Promowane dziś w świecie fitness odważniki kulowe to dowód na to, że dobra moda powraca. Kettlebell znane były już starożytnym Grekom, którzy jak wiemy bardzo cenili sobie wysportowaną, atletyczną sylwetkę. Z kolei w Związku Radzieckim cieszyły się one takim uznaniem, że wprowadzono obowiązek ćwiczenia z tym przyrządem w celu podniesienia produktywności obywateli oraz obniżenia kosztów opieki zdrowotnej.
Fintess zaczyna się w głowie, ale nigdy się tam nie kończy.
Co i jak z kettlebell?
Mowa tu o obciążniku, który wygląda jak kula z uchwytem. Jego innowacyjność (w porównaniu do treningu z hantlami czy sztangą) dla mięśni polega na przesuniętym środku ciężkości. Zostają one tym samym zmuszone do większej pracy, by utrzymać prawidłową postawę ciała i we właściwy sposób wykonać ćwiczenie. Masa przyrządu stale naciska na mięśnie przedramienia, dzięki czemu są one jeszcze bardziej zaangażowane. Jednak nie tylko one. Do pracy możemy - a nawet musimy - włączyć bowiem mięśnie całego ciała, które współdziałając, by uporać się z obciążeniem odbywają mocny trening o funkcjonalnym charakterze.
Wykonując odpowiednio dobrane ćwiczenia przy użyciu kettlebells, możemy kształtować i rozwijać swoją siłę, wytrzymałość oraz koordynację. Oddziałują one korzystnie na czucie głębokie (kinestetyczne), czyli propriocepcję. Dzięki temu odczuwamy poprawnie ułożenie własnego ciała w danym otoczeniu oraz jego poszczególnych części względem siebie, a także trafnie szacujemy skutek wykonywanych ruchów. Ponadto możemy wpłynąć na poprawę osobistego czasu reakcji, uelastycznić mięśnie, wzmocnić układ sercowo-naczyniowy oraz stawy i więzadła. Tym samym przyczyniamy się do poprawy jakości życia (nie tylko sportowego) oraz zmniejszenia ryzyka wystąpienia kontuzji (jeśli trening przeprowadzany jest zgodnie z zasadami bezpieczeństwa oraz z zachowaniem właściwej techniki) podczas każdej podejmowanej aktywności fizycznej. Obciążniki stwarzają okazję do ćwiczeń o charakterze aerobowym (trening aerobowo - siłowy). Dzięki temu redukujemy również tkankę tłuszczową, jednocześnie usprawniając mięśnie - coś dla oka i w celach praktycznych. Ogólnie można powiedzieć, że ćwiczenia z kettlebells cechuje dynamizm oraz zaangażowanie w dobrze wykonany ruch maksymalnej liczby mięśni, które zmuszone są ze sobą współpracować.
Filmik w języku polskim
Rys historyczny
Sam pomysł nie jest jednak czymś nowym a jedynie dobrze rozpromowaną i rozpropagowaną formą treningu, którą doceniano już dawniej. Odkrycia archeologiczne wskazują na to, iż znane były starożytnym Grekom. Z kolei w rosyjskim słowniku – występujące tam jako girya – z kettlebells mamy do czynienia już od 1704 r. Używane pierwotnie jako odważniki, do odmierzania produktów handlowych, stały się bliskie tamtejszym wojskowym, ale i cywilom. Korzystały z niego obie grupy, stale podnosząc swoje możliwości i umiejętności oraz prezentując je na lokalnych konkursach a od lat 50. XX wieku – na oficjalnych zawodach sportowych. Od ok. 2000 r. kettlebells jako przyrząd treningowy znane są dobrze również w Stanach Zjednoczonych (gdzie zawędrowały z Rosji). Stamtąd informacja o ich dobroczynnym wpływie na ciało rozprzestrzeniła się do innych krajów – w tym do Europy Zachodniej. Z przymrużeniem oka można by więc nazwać je rewelacją - zamiast rewolucją.
W naszym przypadku
Waga sprzętu waha się od kilku do kilkudziesięciu kilogramów i należy dobierać ją przede wszystkim uwzględniając własne możliwości oraz stopień wytrenowania. Dla kobiety o przeciętnej sprawności na początku zalecany jest trening z 8 kilogramowym kettlebells. Z kolei silne panie mogą rozpocząć pracę z 12 kilogramowym obciążeniem. W przypadku panów wartości te mają się odpowiednio: 16/20 kg i 24 kilogramy. Wraz z własnym rozwojem można oczywiście podnosić sobie poprzeczkę. Przy wyborze warto wziąć pod uwagę wygodę własnego użycia. Na rączce powinny mieścić się obie dłonie a ona zapewniać dobry chwyt. Co ciekawe, niektórzy zamiast udawać się do sklepu, odnajdują takie „cuda” na skupie złomu (koszt 20 – 30 pln przed restauracją – np. odmalowaniem - sprzętu) lub na strychu wśród niepotrzebnych rodzinnych staroci.
Według mnie jest to ciekawa forma pracy z własnym ciałem, która umożliwia pobudzenie mięśni do większego zaangażowania i zmobilizowanie je do kolejnego wysiłku, gdy na dobrze znanych zajęciach zaczynają się po prostu nudzić. Dalej, z mojej perspektywy jest to możliwość dalszego rozwijania kompetencji w dziedzinach sportu, które lubię. Oczywiście wszystko na poziomie, który odpowiada nam osobiście. Myślę, że taki punkt widzenia może przyjąć również wiele innych osób. Dlatego zachęcam do zainteresowania się akurat tą tematyką, jeśli chcemy włączyć do swojego stałego harmonogramu kolejne ćwiczenia, ewentualnie zupełnie go zmodyfikować.