“Genius without education is like silver in the mine.” ― Benjamin Franklin
Adam Liwiński wychował się pod Warszawą, a od czasów liceum uczy się w stolicy. Swoje doświadczenia wyniesione z kilku uczelni zawarł w autorskim raporcie . Aktualnie, jako student kierunku Civil Engineering na Politechnice Warszawskiej, kończy półroczną wymianę w Singapurze.
Czytelnicy tego bloga mieli już okazję zawitać do Singapuru dzięki opisowi NUS. Do Miasta Lwa bez wątpienia warto wrócić z wielu powodów, a pośród nich jest przynajmniej jeszcze jedna uczelnia – Nanyang Technological University – o której mam okazję pisać ze względu na odbywaną tu wymianę studencką.
Czemu wymiana?
Zacznijmy nietypowo. Steve Jobs w swojej przemowie wygłoszonej do świeżo upieczonych absolwentów Stanforda opowiada m.in. o okresie w swoim życiu mającym miejsce niedługo po rezygnacji ze studiów. Pomimo tej decyzji, późniejszy założyciel Apple nie odszedł od razu z uczelni. Zamiast tego, przez kilka miesięcy uczęszczał na faktycznie interesujące go zajęcia oferowane przez jego uniwersytet. Jak się później okazało, w nieoczekiwany sposób zaowocowało to w jego (i naszej) przyszłości.
Podobna sytuacja ma często miejsce na wymianie studenckiej, szczególnie w wypadku osób z kierunków o sztywno ustalonych ramach tematycznych. Goszcząc przez semestr lub cały rok akademicki na innej uczelni częściowo można sobie dobierać zajęcia zgodnie z własnym uznaniem, a nie własnym programem, z czego warto w pełni skorzystać.
Dzisiaj, gdy doskonałe kursy są oferowane za darmo na takich platformach jak Coursera, edX czy Udacity mogłoby się wydawać, że ma to już mniejsze znaczenie. Bezpośredni kontakt z odmiennym systemem edukacyjnym jest jednak doświadczeniem, którego nie da się odtworzyć przez internet. Osoby o odmiennym zdaniu pozostaje poprosić o konsekwencję i poznawanie nowych kultur, miejsc i ludzi jedynie za pomocą Wikipedii, Google Maps i Facebook'a (preferujących takie rozwiązanie szczególnie zachęcam do dyskusji w komentarzach).
Wszystkim wybierającym się na wymianę warto przypomnieć, że poza nauką to także wspomniane wyżej elementy: odkrywanie sposobów życia w innych krajach, zwiedzanie oraz nawiązywanie kontaktów. Ich wartość może się ujawnić długie lata po ukończeniu studiów, ale to przed wyjazdem warto poświęcić dłuższą chwilę na wybór miejsca oferującego niecodzienne bogactwo w tych obszarach.
Czemu Singapur?
W tym mieście-państwie można się poczuć jak w niecodziennej mieszance akcentów brytyjskich, ze szczególnym uwzględnieniem Londynu (ruch lewostronny, piętrowe autobusy, bardzo nieregularny układ ulic) i amerykańskich, ze szczególnym uwzględnieniem Kalifornii (Carl's Jr, Wendy's, Hershey's... tzn. wysoka temperatura przez cały rok, wszechobecne samochody oraz dobrze rozwinięta kanalizacja burzowa). Całość podana jest oczywiście w bardzo wyrazistym azjatyckim sosie, co odczuwa się najlepiej w wagonach tutejszego metra czy też w kościołach – przeciętnego wzrostu Europejczyk widzi w nich na wysokości swojej brody morze czarnych włosów urozmaicone gdzieniegdzie wystającymi głowami innych białoskórych. Niemniej jednak w Singapurze momentami można się poczuć jak w Europie czy USA, czego nie da się powiedzieć o pozostałych krajach Azji Południowo-Wschodniej.
Obecna na wyspie mieszanka kultur (chińska, malajska, hinduska, konfucjańska, muzułmańska, hinduistyczna i chrześcijańska, by wymienić tylko te najbardziej widoczne) może nieco przytłoczyć osoby przyzwyczajone do relatywnie homogenicznych społeczeństw. Na szczęście ta różnorodność nie znajduje na wyspie ujścia w żadnych napięciach na tle narodowościowym bądź religijnym, co jest zasługą rygorystycznego prawa, przechadzających się po Singapurze setek policjantów ubranych po cywilnemu i wszechobecnych kamer CCTV. Największe w historii wyspy zgromadzenie publiczne wywołane zostało przed kilkoma tygodniami przewidywaniami rządu dotyczącymi populacji kraju. W 2030r. ma ona liczyć 6,9 mln w porównaniu z dzisiejszymi 5,3 mln zamieszkałymi na obszarze nieco większym od Warszawy. Na wiecu oprotestowującym te plany zebrało się, według organizatorów, ponad 4 tysiące osób.
