"Nie zależy mi na tym by być kanonizowanym" - rapował przed laty Piotr "Magik" Łuszcz. Mimo tej rapowanej deklaracji z ust nieżyjącego już rapera, lider Paktofoniki jest czczony przez wielu słuchaczy polskiego hip-hopu z niemal religijną pasją.
Gdybam gdyby to nie było na niby... Kim byłby dziś Magik, gdyby żył - tego nigdy się nie dowiemy, ale możemy pogdybać, jak w słynnym utworze Paktofoniki.
Czy do dziś żyjący 34-letni Magik, byłby wciąż bezkompromisowym, bezkreśnie oddanym twórczości artystą, czy może, gdzieś po drodze utraciłby ideały, odcinając kupony od dawnych dokonań. Czy Paktofonika byłaby wciąż dziś czołowym składem polskiego hip-hopu, z sześcioma studyjnymi płytami na koncie? Czy byłby równie zauważalny na scenie polskiego rapu, czy może utonąłby gdzieś w natłoku młodych adeptów hip-hopu?
Gdyby to nie było na niby... czy Magik założyłby własny label płytowy na wzór swojego przyjaciela Rahima i pomagał w wydaniu pierwszych krążków młodym ambitnym artystom ze Śląska? Czy wdawałby się w sprzeczki z innymi raperami? Czy stanąłby po stronie Tede czy Peji. A może żadnego z nich? Jeśli by tak mogło być - czy pogodziłby się ze starymi kolegami z Kalibra 44, dając wielki koncert na katowickim OFF Festivalu i wydając czwarty album, zatytułowany, dajmy na to "4:44"? A może obraziłby się na Rahima i Fokusa i od paru lat nagrywał albumy solo? Czy mógłby wydać tom wierszy? Czy przyjąłby zaproszenie od Wojewódzkiego?
Czy powstałby wtedy film "Jesteś Bogiem"? Gdybam. Gdyby to nie było na niby...
Magika nie ma z nami od 12 lat, jednak dzieło rapera z Katowic zostało docenione i ocalone od zapomnienia przez fanów.
Ambitny i oddany sztuce raper, stał się symbolem pokolenia wchodzącego w dorosłość na przełomie wieków, które wbrew pozorom miało wcale nie lepiej niż ich rodzice w czasach PRL. Bez perspektyw na stałą, dobrze płatną pracę w regionie zamykanych kopalni. Bez szans na finansowe wsparcie, pomoc w trudnych życiowych okolicznościach. Z małym dzieckiem pod ręką.
W rodzącej się w bólach rzeczywistości kapitalizmu - kredytów na 40 lat, banków na każdym rogu ulicy, reality show w telewizji, świecie nie mającym litości dla najwrażliwszych. Bez serca dla marzycielistąpających kilkanaście centymetrów ponad chodnikami.
Nie ma z nami Magika. Ale jest film o jego życiu i rosnąca z roku na rok legenda polskiej mieszanki Iana Curtisa (tego porównania użył nawet dziennikarz brytyjskiej BBC) z raperem Tupacem Shakurem. Legenda, która przetrwała i rosła w sercach fanów mimo zerowego zainteresowania polskich mainstreamowych mediów.
Magik był człowiekiem, który przegrał zmaganie ze swoim życiem ale jego twórczość była od niego silniejsza, miała to coś czego nie masz ty a to coś wspaniałego i trwa - silna jak nigdy wcześniej.
* fragmenty zaznaczone kursywą pochodzą z tekstów utworów Paktofoniki