Zanurzeni w permanentnym sporze, zbajerowani partyjną obłudą ale też obywatelsko apatyczni, oddający inicjatywę zdemoralizowanej klasie politycznej, Polacy stracili zdolność do przełamania społeczno-politycznej degrengolady przy użyciu siły argumentów, które powinny być skuteczną alternatywą dla powszechnie stosowanego argumentu siły i agresji.
Polacy śpią
W Polsce ponad 50% obywateli nie interesuje się sprawami publicznymi i nie chodzi do wyborów. Ci co się interesują, to albo są ślepymi wyznawcami „jedynie słusznej racji” tej czy innej partii lub wybierają „mniejsze zło” głosując raczej przeciw komuś, niż z pełnym przekonaniem wspierając konkretną polityczną ideę. Jest też bardzo liczna grupa społeczna, która uznaje całą dzisiejszą klasę polityczną za zdemoralizowaną i niezdolną do przeprowadzenia koniecznych pro-obywatelskich reform. Bardziej aktywne jednostki, pragnące zminimalizować rozmiar politycznej arogancji dzisiejszych elit partyjnych, zrzeszają się w coraz liczniej powstających organizacjach społecznych. To bardzo dobry symptom budzenia się oczekiwanych i bardzo potrzebnych postaw, kształtujących społeczeństwo obywatelskie. Jest to przejaw również i tego, czego zabrakło w ostatnich 25 latach ustrojowej transformacji. Te fundamentalne zmiany odbyły się tak jakby obok społeczeństwa i z pominięciem jego licznych potrzeb. Do roku 1989 sytuacja społeczna w naszym kraju była prosta do zdefiniowania – byliśmy my i byli oni. To co stało się najgorszego po 4 czerwca 1989r., to że część z nas przeszła na pozycję onych a my przestaliśmy się tym interesować, zadowalając się częściowym zakresem „wolności obywatelskich”, które w wyniku transformacji otrzymaliśmy. Zmiany ustrojowe jednak nie zostały dokończone. Jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości, prokuraturę czy też zasady funkcjonowania administracji publicznej to, nie bez terminologicznego ryzyka, można stwierdzić, że transformacja ustrojowa nie została przeprowadzona w ogóle. Co istotne, podkreślają ten fakt również czynni przedstawiciele władzy wykonawczej, co można było usłyszeć chociażby w wypowiedzi prezydenckiego doradcy prof. Tomasza Nałęcza, który stwierdził że polska prokuratura funkcjonuje według modelu peerelowskiego. Społeczeństwo się rozleniwiło i przespało okres w którym mogło, bez większego oporu elit politycznych i korporacji prawniczych, doprowadzić do gruntowanej reformy wymiaru sprawiedliwości i pozostałych instytucji, mających dbać o porządek prawny w naszym kraju. Dzisiaj jest to zadanie bardzo trudne, wymagające dobrej organizacji, skutecznych i nowoczesnych metod nacisku społecznego oraz cierpliwości. I chyba właśnie tej cierpliwości poszczególnym organizacjom społecznym nico brakuje.
Słuchamy tylko siebie a nie tych z kim rozmawiamy
Ostatnio na swoim profilu Twitter’owym pokusiłem się o dość lekko sformułowany wpis, w którym napisałem, że po analizie ostatnich 100 dyskusyjnych wątków tam odnalezionych, nie znalazłem ani jednego w którym choćby raz, jeden z rozmówców zgodził się z drugim. Kiedy oglądał audycje telewizyjne lub słucham ich radiowych odpowiedników to zauważyłem, że jedynymi osobami, których słuchają biorący w nich udział polemiści, są oni sami. My Polacy mamy taką wyjątkową cechę, że nie prowadzimy dyskusji z kimkolwiek po to, żeby znaleźć stanowiska wspólne, tylko po to aby zaprezentować swoją „jedynie słuszną” rację. Racje naszych interlokutorów nas nie interesują, nie interesują nas również ich, nawet najbardziej zasadne, argumenty. Jedyne czego pragniemy to wygrać spór, pokonać rozmówcę i … najlepiej byłoby żeby go jeszcze publicznie poniżyć. I żeby nikt nie pocieszał się, że te słowa dotyczą tylko polityków. NIE – te słowa dotyczą nas wszystkich. Te słowa dotyczą również liderów organizacji społecznych. Tych organizacji, które walcząc o te same cele, często kłócą się ze sobą bo … nie potrafią słuchać wzajemnych argumentów. Obiecałem sobie, że w tym tekście nie wymienię nazw konkretnych organizacji, aby samemu nie ulec pokusie konfrontacji! Dlatego wydaje mi się, że Polacy bardziej niż czegokolwiek, potrzebują umiejętności prowadzenia dialogu. Dialogu bardzo szeroko rozumianego. Dialogu między sąsiadami, dialogu między uczniem i nauczycielem, dialogu między społecznością a jej reprezentacją. Najogólniej rzecz ujmując to my powinniśmy, jako całe społeczeństwo, wypracować w sobie zdolność do prowadzenia obywatelskiego dialogu pomiędzy sobą oraz dialogu między społeczeństwem i władzą sprawowaną w jego imieniu a także z jego nadania. A czy jest inna droga? Oczywiście, że tak – to droga konfrontacji, wszechobecnego starcia i powszechnej agresji. Z reguły tej drodze towarzyszy też pogarda i potrzeba poniżenia tych z którymi się nie zgadzamy lub też tych, którzy wyrządzili nam jakąś krzywdę. Dokąd taka droga prowadzi? Każdy sam musi sobie na to pytanie odpowiedzieć.
