Mój siedmioletni syn zbierał w niedzielę pieniądze do puszki WOŚP, podobnie jak w ubiegłym roku. 13 stycznia rano powiedziałem: „Mati, dziś Twoim szefem jest Jurek Owsiak”. W poniedziałek nie bardzo rozumiał co się stało, dlaczego ktoś zabija niewinnego człowieka, który przez całe dorosłe życie wspierał WOŚP, no i dlaczego jego szef nagle rezygnuje ze swojej wspaniałej i niezmiernie ważnej funkcji…
Jutro mija dokładnie 15. rocznica śmierci Czesława Niemena. Gdyby odwiedził nas na chwilę z zaświatów, to na pewno byłby jeszcze bardziej zdziwiony światem, a zwłaszcza Polską niż my...
Od ponad 5 lat niemal co wieczór opowiadam mojemu synowi autorską bajkę o Ryceludkach, czyli najmniejszych rycerzach świata, którzy mieszkają na Czarnej Górze i różnią się między sobą tylko tym, że mają różne kolory zbroi, ale wewnątrz są tacy sami – odważni, waleczni, ale także otwarci i empatyczni. Kiedy chcą podjąć decyzję, to najpierw wymieniają pomysły, a dopiero później wybierają jedną z opcji. Staram się tłumaczyć mu tą bajką wiele elementów świata, a także mechanizmy i zawiłości życia dorosłych. Na początku wczorajszej opowieści nie byłem jednak w stanie wymyślić, nazwać i osadzić w jego bajkowych realiach grupy ludzi karmiących się nienawiścią. I tu z pomocą przyszedł mi mój syn, który powiedział, że ci źli ludzie są jak Bergeni z bajki „Trolle”, a nawet jak Sine Smutasy z legendarnej „Żółtej Łodzi Podwodnej”. Faktycznie, te postaci działają z najniższych pobudek i są bezwzględne – pożerają, zabijają, niszczą. Ale w finale każdej z tych bajek okazuje się, że także w tych degeneratach jest pierwiastek dobra, który jednak dominuje nad ogromem zła, jakie wcześniej robili. Tylko trzeba dać im szansę, wykrzesać z nich to dobro, pomóc zwalczyć nienawiść, która bierze się z kompleksów, krzywdy, często niskiego ilorazu inteligencji. Jestem w tym względzie naiwny jak Anna Dymna, ale także uważam, że każdy człowiek, nawet najgorszy, ma w sobie śladowe pokłady dobra, które trzeba umiejętnie i konsekwentnie wydobywać.
Kończąc z bajkami… Osoby twierdzące, że sprawa śmierci prezydenta Pawła Adamowicza nie jest polityczna są totalnymi manipulatorami, a także miernymi ludźmi. Prezydent Gdańska po swoim przemówieniu w kulminacyjnym momencie ogólnopolskiego święta narodowego, jakim jest finał WOŚP, został bestialsko i jak się okazało śmiertelnie zaatakowany, a jego morderca tuż po ataku mówił wyłącznie o politycznych motywacjach swojej zbrodni. Efekty politycznej i społecznej propagandy nienawiści do kwadratu. A zaczynało się kilka lat temu od symbolicznego dzielenia Polaków na lepszy i gorszy sort. Z czasem doszliśmy do „kanalii” i „zdradzieckich mord” wypowiadanych pod adresem kolegów z pracy, do bezprecedensowych działań grup sympatyzujących z aktualną władzą: wieszania zdjęć polityków na szubienicach, świętowania urodzin Hitlera, politycznych aktów zgonów, m.in. dla prezydenta Pawła Adamowicza... A jeden ze skrajnych ultraprawicowców został niedawno wiceministrem.
Niezależnie od tego czy morderca prezydenta Gdańska to człowiek chory psychicznie, to jednak nawet największy degenerat musi mieć stworzone warunki do działania. I nie chodzi tu o łatwość w zdobyciu plakietki z napisem "media" i wtargnięcie na scenę, bo to wśród masy różnych imprez nie jest to trudne. Chodzi o podsycanie emocji, o sprzyjanie polityczne, medialne, a nawet społeczne takim skrajnym działaniom. Każda bakteria musi mieć dobre warunki do rozwoju, a aktualni decydenci takie właśnie warunki jej stworzyli. Włączając system penitencjarny, który nie potrafi ocenić czy dany więzień jest gotowy do wyjścia na wolność.
Wiele lat wmawiano nam, że blisko setka ludzi została zamordowana, co okazało się - jak można było przewidzieć - NIEPRAWDĄ. Teraz sytuacja jest jak najbardziej PRAWDZIWA, bo popełniono morderstwo. Mam nadzieję, że wszyscy przyjaciele ofiary zaangażują się w sprawdzenie czy ten degenerat miał mocodawców... Wiele wskazuje na to, że nie działał samotnie, że ktoś go dobrze podpuścił i wykorzystał jego potrzebę zaistnienia medialnego niezależnie od obranej drogi.
Prezydent Paweł Adamowicz nie był przypadkową ofiarą – konsekwentnie zarządzał Gdańskiem od ponad 20 lat, skutecznie bronił idei prawdziwej Solidarności, stał na straży ceremonii obchodów ataku na Westerplatte. Wielu osobom się to nie podobało.
Pamiętam z dzieciństwa morderstwo Olofa Palme, premiera Szwecji, w 1986 roku. To był szok także w komunistycznej jeszcze wtedy Polsce, w której nie dochodziło jednak do takich okrucieństw. Sprawa była tym bardziej niepojęta, że morderstwo miało miejsce w Szwecji - ostoi demokracji i liberalizmu. Wygląda na to, że doszliśmy do podobnego etapu w naszej historii…
Jako człowiek doskonale rozumiem decyzję Jurka Owsiaka, jego rozgoryczenie, złość, ale także obawy, włączając zdrowie i życie. Jednak jestem przekonany, że prezydent Paweł Adamowicz na pewno chciałby, żeby twórca największej orkiestry świata nie rezygnował, nie poddawał się, na pewno nie teraz…
Pierwszy raz poświęciłem wpis w całości aktualnej sytuacji w naszym kraju, bo uważam, że jest ona skrajnie nienormalna. Na obronę idei blogu napiszę tylko, że w wielu miejscach tekst ma jednak znamiona muzyczne i kulturowe, to znaczy dotyczy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.