Zostawiając kwestie społeczne na boku, nie sposób nie wspomnieć o podróżach. Dla wielu przyjeżdżających tu studentów jest to pierwsza i często ostatnia wizyta w tej części świata, korzystają więc z wszelkich okazji by pozwiedzać bliższe i dalsze okolice. Turystykę zdecydowanie ułatwia wizytówka miasta – lotnisko Changi – oraz, pośród innych, trzy tanie linie lotnicze – Air Asia, Tiger Airways i Jetstar – umożliwiające dotarcie za rozsądne pieniądze do niemal każdego kraju w regionie. To głównie dzięki nim Singapur jest doskonałą bazą wypadową na Azję Południowo-Wschodnią i Oceanię.
W ciągu ostatnich 50 lat Miasto Lwa przeżyło niesamowity rozwój – od popularnego, ale biednego portu, przez wytwórnię prostych produktów, po światowe centrum finansowe mogące się pochwalić niesamowitymi projektami architektonicznymi i doskonałej jakości infrastrukturą. Jednocześnie, nie zrezygnowano z dbałości o środowisko naturalne. To wszystko czyni tę niewielką wyspę niezwykle inspirującym miejscem dla osób chcących zmieniać otaczający je świat. Warto podkreślić, że bez żadnych zasobów naturalnych tak ogromny skok cywilizacyjny można było osiągnąć jedynie dzięki postawieniu na kapitał ludzki i edukację.
Czemu NTU?
Ukryty na zachodnim krańcu Singapuru kampus nie przyciąga uwagi nawet najbardziej zabłąkanych turystów. Na Nanyang Technological University zwróciło się jednak sporo oczu, gdy w zeszłym roku po pokaźnym skoku w rankingach uczelnia ta znalazła się w pierwszej setce rankingu Times Higher Education i pierwszej pięćdziesiątce rankingu Quacquarelli Symonds. Ta druga organizacja umieściła ponadto NTU na czwartym miejscu rankingu „top 50 under 50” i dodatkowo przyznała mu nagrodę QS Stars.
Wszystkie te osiągnięcia to wynik ciężkiej pracy kadry akademickiej, na czele której stoi Bertil Andersson. Kładzie on duży nacisk na ściąganie wykładowców i studentów z zagranicy (tych pierwszych często z całymi rodzinami) oraz rozbudowę, już dzisiaj spełniającego wygórowane oczekiwania, kampusu (aktualnie powstaje duży kompleks akademików oraz centrum nauki – learning hub; niedługo rozpocznie się budowa nowej szkoły medycznej tworzonej we współpracy z Imperial College London ).
Uczelnia z jednej strony graniczy z autostradą, a z pozostałych z dżunglą pełniącą rolę poligonu wojskowego. I jest komu na nim ćwiczyć – w Singapurze dwuletnia służba wojskowa jest obowiązkowa dla wszystkich mężczyzn. Kilka kilometrów na północ od akademików znajduje się lotnisko wojskowe. Wszystko to powoduje, że dochodzące zewsząd ptasie trele są urozmaicane od czasu do czasu odgłosami serii z karabinów maszynowych lub wirników helikopterów nadzorujących z powietrza przebieg pozorowanych walk, czy też rykiem silników odrzutowych wzbijających się na patrol wokół wyspy myśliwców. (Okolice te, ze względu na ogromne ilości towarów przesyłanych statkami, jeszcze niedawno miały poważne problemy z piratami.)
NTU to oczywiście także studenci. Ponad 30 tysięcy studentów, których aktywność nie ogranicza się do spędzania całych dni w bibliotekach – ilość skupiających ich organizacji jest porównywalna do tych z najlepszych uczelni na świecie, a ich różnorodność każe momentami się wręcz zastanowić, czy nie zostały one stworzone na potrzeby artykułów umieszczanych w gazetkach uniwersyteckich. Nawet jeśli jest się tutaj tylko przez pół roku, warto zaangażować się w działalność jednego z kół lub stowarzyszeń – to doskonała okazja do nawiązania wartościowych kontaktów i nauczenia się pracy w międzynarodowym zespole o odmiennym od naszego tle kulturowym.
