Miniony tydzień obfitował w tak wiele absurdalnych wydarzeń, że postanowiłem zrobić małe zestawienie. Oto bohaterowie tygodnia. Politycy, sportowcy, duchowni. Autorzy najbardziej kuriozalnych pomysłów i najbardziej absurdalnych wypowiedzi. Doceńmy ich. To w końcu dzięki ich żartom, choćby i niezamierzonym, możemy przetrwać w czarnej nocy tego świata.
Piąte miejsce otrzymuje Joseph Ratzinger. Za kreatywność i umiejętności sprzedażowe. Benedykt XVI postanowił bowiem zrobić wiernym prezent na zakończenie pontyfikatu. Już niebawem zdjęcia Całunu Turyńskiego w wersji HD będzie można oglądać dzięki specjalnej aplikacji na smartfony. Za darmo. Ale… uwaga! Chcesz dodatkowo poznać historię całunu i zdobyć informacje, jakich nie mają twoi znajomi? Ściągnij rozszerzoną wersję za jedyne… I tu będzie wymieniona kwota. Tak, tak, rozszerzona wersja aplikacji będzie płatna. Oto nowy pomysł na wydobycie kościoła katolickiego z finansowego dołka. Nie jest to wprawdzie przedsięwzięcie na miarę Komisji Majątkowej. Nie przyniesie też takich przychodów, jak współpraca z Mussolinim w latach 30. Warto jednak tę inicjatywę docenić. W końcu po raz pierwszy w historii watykańskiego marketingu wykorzystane zostaną nowe technologie.
4. Peer Steinbrueck, czyli jak urazić klauna.
Miejsce czwarte należy się niemieckiemu politykowi Peerowi Steinbrueckowi. Chyba nikomu wcześniej nie udało się urazić klauna. Jak tego dokonał? Nazwał klaunem Silvo Berlusconiego. Na jego słowa natychmiast zareagował Bernhard Paul, dyrektor cyrku Roncalli w Kolonii, znany jako klaun Zippo, który powiedział: „Cyrkowy klaun nie jest bałwanem, którego można stawiać na równi z Berlusconim”. Kontrowersyjna wypowiedź niemieckiego polityka odsłania ważny, niewidoczny na pierwszy rzut oka aspekt mowy nienawiści. Okazuje się, że każda obelga ma dwa końce. Zanim więc zdecydujesz się kogoś obrazić, upewnij się, czy tak naprawdę nie obrażasz osób trzecich.
3. Franciszek Longshamps de Berrier, czyli jak przebić Matkę Madzi.
Trzecie miejsce rezerwuję dla ks. Longshampsa de Berriera. To ten od bruzd u dzieci poczętych metodą in vitro. Kilka dni temu podczas konferencji prasowej w taki oto sposób zażartował na temat swojej nagłej popularności: „Przebiłem chyba mamę Madzi, prawda?”. Tak, Franciszku, przebiłeś. Udało ci się zostać Ojcem Dziecka z Bruzdą.
2. Lech Wałęsa, czyli jak ośmieszyć pokojową Nagrodę Nobla.
Kiedy w roku 2009 Barack Obama dostał pokojową Nagrodę Nobla, a dostał ją przecież za nic, na zachętę, mogło się wydawać, że nagrody tej nie da się już bardziej ośmieszyć. W minionym tygodniu udało się to jednak Lechowi Wałęsie. Bohater Solidarności, rewolucjonista, laureat pokojowej Nagrody Nobla z roku 1983, nade wszystko bojownik o wolność i obrońca praw człowieka, powiedział, że homoseksualiści w Sejmie „powinni siedzieć za murem”. Trudno się nie zgodzić z panem prezydentem. Chodzą tacy po ulicach, ludzi bałamucą, rodziny rozbijają, krew chrześcijańskim dzieciom upuszczają (a nie, przepraszam, to Żydzi). Nic prostszego niż zamknąć ich w getcie. Dzięki temu wolni, przyzwoici ludzie poczują się bardziej przyzwoici. I jeszcze bardziej wolni.
1. Dennis Rodman, czyli jak rozweselić dyktatora.
Dochodzimy do pierwszego miejsca. Znany koszykarz zaprzyjaźnił się właśnie z przywódcą komunistycznego reżimu Kim Dzong Unem. Oglądali wspólnie mecz koszykówki. Drużyna północnokoreańska przeciw drużynie amerykańskiej. Mecz, cóż za przypadek, zakończył się remisem. Dyktator był zachwycony. Pod tym względem Dennis Rodman może konkurować tylko z Gerardem Depardieu. Francuski aktor, być może pod wpływem pierwszych powiewów wiosny, zadzierzgnął bowiem właśnie znajomość z Ramzanem Kadyrowem, prezydentem Czeczenii, który znany jest z brutalności i łamania praw człowieka. Był wspólny obiad. Były kaukaskie tańce. Ale Kadyrow, choć srogi, nie umywa się do Kim Dzong Una. Dlatego pierwsze miejsce otrzymuje Rodman.