Przestańmy wątpić w inteligencję polskiego słuchacza. On naprawdę jest skłonny wysupłać ciężko zarobione pieniądze na dobrą, rodzimą muzykę pomimo wszechobecnej, internetowej darmoszki.
Monika Brodka w opublikowanym wczoraj wywiadzie dla portalu TVN.pl ogłosiła, że jej wydana pod koniec maja cyfrowa EP-ka "LAX" doczeka się fizycznego wydania na CD i winylu. Wokalistka zdecydowała się na taki krok gdyż, jak twierdzi, nie mogła pozostawać głucha na nieustanne prośby ze strony fanów, którzy chcieli ustawić sobie nową płytę swojej idolki na półce.
Z pozoru niewinny anons ze strony wokalistki z Żywiecczyzny zadaje kłam utartemu sloganowi, że młodzi Polacy nie mają szacunku do pracy swoich ulubionych wokalistów. Okazuje się, że choć nagrania z minialbumu "LAX" Brodki "wiszą" na YouTube i na pierwszym lepszym torrencie za darmoszkę, są w Polsce ludzie, którym sprasowany dźwięk z pliku nie wystarcza, i wolą wysupłać ciężko zarobione 50-70 złotych na pięknie zdobioną winylową płytę.
Mam nieodparte wrażenie, że ze świadomością kulturalną młodego pokolenia pomału dzieje się coraz lepiej. Rockowa Luxtorpeda umieściła w dniu majowej premiery cały swój najnowszy album do darmowego odsłuchu na YouTube, a mimo to znalazło się już ponad 15 tysięcy słuchaczy, którzy zadali sobie trud kupna fizycznej płyty.
Bardzo popularny w ostatnim czasie kielecki raper Medium, po wydaniu świetnie przyjętej przez słuchaczy płyty "Teoria Równoległych Wszechświatów", wydał nakładem wytwórni Asfalt swoje dwa wcześniejsze, dystrybuowane jedynie "na nielegalu" płyty - gdyż znaleźli się chętni, którzy chcieli ustawić sobie te dzieła na półce.
Bardzo szybko, statusy Złotych Płyt zdobyły tej jesieni albumy Marii Peszek, Lao Che, Slums Attack i Happysad a już w przyszłym tygodniu lista sprzedaży OLIS z pewnością zostanie zdemolowana debiutem nowej płyty Hey ("Do Rycerzy, Do Szlachty, Do Mieszczan") oraz wkrótce potem, mam nadzieję, długo wyczekiwanym debiutem wrocławsko-łódzkiej formacji Kamp!
Być może zostanę skrytykowany za nadmierny idealizm, ale moja konkluzja brzmi następująco: mam wrażenie, że lansowany od czasu do czasu w mediach pogląd, że polski słuchacz kupi to, co mu się wtłoczy na siłę do głowy jest tyleż nośny, co nieprawdziwy.
Powoli rodzi się nowa kultura słuchania, ludzi kupujących płyty nie dlatego, że nie potrafią pobrać ich nielegalnie z internetu, ale ze zwykłego szacunku dla artysty, który wykonał swoja robotę dobrze.