Hiphopowy album "Równonoc - słowiańska dusza" Donatana, osiągnął status Diamentowej Płyty, jako pierwszy album w historii polskiej muzyki rapowanej. Oznacza to, że sprzedało się 150 tysięcy nośników (75 tysięcy pudełek) tego longplaya. W czym tkwi źródło tak zaskakującego sukcesu tej płyty?
Patent na płytę Donatana był oryginalny i odważny: stworzyć muzykę, która połączy elementy tradycyjnej, przedchrześcijańskiej kultury Słowian z konwencją hip-hopową, a więc stylem wypracowanym przez Afroamerykanów.
Idea była ryzykowna, bo młody polski słuchacz hip-hopu w zasadzie nie lubi eksperymentów. Od lat gros najlepiej sprzedających się płyt z tego gatunku w naszym kraju to pozycje dość bezpiecznie trzymające się tradycyjnego, ulicznego etosu (patrz złote i platynowe płyty Peji czy Hemp Gru).
Zaskakujący sukces "Równonocy", w mojej opinii, jest efektem tego, iż jest to materiał, przekraczający granice hermetycznego gatunku, którym jest hip-hop. Ortodoksyjni fani rapu znad Wisły, sięgnęli po album Donatana skuszeni zwrotkami prominentnych postaci gatunku, takich jak Pezet, Tede, VNM, Sokół czy Gural. Raperzy odnoszą się w swoich tekstach do wysoko cenionych w polskiej kulturze wartości, takich jak rodzina, szacunek dla natury, honor, waleczność, religijność (choćby nawet pogańska), czy nawet upodobanie do biesiady przy miodzie pitnym i okowicie.
Pokaźną rzeszę fanów albumu stanowią jednak także, tak liczni w Polsce fani książek Sapkowskiego i Pilipiuka, znajdujący w niej odniesienia do polskiego fantasy, a nawet słuchacze ostrej muzyki gitarowej, skuszeni choćby udziałem w tym projekcie folkmetalowej formacji Percival Schuttenbach.
Zadziwia fakt, jak podobno zupełnie ogłupione pokolenie MTV i internetu, szturmem rzuciło się do Empików, aby słuchać piosenek o Nocy Kupały, staropolskich biesiadach czy pradawnych bóstwach.
W 1993 roku zespół Piersi śpiewał: "My już są Amerykany" - o Polakach, którzy w zupełnie bezkrytyczny sposób jęli konsumować zdobycze kultury zza oceanu. Dwadzieścia lat później, gdy kapitalizm przyniósł pierwsze rozczarowania, okazuje się, że nawet do rdzennie amerykańskiej dyscypliny, którą jest rap, staramy się wnieść coś własnego, swojskiego i w efekcie odnosi to sukces.
Podobną analogię możemy znaleźć w branży spożywczej - przed 20 laty, hitem byłaby przekąska pod nazwą "Super American Chips", dziś polskiego konsumenta skusi bardziej marka "Swojskie ziemniaczki".