Współczesna dychotomia – albo partia, albo ulica?
Nie pamiętam ile ale bez fałszywej skromności mogę dzisiaj przyznać, że zarząd stowarzyszenia NIEPOKONANI 2012 otrzymał przez ostatnie 20 miesięcy kilkanaście propozycji o charakterze politycznym. Od prawa do lewa proponowano nam zaangażowanie stowarzyszenia, a czasami tylko wybranych jego członków, w działalność o charakterze stricte partyjno-politycznym. Zgodnie z naszą deklaracją, wygłoszoną zarówno przez prezesa Jerzego Książka jak i przeze mnie, podczas kongresu pt. „pokrzywdzeni lecz NIEPOKONANI” 31 maja 2012r., odrzuciliśmy wszystkie propozycje, próbujące zaangażować nasz ruch w jakąkolwiek działalność o charakterze partyjnym. Przypomnę, że największymi brawami nagrodzono te słowa, w których kreśląc nasze cele i zamierzenia, przyrzekliśmy że nigdy nie przeistoczymy się w partię polityczną. Zobowiązania tego, w sposób bezkompromisowy, zamierzamy dotrzymać! Inne organizacje społeczne widzą swoją drogę nieco inaczej. Podejmują one bowiem decyzję o tworzeniu list wyborczych, samodzielnie lub też zawierając polityczne koalicje z partiami politycznymi lub innymi organizacjami obywatelskimi. Jest to ich droga, ich wybór i ich wolna wola. Uznajemy, że jest to pozytywny i potrzebny przejaw budzenia się obywatelskiej aktywności. Kiedy jednak zarząd stowarzyszenia NIEPOKONANI 2012 ogłosił, że 13 maja 2014r. odbędzie się II kongres Ruchu Społecznego NIEPOKONANI 2012 pod nazwą „DIALOG zamiast konfrontacji”, z kilku stron dotarły do nas pojedyncze ale krytyczne głosy, podważające ideę dialogu. Przyznam również szczerze, że doświadczony i z sympatią patrzący na naszą działalność dziennikarz, przyznał że podziela krytyczną ocenę naszego pomysłu aby preferować i oferować dialog. Dodał przy tym, że to głównie przedsiębiorcy są obecnie grupą, która jest narażona na inkasowanie coraz większej liczby obciążeń prawnych i fiskalnych. Wskazał ponadto, że powinniśmy raczej wyjść na ulicę, zamiast proponować dialog. Na pytanie jednak, czy może mi podać datę kiedy przedsiębiorcy wyszli choćby raz na ulicę, to nie potrafił tego uczynić ale zaraz dodał, że jego zdaniem społeczne przyzwolenie na bezkarność władzy, dochodzi do krytycznej granicy społecznego przyzwolenia. Czyli konfrontacja? Zapytałem. Odpowiedział, że chyba tak, bo jego zdaniem nikt z onych z nami nie będzie rozmawiał.
Dialog to my
Być może informacja o kolejnym kongresie nie była wystarczająco dobrze sformułowana? Być może niektórzy odczytali nasz komunikat jako wyraz słabości oraz przejaw braku odpowiedniej determinacji, w realizowaniu zadeklarowanych ideałów. Dlatego muszę z całą siłą podkreślić, że ani jedno, ani drugie. My konsekwentnie trwamy w postanowieniu, że zamierzamy doprowadzić do spełnienia naszego celu podstawowego, czyli zamierzamy „przywrócić sprawiedliwość”. Metodą naszego działania jest budowa ogólnopolskiego ruchu społecznego, wolnego od ideologicznych sporów, wolnego od walki o władzę i partyjne przywileje, wolnego też od agresji i chęci poniżenia tych, co się z nami nie zgadzają. Nie jesteśmy jednak omnibusami i nie posiedliśmy zapewne wszystkich umiejętności aby samodzielnie zrealizować nasze cele. Dlatego zapraszamy do współpracy inne organizacje społeczne i ruchy obywatelskie, dla których wartości: prawdy, ludzkiej godności i sprawiedliwości są tak samo istotne jak i dla nas. Nie ma znaczenia czy tymi organizacjami będą fundacje, stowarzyszenia, nieformalne zrzeszenia czy też formacje polityczne. Zaproszeni są wszyscy, którzy realnie, z poświęceniem ale pozbawieni partyjnej obłudy, razem z nami będą dążyli do gruntownej reformy wymiaru sprawiedliwości, prokuratury i pozostałych instytucji, z definicji mających dbać o porządek prawny w naszym kraju. Dlatego prosimy aby hasło „DIALOG zamiast konfrontacji” odnosić nie jako zaproszenie dla polityków ale jako drogowskaz dla nas samych. Kierunek konsolidacji naszych środowisk i hasło do budowy ogólnopolskiego ruchu społecznego. Taki ruch – silny liczbą swoich członków, sympatyków i współpracujących organizacji – nie będzie musiał wtedy prosić władzy publicznej o spełnienie postulatów. Uwierzcie zatem, że będziemy w stanie postawić twarde warunki. Będą one bowiem żyrowane podpisami setek tysięcy obywateli. Wtedy i tylko wtedy, kiedy będziemy skonsolidowani oraz liczebnie silni, decydenci będą nas słuchać z odpowiednią uwagą i realizować to, co społecznie potrzebne choć przez lata bardzo zaniedbane. Dialog to my sami. Pozostańmy wolni od pokusy władzy, której najgorsze przymioty mogłyby się stać i naszymi. Im pozostawmy zatem to, czym się my brzydzimy: konfrontację, arogancję, permanentny spór, pogardę, obłudę i pazerność - niech się sami w nich babrają.