulturowej. Wachlarz oferowanych kursów jest naprawdę imponujący. Ja sam miałem okazję uczęszczać np. na teorie posthumanizmu oraz seminarium poświęcone polskiej transformacji gospodarczej i politycznej (de facto prowadzone przez polskiego profesora). Z tego, co wiem, głównym celem tych kursów, jest otworzenie studentom oczu na sprawy poza biznesowe, tak żeby nie zostali oni w przyszłości zimno kalkulującymi menadżerami, nastawionymi wyłącznie na zysk. Sam osobiście uważam, że przez zaliczenie przez studenta kilka przedmiotów nie ma szans, by ten cel osiągnąć. Daję to jednak z pewnością czyste korzyści PR Uniwersytetowi, który może twierdzić, że kształci ludzi, którzy rozumieją więcej niż tylko linijki sprawozdań finansowych.
Na uniwersytecie istnieją również liczne kluby zainteresowań. Na dzień dzisiejszy jest ich ponad 100, a wśród nich (znów polski akcent): Szwajcarsko-Polskie stowarzyszenie studentów HSG. Pozostałe kluby to głównie stowarzyszenie związane z tematami ogólno-biznesowymi oraz karierą zawodową. Wśród organizacji studenckich znajdziemy, również takie organizujące coroczne konferencję, z St. Gallen Symposium na czele. Konferencja ta należy do największych tego typu na świecie i jest regularnie odwiedzana przez szefów największych światowych firm, czołowych polityków i dyplomatów. Do największych klubów natomiast należą: Bankers Club oraz Consulting Club, co dobrze obrazuje aspiracje zawodowe studentów HSG. Nawet studenci pierwszego roku studiów Bachelor na pytanie, gdzie chcieliby później pracować, odpowiadają bez chwili zastanowienia i z pokerową twarzą: M&A. Jest to tym bardziej śmieszne, że wiele z tych osób nie wie nawet, co znaczy ten skrót (Mergers & Acquisitions, dział bankowości inwestycyjnej dla ludzi niepotrzebujących snu). Na studiach magisterskich natomiast nad wyraz często spotyka się osoby, dla których ten skrót nie ma żadnych tajemnic i dla których jedynym tematem rozmów (również na imprezach) jest pięcie się po szczeblach kariery. Tacy studenci, określani są według pewnej nomenklatury jako szpaki, pewnie z tego też powodu, że są nudni jak szpaki sterczące na gałęzi drzewa a rozmowa z nimi jest tak wzbogacająca jak posiadanie konta w banku na Cyprze. Jednak, jak wiadomo, nie należy generalizować. Ogólnie, wg mnie każdy znajdzie tutaj bez problemów studentów, z którymi będzie mu po przysłowiowej drodze. Muszę przyznać, że sam niewielki rozmiar uniwersytetu zdecydowanie ułatwia zawieranie nowych znajomości.
Ponieważ nie samą nauką żyje student, opiszę teraz krótko samo miasto, warunki życia i wizualne walory Uniwersytetu. A więc miasto, chociaż naprawdę niewielkie, oferuję relatywnie dość sporo. Starówka przepełniona jest nie tylko sklepami ze złotą biżuterią i zegarkami, ale również licznymi pubami, w których bardzo szybko można umówić się ze znajomymi na piwo. Poprzez bardzo szybko, mam na myśli to, iż praktycznie wszędzie można dostać się tutaj w przeciągu 15 minut i do tego na pieszo. Jeśli ktoś szuka czegoś większego, np. na weekendowy wyjazd, zawsze może udać się do pobliskiego Zurychu, Monachium, Paryża czy Mediolanu, położonych mniej niż kilka godzin pociągiem z St. Gallen. Na mapie studenta, ważnym miastem jest również austriackie Bregenz albo niemieckie Konstanz, gdzie można zrobić o wiele tańsze zakupy. I tutaj płynnie przechodzę do samych kosztów życia i studiowania w St. Gallen. Ceny jak w polskiej biedronce, tyle, że nie w PLN tylko CHF, czyli ok. 3 razy wyższe. Same studia kosztują ok. 6 tyś franków za rok nauki dla obcokrajowców. Chociaż może się to wydawać, całkiem sporo, jest to i tak o wiele mniej niż koszty czesnego konkurencyjnych uczelni w UK czy Francji. Dodatkowo uroku studiowania na HSG dodaje fakt, iż campus Uniwersytetu położony jest na wzgórzu, z którego mamy wspaniały widok na całe miasto, szwajcarskie Alpy, a także - tutaj ciekawostka - niekiedy na krowy pasące się na polanach tuż obok niektórych sal wykładowych. Sam budynek natomiast, wypełniony jest wieloma dziełami sztuki, z rzeźbami Giacomettiego na czele. W głównym budynku HSG, znajduję się również bar studencki, w którym po albo, jak kto woli, pomiędzy wykładami można napić się czegoś dobrego i to po studenckich cenach. Dla miłośników sportu, jest cała masa różnych dyscyplin, na które można się dobrowolnie i najczęściej za darmo zapisać. Z tego, co wiem, w zasadzie zespoły HSG średnio radzą sobie w różnorakich wewnątrz-uniwersyteckich zawodach sportowych na terenie Szwajcarii. Zajmują za to konsekwentnie pierwsze miejsca w porywających i mrożących krew w żyłach zawodach golfowych.
Podsumowując, studia w St. Gallen to interesująca opcja dla osób, które chcą skończyć prestiżową uczelnie biznesową oraz lubią poza tym górski klimat niewielkich, przytulnych miast. Według mnie, sam uniwersytet ma przed sobą bardzo ciekawą przyszłość i może on spełnić oczekiwania nawet najbardziej wymagających studentów. Wszystkim zainteresowanym studiami na HSG, chętnie pomogę i odpowiem na wszelkie związane z tym pytania. Proszę po prostu napisać do mnie na adres contact (at) thekingsfoundation (dot) org.