
Swoją przygodę z The Velvet Underground, prekursorską formacją alternatywną w historii rocka, rozpocząłem od lektury obszernej wkładki w jedynym wówczas piśmie rockowym w Polsce. Było to dekady temu. Oprócz podstawowych informacji o kapeli oraz mnogiej ilości recenzenckich gwiazdek przy albumie z bananem made in Andy Warhol na okładce, zapamiętałem tytuł publikacji, a brzmiał on „Przypadek van Gogha”. Na początku pomyślałem, że ma to związek z papieżem pop-artu, jednak z treści dowiedziałem się, że chodziło o symboliczne porównanie skali dystrybucji dzieł. Wszystko mi opadło kiedy doczytałem, że Vincent van Gogh sprzedał za życia tylko jeden obraz…
