Gdy pies zaatakuje człowieka może to oznaczać dla zwierzęcia poważne konsekwencje. Czy rzeczywiście psy często atakują? Czy można być ugryzionym nic nie robiąc zwierzęciu, a nawet widząc go pierwszy raz na oczy? Agresja to bardzo modne słowo i wszyscy mają je na ustach. Jak naprawdę wygląda agresywne zachowanie psów i co robią wtedy ludzie?
Po pierwsze, rzadko mamy do czynienia z czystą agresją. Takie akty świadkowie niezależnie od poziomu ich wiedzy i doświadczenia opisują jako sytuacje, w których wydarzenia działy się błyskawicznie. Nie było czasu na reakcję. To był moment i już zęby zatopiły się w czyimś udzie, albo przedramieniu (lub innym zwierzęciu). To jest właśnie istota agresywnego ataku. Atak musi być bez uprzedzenia. Zaskoczenie daje atakującemu przewagę, ale czy atakujący musi mieć motyw uruchamiający agresję? Na takie pytanie istnieje tylko jedna prastara odpowiedź psychologów - to zależy!
Najczęściej spotykaną sytuacją jest wystąpienie tzw. konfliktu popędów. Osobnik motywowany jest agresją i strachem jednocześnie. Są to popędy silne i antagonistyczne. Jeden pcha do ataku, a drugi do ucieczki. W rezultacie zwierzę ani nie atakuje, ani nie ucieka bo nakładające się na siebie sprzeczne tendencje dają behawioralny obraz nowego zachowania złożonego ze strachu i agresji - grożenia.
I tu typowy błąd wielu osób. Psa który warczy, obnaża zęby (ale nie zupełnie), ma przednie nogi sztywne, tylne ugięte, ogon podkulony, uszy położone po sobie określa się mianem agresywnego, a przecież jest w nim równie dużo strachu co agresji. Jeśli osobnik grozi w tego typu sytuacji, to tak naprawdę komunikuje odbiorcy komunikatu, że chce uniknąć konfrontacji, że będzie się bił w ostateczności.
Najgorsze co można zrobić w takiej chwili, to gwałtownie reagować machając rękami, krzycząc lub uciekając, a tak np. często robią dzieci, które zostały wyuczone panicznego lęku przed psem (psem, który początkowo w ogóle nie zwraca na nie uwagi).
Uciekając przed grożącym zwierzęciem pomagamy mu zmniejszyć strach i torujemy drogę agresji. Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że zwierzę zacznie nas gonić, by zaatakować. Krzycząc i machając rękami, zbliżając się do psa (czy innego zwierzęcia) możemy spotęgować jego strach, który może doprowadzić do ostatecznej formy obrony przy poczuciu zagrożenia - ataku "rozpaczy". Dzieję się tak np. wtedy gdy pies nie ma się już gdzie wycofać - przekroczenie tzw. "dystansu krytycznego" spowodować wtedy może "atak w samoobronie".
Ta delikatna równowaga konfliktu między strachem i agresją jest widoczna także wtedy gdy dwa psy bez smyczy grożą sobie wzajemnie. Jeśli w tym momencie zamiast odwołać psa jeden z właścicieli zacznie biec do niego, pies prawdopodobnie odczyta to jako nadciągające wsparcie (teraz jest nas dwóch na jednego) i może zaatakować czując, że w odwodzie są posiłki.
Czy pies może zaatakować bez powodu? Może, jak każde zwierzę. Obrazuje to psychologiczny efekt przeniesienia popędu. Wyobraźmy sobie klasyczny przykład - jakieś zwierzę jest systematycznie bite przez opiekuna. Ta nieuchronność i powtarzalność przykrych wydarzeń sprawia, że postać złego właściciela budzi w zwierzęciu sprzeczne tendencje strachu i agresji... W takiej sytuacji, aby poradzić sobie z konfliktem i rozładować agresję trzeba aktywnie szukać bodźca, który nie powoduje strachu! Może to być dowolny przechodzień albo krzesło lub kanapa. Ten dawno opisany mechanizm przeniesienia my ludzie sami często stosujemy np. boimy się szefa i szczerze go nienawidzimy, ale agresję kierujemy na własne dzieci po powrocie do domu. Tak więc pies może zaatakować "jakby" bez powodu. To dlatego psy o nieznanej historii życia np. ze schronisk nie powinny być przeznaczone do udziału w kynoterapii lub szkolone do pracy z człowiekiem, bo nie wiemy jakie bodźce mogą wywołać w nich tego typu zachowania, a atak przypominam jest natychmiastowy i nikt nie zdąży zareagować w porę.
Co należy więc robić w sytuacji gdy spotkamy grożące nam zwierzę? Pierwsza zasada mówi (to nie jest proste bo emocje często każą nam to zrobić) nie uciekać! Praktycznie każdy drapieżnik będzie od nas szybszy! Należy stać nieruchomo. Dać szanse na wycofanie się zwierzęciu "z godnością". Sami też możemy podjąć powolną lokomocje w jakimś neutralnym kierunku (w bok).
Zwierzę w konflikcie popędów i grożenie jako komunikat to najczęściej spotykane sytuacje, z którymi może nam się przyjść zmierzyć podczas spotkania z psem. Spokój i rozwaga pozwala nam stosunkowo łatwo uniknąć poważnych konsekwencji. Grożące zwierzę nie chce atakować i nie chce być zaatakowane.
Bardzo rzadko natomiast stajemy się ofiarą czystej agresji.
W sytuacji krytycznej, kiedy następuje atak i nic już nie da się zrobić zaciskamy palce w pięści, trzymając ramiona przyciśnięte do ciała (osłaniając głowę), a nogi zestawiamy razem. Nie należy się wpatrywać w oczy zwierzęcia, gdyż tak się składa, że zarówno u naczelnych jak i psowatych wpatrywanie się jest oznaką grożenia. No i musimy liczyć na pomoc innych, bo sami nie mamy szans w konfrontacji ze zwierzęciem, którego szczęka może zaciskać się z siłą np. 500kg na cm kwadratowy.