Makijaż to jeden z głównych topików kobiecych rozmów. Natomiast w aspekcie zajęć fitness leży zazwyczaj w sferze spraw oczywistych. Oznacza to, że o ile zdarza mi się uczestniczyć w rozmowach o tym, jak ubrać się na zajęcia oraz jak wykonać określone ćwiczenie, to kwestia zastosowania konkretnych kosmetyków kolorowych wydaje się być sprawą indywidualną każdej pani. Nie słychać na ten temat dysput, choć każda z nas jakiś makijaż wykonuje. Niektóre rezygnują z niego w ogóle. Makijaż nie ma bezpośredniego wpływu na technikę wykonywanych ćwiczeń czy efektywność treningu. Dla pań jednak posiada swoje (często niemałe) znaczenie a w kontekście podejmowanej aktywności ruchowej wydaje się być tematem dość ciekawym.
Fintess zaczyna się w głowie, ale nigdy się tam nie kończy.
To co konieczne - minimalizm
Oczywiście dla skóry najlepszy jest minimalizm i stosowanie tylko tych środków, które są dla niej konieczne. Zajęcia fizyczne to ruch, podwyższone tętno, podwyższona temperatura ciała i pot. Każda dodatkowa warstwa może utrudniać skórze oddychanie a przy tym ulec rozmyciu, dając ostatecznie ciekawe, choć niepożądane efekty wizualne. Dermatolodzy w tej kwestii są zgodni. Podczas intensywnego wysiłku z makijażu należy zrezygnować.
Efekt kryjący
Tymczasem lata praktyki pokazują, że dobre rady to jedno a próżność, to drugie. Tym bardziej, że na zajęcia kobiety często przychodzą po pracy, gdzie obowiązuje określony dress code a makijaż jest z nim nieodłącznie związany. By nie obciążać porów i nie wywoływać podrażnień oraz wyprysków, lepiej jednak usunąć ciężki, kryjący podkład przy pomocy środków, które nie powodują wysuszania cery. Zamiennikiem może okazać się tu krem Beauty Balm (Blemish Balm), który po raz pierwszy opracowano lata temu (1967 r.) w Niemczech, by łagodzić podrażnienia skórne oraz wspomagać proces gojenia po zastosowaniu peelingu chemicznego. Sam preparat to połączenie podkładu oraz kremu nawilżającego, który jednocześnie chroni przed działaniem promieni słonecznych. Łączy więc w sobie funkcje kilku kosmetyków (w tym kryje niedoskonałości).
Dla oka
Tusz do rzęs, jeden z najlepszych „przyjaciół” kobiecego wizerunku, powinien mieć postać wodoodporną lub występować w wersji o przedłużonej trwałości. Jeśli zastosujemy mniej trwały, to w najlepszym razie po treningu już go nie będzie. Systematyczne ćwiczenia i malowanie rzęs takim kosmetykiem sprawi natomiast, że stanie się to odczuwalne najbardziej dla stanu kieszeni. Zdarzyć się może natomiast, że kosmetyk rozmaże się i podrażni delikatne okolice oczu, zacznie szczypać i spowoduje konieczność przerwania ćwiczenia. Zdecydowanie bardziej korzystne jest wyeliminowanie takich czynników. Dlatego jeśli trudno rozstać się z tuszem do rzęs (a w większości przypadków tak jest), powinien być to ten, który nie będzie dla nas osobiście inwazyjny.
Dobra wiadomość to ta, że róż funduje nam natura. Zdrowe rumieńce podczas ćwiczeń dodają skórze uroku i nie wymagają stosowania kosmetyku. Z kolei balsam lub pomadka ochronna pomogą zapewnić ustom odpowiednią ochronę i nawilżenie. Wszelkie cienie, eyelinery, kredki do oczu i ust, to dla skóry dodatkowe obciążenie. Natomiast każda z pań decyduje o potrzebie ich zastosowania osobiście, więc w życiu i takie sytuacje nie są czymś niespotykanym. Pozostaje tylko poddać to w rozwagę zdrowemu rozsądkowi i odpowiednim reakcjom na wszelkie odpowiedzi skóry.