Wreszcie, mówiąc o Nanyang Technological University, nie sposób uniknąć porównań z bardziej utytułowanym National University of Singapore. Pierwszą rzucającą się w oczy kwestią jest znacznie większe uporządkowanie kampusu NTU. Chaos zagospodarowania przestrzennego NUS może wymagać nawet kilku tygodni na zapoznanie się z najkrótszymi trasami pomiędzy salami wykładowymi, kantynami i akademikami. NTU pozwala skrócić ten proces do góra kilku dni. Jak wynika z nazwy, opisywana uczelnia kładzie również znacznie większy nacisk na zastosowania praktyczne. Pomimo posiadania takich wydziałów jak Arts, Media and Design, Business School, Humanities and Social Sciences i kilku mniejszych jednostek niezwiązanych z nauczaniem politechnicznym, to właśnie wysoki poziom szkół inżynieryjnych stanowi o pozycji NTU. Swoistym kampusem w ramach garden campus* dysponuje National Institute of Education. To tutaj szkoleni są singapurscy nauczyciele otrzymujący gwarancję zatrudnienia wraz z rozpoczęciem studiów. Zainteresowani tematyką edukacji studenci z wymiany mogą uczęszczać na niektóre przedmioty oferowane przez NIE.
Zlokalizowane blisko godzinę drogi komunikacją publiczną od ścisłego centrum miasta NTU ma przynajmniej jeszcze jedną zaletę – jest jednym z najtańszych miejsc na coraz droższej wyspie. Może to mieć niebagatelne znaczenie szczególnie dla studentów z wymiany, mają oni bowiem bardzo nikłe szanse na uzyskanie stypendium (aktualnie jedynym dostępnym jest DUO wymagające nie tylko doskonałych wyników i świetnego listu motywacyjnego, ale także studenta z Singapuru wybierającego się na naszą uczelnię w tym samym roku akademickim). Dodatkowo, studenci studiów magisterskich muszą mieć sporo szczęścia, by otrzymać miejsce w akademiku – lokum tańszym kilkukrotnie od pokoi dostępnych na mieście. W praktyce więc wymiana ta, by nie wydrenować portfela, ma sens na studiach pierwszego stopnia.
Innym rozwiązaniem dla zainteresowanych Singapurem może być doktorat na jednej z tutejszych uczelni. W tym wypadku do dyspozycji jest szereg atrakcyjnych stypendiów, w tym jedno oferowane we współpracy z MIT. Dla osób mających doświadczenia jedynie z polskim szkolnictwem wyższym, najciekawsze może być jednak co innego. PhD można tutaj, podobnie jak w Wielkiej Brytanii czy w USA, rozpocząć zaraz po ukończeniu studiów undergraduate (czyli odpowiednika polskich licencjackich/inżynierskich) ze średnią przynajmniej 4.0, a na ich ukończenie otrzymuje się tutaj od dwóch do pięciu lat.
Uwagi końcowe
Niezależnie od uczelni wybranej na wymianę, jeszcze przed złożeniem aplikacji należy zwrócić uwagę na kilka kwestii, by nie mieć problemów po powrocie. Należą do nich:
- przesunięcie semestrów (np. singapurski kalendarz akademicki jest cofnięty o ponad miesiąc względem polskiego, co może powodować problemy z uczestniczeniem w sesji),
- transfer ocen (niektóre przedmioty wymagane przez naszą uczelnię mogą być oferowane w semestrze nie pokrywającym się z naszym wyjazdem, bądź też wcale; czasem do komplikacji przy honorowaniu ocen może wystarczyć nieco inny zakres tematyczny przedmiotów – w wypadku rygorystycznych władz wydziału warto jeszcze przed wyjazdem ustalić cały program zajęć i uzyskać od właściwego prodziekana gwarancje przepisania ocen).
Ze względu na powyższe kwestie spędzenie całego roku w Mieście Lwa wydaje się być najlepszym rozwiązaniem. Jeśli ktoś myśli o jednym semestrze, sierpień-grudzień będzie praktyczniejszy i nie powinien spowodować większych problemów z zaliczeniami.
Tylko w tym roku w Singapurze na wymianie jest kilkanaścioro Polaków. Choć większość stanowią osoby związane z warszawskimi uczelniami (SGH i PW), to można tu aktualnie spotkać także polskich studentów z Oslo, Maastricht, Londynu (Imperial) i Edynburga. Do tego dochodzi kilka osób znad Wisły pracujących pod czujnym okiem Lwa nad doktoratami. A jeśli komuś i tego byłoby mało w zakresie kontaktów ze „swoimi”, polska ambasada organizuje regularnie projekcje filmów z drobnymi poczęstunkami oraz spotkania z okazji obchodzonych w kraju świąt.
* określenia tego lubi używać administracja NTU; należy przyznać, że nie jest to nadużycie.
Pod koniec maja na stronie liwinski.pl pojawi się poradnik dla zainteresowanych wymianą na Nanyang Technological University.